Tusk jak to już ma w zwyczaju, z pełną miłością i troską podszedł do prezesa PiS-u, Jarosława Kaczyńskiego. Kiedy dowiedział się, że ten ostatni uczestniczy w pikniku z wyborcami w Pułtusku, stwierdził: "Na pewno wygodniej prezesowi debatować w Pułtusku ze sobą i z dziećmi, niż z całym Tuskiem w otwartej debacie publicznej". Później, jako wybitny specjalista od haratania w gałę postanowił pouczyć Prezesa, jak wygląda piłka i ostrzegał przed dotykaniem grilla. Ot, kultura wypowiedzi.
Tyle, że Kaczyński jeszcze w styczniu potwierdził chęć debaty z panem Donaldem, ale pod warunkiem, że będzie...