Wczoraj obiecałem w komentarzu do opowiadania Iwony Jareckiej, że dam jej okazję do rewanżu za moje uporczywe wtrącanie się w jej teksty, którego ma prawo mieć dosyć.
I oto "W cieniu hotelu Marriott", romans wielkomiejski, który jest ćwiczeniem z kiczu. Pisałem toto 12 dni "na małpę". Siadałem, wkręcałem papier w maszynę i trzaskałem w klawisze bez specjalnego zastanawiania się nad tym, co...