Były lata dziewięćdziesiąte. Ich początek. Kupiłem sobie dyktafon. Chciałem się nim pochwalić koledze. Ale nie zdążyłem.
Była już noc. Poszedłem z kumplem do baru, aby coś zjeść. Nasz wybór padł na fasolkę po bretońsku. Niedaleko nas usiadło czterech młodych mężczyzn. Takich w weku około osiemnastu lat. Też zamówili coś do jedzenia. Wyciagnąłem swój nowiuteńki dyktafon z kieszeni i trzymałem go...