No i stało się to, co stać się musiało.
Prawda o Smoleńsku z coraz większym impetem rozpycha się i wydobywa na powierzchnię, a część pro-kremlowskich szczurów powoli zaczyna uciekać do nor lub zaganiana jest tam z premedytacją po to, aby czegoś czasami nie chlapnęły.
To już nie jest Katyń i 1940 rok, jak zapewne wydawało się niektórym polskim mężykom stanu zapatrzonym w legendarną...