Irena Dziedzic, matka pierwszego peerelowskiego tołkszoła, oficjalnie jest kapusiem bezpieki z zaszczytnym tytułem „kłamcy lustracyjnego”.
Ach, cóż to była za dama! Nie tylko parlowała w tiwi, ale także w esbe. Za jedno i za drugie otrzymywała honoraria. Innymi słowy, aktywna na wszystkie strony. Z jej rączki jedli...ach, darujmy sobie plotki. A co teraz? No, chyba jakiś order od p. prezydenta...