No właśnie. A jakby tak zostać mężem zaufania lub członkiem komisji z ramienia PO? (zależy, kto ma większe pole do popisu: mąż czy żona, wróć! Mąż zaufania czy członek komisji?)
Czy to tak naprawdę nie sprytniejsze rozwiązanie?
Taki uczciwy mąż/ członek nie dość, że pilnowałby, żeby np. w urnie nie było więcej głosów, niż głosujących, to na dodatek obstawiłby miejsce, które inaczej mógłby zająć...