Jeżeli Donald Tusk reprezentuje sobą klasycznego chuligana z gdańskiego podwórka i znienawidzonego w Gdyni kibica Lechii ("Czy to prawda drogi ojcze, że Lechiści to volksdojcze" – bojowe zawołanie kibiców Arki), to towarzysz Leszek Miller jest jeszcze gorszym przykładem – chłopiec z Bałut, jak to się kiedyś mówiło, podwórkowy wirażka.
Miłośnik idiotycznych bon...