Wreszcie, po tylu próbach, tylu nie wykorzystanych okazjach... Dało radę.
Łatwo nie było. Na pokład poszły wszystkie ręce, trzeba było użyć wszytkie narzędzia z warsztatu (Pluszak Premiera poszedł nawet na chwalenie Piłsudskiego i bitwy warszawskiej), ale w końcu doszło do rozrób. Ile ich było, tyle było, jednak pojawiły się i krew, i karetka, i ranni, a co najważniejsze Polacy jako agresorzy....