Taki piękny, mglisty listopadowy wieczór, w ciągu dnia idąc aleją, czuć intensywnie wspaniały zapach jesieni, a oni się jeszcze spinają, jeszcze się prężą, jak Zombie, albo wręcz odlatują, świrują, dostają szmergla. Facet siedzi w studiu na podłodze z małym „drimlajnerem”, siedzi już tak od rana, katatonia? Wiem, że tytuł tej notki, na pierwszy rzut oka, jest utrzymany w klimacie odjazdu, ale to...