Najważniejszymi dowodami są szczątki samolotu i rejestratory. Samolotu nikt nie bada i nie będzie badał. To tak jak z rzeczami osobistymi zapakowane zutylizowane bo pleśnieją. Samolot przetopiony w sztaby i po sprawie. Dwa miesiące wałkujemy zawartość radzieckich rejestratorów ich zawartość stenogramy sraty taty. A przecież mamy swój rejestrator. Polskiej produkcji, prawdopodobnie dużo nowocześniejszy, korzystający z innych nośników danych pewnie bardziej pojemny. No i co? Nikt nawet nie pyta o informacje tam zawarte.