Wracając do koncepcji (bo aż boję się pomyśleć, że to "idea")wszelkiej maści "sojuszy" - czy to z Rosją, czy z Prusami, czy z islamską Francją - to jest to droga donikąd.
Przede wszystkim sami musimy zbudować swoją zdolność obronną, tak, jak zbudował ją Izrael wobec przeważającego liczebnie świata arabskiego, czy niegdyś Grecja przeciw Persji.
Możliwe, że przykład Grecji powinien być nam nawet bliższy, gdyż Izrael najpierw korzystał z pomocy ZSRR, a potem - sprytnie przełożywszy wajchę sympatii - USA, a jego historia jako suwerennego Państwa nadal jest bardzo krótka.