Trochę kłamię. Bo nie widziałem filmu do końca, ale do rana nadrobię. Uznałem, że to najlepsze w uroczysty, narodowy dzień wyborczy.
Meksykański, dużo lepszy od słynnych brazylijskich oper mydlanych, gdzie klasą dla siebie była 20, czy 30 lat temu "Niewolnica Isaura, tutaj mamy krwawy epos o kokainowych kartelach "Queen of the South". Jest na co się gapić. Wyobraźcie sobie – 5 sezonów; każdy...