Komentarze użytkownika

Kiedysortuj rosnąco Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika np1
12 lat temu Poważnym problemem, który Poważnym problemem, który zauważyłem sam u siebie, jest to, że zderzając się z murem nienawiści, agresji, pogardy i odczłowieczenia sami w pewnym momencie zaczynamy tracić normalne ludzkie uczucia i odruchy. Wspomniałem o tym w poniedziałek w swojej polemice pod którymś z artykułów. Tym tekstem przypomiałeś mi pewne niemieckie powiedzenie, którego wolne tłumaczenie brzmi "Jeśli spoglądasz [zbyt długo] w odchłań to [po pewnym czasie] odchłań wyziera z Ciebie" (Wenn Du lange in den Abgrund hinein schaust, dann sachut der Abgrund aus dir heraus.) PrOkurator PaRu(l)ski - cz 4. A jednak kanalie!
Obrazek użytkownika zbzukowski
Obrazek użytkownika np1
12 lat temu Re: np1 pyta mnie - skąd wzięłam Kreml... Contssa - niestety nie każdy ma tę możliwość codziennego przynajmniej jednogodzinnego śledzenia polskiego dyskursu publicznego nt katastrofy i porównywać je z tym so się zanajduje na różnych, niech będzie nawet naj naj .. zakątkach internetu. Do C... i P... - nie zaglądajac długo na Niepoprawnych wszedłem w pierszy bardziej interesujacy temat - dokładnie tak jakby to zrobił leming. Oczywiście - nim nie jestem, ale zdaję sobie sprawę, że poziom ironii jaki zastosowałem nie był chyba wystarczajacy. Celem moim jest przkonywać nieprzkonanych - stąd ostnio moje rzadkie rekonesansy na tutejszym portalu - i dlatego postawiłem się w prespektywie leminga. Jakbym zareadował gdybym był jak ten, z którymi czsem dyskutuje, znam ich myślenie, "emocjonalną inteligencję", "argumenty", ich powierzchownoś oskarżania, myślenia telwizornią którą się sodziennie programują? Jak bym zaragował, gdybym był lemingiem i miał to "nieszczęszcie", zaniepokojony, że jednak mogę się mylić [nie ważne jak mało prawdopodobne to mogło by się nam wydawać, ale czasem na pewno się zdaża, i ten jeden raz na milon jest mi warty uwagi, i walki o niego] i w mojej chwilowej niepewności chciałbym sprawdzić, co pisze sie na Niepoprawnych, to co bym tam przypadkowo zastał? Całkiem przypadkiem, wybierając pierwszy ciekawszy temat, jak będąc leminiem musiąłbym regować. I odpowiedź jaką zastałem niestetny była przykra - używamy nieświadomie, stylu i języka który leminga by niestety nie przekonał. Więcej - pogrążył bardziej w przkonaniu że jego media się nie myliły, że jesteśmy "bandą zpaiekłych od nienawiści" "frtustratów" rzucajacymi tezami które, na poziomie właśnie dysonansu poznawczego, leming potwerdziły by w jego tezach. Bo nie wie, bo nie jest poinformowany, bo jest pod wpływem innej narracji narracji przeciwnej do naszej. Tak ogromnie przeciwnej, że my nie widząc tego, na tę przepaść nie readujemy, z uporem maniaka użwyamy "Kremla" itd nie podająć, nie odwołujać się choćby do własnych wcześniejszych wpistó, podajacych fakty, że powstający w leminu "dystans poznawczy" rodzi u niego potwerdzenia narracji jaką miał wcześnej: banda wierzących w teorie spiskowe. Sam przed trzema laty od osoby "wykształconej" ale niestety "pod wpływem" np tcn-owni usłyszałem " ico ... i jeszcze za raz mi do tego zaczniesz udowadniać że wszystkiemu winni są żydzi masoni i cykliści?" To był dla mnie znak że moje wcześniejsze argumenty były poza dystansem poznawczym jaki ta osoba wyła wstanie wytrzymać. Znieść zachowując interalność obowości, wysłuchać tak aby nie rozpadł jej się świat w który wierzy świat, osobista narracja, jaką każdy z nas w sobie nosi, świt, narracja w którym, na której, jak na fundamentach zbudowała swoje życie, a ja przychdzę z gumakami w to życie i jakimiś tam argumentami nieświadomie chciałbym jej wysadzić te fundamenty w powietrze, pozbawić ją prywtnej narracji, żeciowej opowieści o sobie samej, w otaczającym świecie. To przcież nie możliwe, nawet gdybym udowodnił nie zbtymi faktami które ona by zaakceptował - przegrałbym. Mechanizm wypierania jaki w tym momencie stosuje nasza Psyche aby zachować te resztki integralności jakie konieczne są do zycia zmusiły by mnie do przewartościwoania tego co słyszę, co mi przeszkadza, co niszczy fundament na kt zbudowałem życie. W zaparte, wiedząc że się częściowo mylę trwałbym, bo budowa nowej narracji koszuje o wiele wiecej, wymaga energii której może nie mam, itd, a tak mogę się podłoączyć do grona któe jest liczne które może dlatego im liczniejsze jest to tym bardziej nie może się mylić, a jeśli nawet to myliś by musieli wszyscy w tym gronie, i jak już to zauważą to zmiana wspólnej , mainstreamowej narracji, będzie dokonywana także wspólnie, kosztem wspólnych zasobów, a nie tylko moich własnych, które stojąc w walce konkruencyjnej ze społeczeństwem o przywileje, mi są potrzebne do moich prywatnych celów. To stąd wypływa wg mnie lemingostwo ludzi "wykształconych" i także innych. I mam obowiązek znać te mechanizmy jeśli coś chcę przeciw temu zaradzić. Stąd trzeba kogoś kto gra rolę adocatus diaboli na Niepoprawnych. Dziś może była na mnie kolej - kiedy indziej może padnie na Peacemakera czy kontesse, nie ważne kto ale ktoś musi trzymać na cały czas lustro w którym bedziemy wiedzeli jak jesteśmy odbierani. Przecież chodzi właśnie o nieprzekonanaych? Nie? To co zastałem , emocjonalnośc, niewłaściwy język, argumentacja prowokująca dysonans, bo utrzmana w niewłaściwej przestrzeni jezykowej, w zbyt dużym dystnasie stylów, argumentów które leming jeszcze zna, w zbyt dużym w stokunku do tego na co pozwala jezyk, aprarat pojęciowy, przestrzeń argumentacyjna, prywanej narracji leminga nie jest niestety skuteczna w uczłowieczaniu leminga. A przecież o tę narracje chodzi - "nie branie" jej pod uwagę, równoznaczne jest narzucaniem włsnego jeżyka, wmuszanie własnej przestrzeni arbumentów. To lemingowi nie pomoże. Na przymus reaguje on z przekorą i jak wyżej opisałem. Trzeba inaczej i o to inaczej chciałem tu walczyć, a przynajmniej skierować soczewkę naszej uwagi, choćby raz na jakiś czas. Trzeba studiować "jeżyk wroga", monitorować dyskurs jaki jest przez niego prowadzony nie tylko na poziomie argumentów, ale i parametrów przestrzeni komunikadji, jęzka, apratu pojęć jaki lemingowi z największą liczbą powtórzeń jest serwowany, język jakim jest programowany, jaki mu się codzinnie w mózg wgruowuje. To ten język znają ti ten aprat pojęć musimy używać, uzupełniając go kroczek po kroczku o brakujące elementy. Dekonstuować "zapaści zematnyczne" coniektórych wyarów które media mainsteamowe instrumentanie dla wywołania emocjonalności dokonują w przekazie mainsteamowym. To na poziomie parametów języka już oczy się dziś podstawoawa wojna - no przecież Niepoprawni o tym wiedzą, słuchają np tego co mówi pani Staniszkis? Ataki na wyższych pozimach mają mniejszą skutecznosć lub żadnej jeśli sie używa jeżyka którego leming nie akceptuje. Jeżeli się leminga umieszcze w przestrzeni komunikacyjnej której parametryczna konstrukcja katapultuje nas poza tę przesrzeń - to nie mamy szans. To powstaje stytuacja gdzie istnieja dwie nie stykające z sobą się przesrzenie komunikacji społecznej. Możemy krzyczeć ile chcemy - ci w drugiej nas nie usłyszą. Brak mostów komunikacyjnych. Jest takie bardzo dobre powiedzenie niestety autorstawa Daniela Cohn-bandida (dlatego trzeba zanć jezyk konkrenta politycznego, go moniorować, wiedzieć jak myśli): "Trzeba ludzi z tego miejsca odholować, gdzie się aktualnie znajsują". NIe można jechać do Afryki i misionować w języku polskim - nikt nas nie zrozumie. To dlatego maja rekcja Contesso, choć może rzeczywiście się to wydawać jako zepchnięcie głownego nurtu dyskusji na boczny tor. Nie miałem takiego zamiaru Ale z innej strony: jaki ma sens pisać do samego siebie - tj do ludzi przekonanych. Owszem to integruje, buduje ducha, wzmacnia, pozwala przetrwać czas dekonjunktury, ale nie przekonue leminga więc dla mnie to za mało, zmusza do myślenia jak kierować te moje nikłe zasoby do poszukiwania lepszych metod, do poszukiwania przyczyn nieskutecznosći, do tematyzowania ich (choć może w nie tym miejscu co trzeba, przyznaję to była tak sopntaniczna potrzeba chwili). Więc właśnie to robię i mam nadzieję że niejestem w tym jedynym. PrOkurator PaRu(l)ski - cz 4. A jednak kanalie!
Obrazek użytkownika Tomasz Sokolewicz
Obrazek użytkownika np1
12 lat temu dzięki Dziękują za odpowiedź która wiele mi pomogła. Myślałem że ja to tutaj tylko jeden taki. A od dawna też na Niepoprawnych nie gościłem. Ad rem - wystarczy notatka, link do poprzedniej części PrOkurator PaRu(l)ski - cz 4. A jednak kanalie!
Obrazek użytkownika zbzukowski
Obrazek użytkownika np1
12 lat temu Re: Nie spodziewajmy się żadnych rewelacji ! To jest Twoja opina. Nie wiem na czym ją zbudowałaś, nie wiem skąd wzięłaś tegn Kreml, ale rozumiem, że to jakąś musi być wiedza powszechna, którą wszyscy akceptują. A ja myślałem, że mamy demokrację - ja biedny leming ... Myślałem że media drugiego obiegu do jakich zaliczam Niepoprawnych i ich komentatorów mają dekonstruować skutecznie tj rzetelne dekonstruować narracje mainstreamu? ... oj bardzo biedny leming. Coś o dysnonansie poznawczym* słyszałaś ...? * - http://pl.wikipedia.org/wiki/Dysonans_poznawczy PrOkurator PaRu(l)ski - cz 4. A jednak kanalie!
Obrazek użytkownika contessa
Obrazek użytkownika np1
12 lat temu chyba jestem jakimś marudą Gdyby jednak okazało się, że kanalia strzeliła sobie w policzek, to byłby to drugi tak cyniczny atak na demokratyczne instytucje państwowe po "samobójstwie" Blidy. I był! Chyba mi przyszło dziś grać jakiegoś marudę - nie wiem, może mam ochotę wyładować jakąś frustracje - tym bardziej nie wiem, ale używanie słów "kanalia" zanim jeszcze czytelnik nie dotarł do miejsca w tekście, które legitymizuje "taką stylistykę", miejsca, które na podstawie faktów by wręcz do niej zmuszało, bardzo mocno mnie już od samego początku negatywnie nastawia do dalszej części tekstu. Nie czytając dalej - od razu zdecydowałeM się na marudzenie, bo normalnie gdy widzę takie mieszenie opinii z fakami, podwanie jednych przed drugimi , nieodzielanie ich w sposób widoczny, odczuwalny. Ta niewłaściwa  kolejność właśnie: opinie, interpretacje najpierw - potem może, o ile czytelnik nie zauważy, fakty, z któych opinia maja wyrastać, prowokuje mnie do rezygnacji z dalszego czytania, do kwalifiowania postu jako mocno manipulujący emocją, jako emocjonalny - już od samego początku, co każe wnioskować ze autor z tą emocją przystąpił do pisania, i będzie nią nieświadomie zarażał / już abstrahując od tego czy ma rację czy nie. Emocjonalny - więc nieobiektywny.  Ponieważ wiem jak Słowianie potrafią być emocjonalni, no i z powodu wysokiej oceny zamierzam po dokananiu komentarza jednak zobaczyć co jest dalej czy znajdę podstawę dla tak siarczystej retoryki już na wstępie. Zastanawiam mnie przy tym źródło tej emocjonalności? Może jest to na nie Niepoprawnych jakaś nieznany mi ogólnie panujacy STYL?  Coś aktualnie  en vogue? ! Nie wem. Wiem tylko, że gdybym błu to po raz pierwsze, z nastawieniem, które przeciwnik prawicy imputuje swoim lemingom, czyli z podejrzeniami o manipulowanie informacją, o proagandę prawicową, o kłamanie w żywe oczy, o oszołomstwo i język nienwaiści, .. to już po pierwszym zdaniu poczułbym się potwierdzony w moich przypuszczeniach.  Jako leming psotąpiłbym więc dokładnie tak samo jak w moim odbiorze wpostępuje atuor w/w zdania, "myślał bym z tezą" filtrował dokładnie to co ją potwirdza, w komentarzach używał odpowiedniego emocjonalnego jezyka nie podajac faktów, w których mógłby ten jeżyk mieć swoje źródło wcześniej zanim użwyłem mojej ostrej retoryki. itd. albo w ogóle bym się zniechecił i zrezygnował z mojej próby szukania jakiejegoś rzetelnego przekazu - bardzo rzadkiej próby, w końcu jestem lemingiem i tylko w chwilach nawiększej niepweności wychodzę z ulubionego gniazdka mile łechtających mój sposób widzenia świata mediów, żeby oddzielając się na niewielką odległośc od mojego stadka wybadać co mówią media nurtu  innego niż mój ulubiony.  W ten sposób ta niesamowicie rzadka szansa przkonania się i zobaczenia sowjego leminogwego odbicia w lustrze tekstu, który byłby rzetelniej napisany, wychodził neutralnym jezykiem od faktów, dopiero podaniu mutował w retorykę "kanalii"-ludzi których nie lubę, którzy na to zasłurzyli, co pokazały fakty, wtedy ta szansa u mnie - leminga - niezostała by zmarnowana. Tak przy okazji  zatanwiam minie czy takie epitetowanie już na wstępie to  z powodu nagminnego nie wyrównywania zbyt długiej już "listy rachunków krzywd" z minonych dekad i stuleci, bo nie wierzę prawdziwość tej rzekomej i zadziwiajaco często przypisywanej nam cechy charakteru jako czegoś będącego już prawie prawem naturalnym i na stałe w genach wpisane, czy to może jest reakcja na jeszcze gorszy "język retoryki wroga"   wiem jak on może wyglądać i niemocy w dkonstruowaniu go bo za małą liczbą pwotórzeń dysponujemy. CZyli taka reakcja na narzuacnie tego typu standardów przez media silniejsze  mainstramowe, tvny, czy np przez Niesiołowskiego, który wg mnie ma takie właśnie zadanie. Domyślam się jedna,  że część tej ogólnie panującej nicheci do polytki i polytyków wsród tych 55% niechodzącej na wyobry albo oddających świadomie nieważny głos jest wynikiem mieszania językowo z błotem ktekstów w których sie ta Polityka dzieje i niszczenia - świadomego wg mnie/zadanie Niesiołowskieg - języka w którym POlityka jest koumnikowana. Jaki miagłby być niby tego cel? Człowiek NORMALNY słusząc jak Polytycy się na wzajem traktują, jak najeżdzają na siebie, ile w tym sygnałów wskazujących na rzekomo na pobódki zagnieżdzone w  nijniższych instynktach, nia mają ochoty na polityke, na aktywne zaangażowanie. Po co siebie narażać na ewentualnie podobne ataki, razy, język, wrdność, traktowanie, nienawiść, itd. Ludzi którzy coś sobą reprezentują, którzy mają jakiś etyczny poziom - tym bardziej mogą się zniechecić i stronić od tej sfery życia społecznego, pozostawiając ją wszystkim którzy to lubią. Tak dokonuje się niewidoczna selekcja i politykę zasiedlaja prawdziwe kanalie. Ale to my mam także w tym udział używajac tych standardów.     PrOkurator PaRu(l)ski - cz 4. A jednak kanalie!
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
12 lat temu język masz racje nie przeczytałem do końca, bo jeżyk, który został użyty minie zniechecił do brnięcia dalej. Ale to prawda - jeśli już decyduję się na komentarz to powineinem czytać do końca i dopiero wtedy zanjąc cały kontekst, komentować. Żyje w czasach gdzie ekonomia optymalnego zarządzania czasem jest nieodzowna, a już na wstępie emocjonalność stylu staje się kryterium projekcji jakości tego co nastąpi dalej. Często więc nie czytam do końca kiedy widzę że opinia, na poziomie jezykowym - choćby w postaci retoryki sytgmatyzowania odpowidnim epitetem, występuje przed podaniem faktów. Sorry that's a live. PrOkurator PaRu(l)ski - cz 4. A jednak kanalie!
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
12 lat temu Pytanie o mały eksperyment Na koniec mały eksperyment. Ułóżmy palce wskazujący i środkowy w "pistolet", włóżmy do ust poziomo tak, aby celowały w policzek i obróćmy do pionu, aby wycelować w podniebienie. I co? Zęby zawadzają? A teraz spróbujmy włożyć palce od razu pionowo. Prawda, że wygodniej? Nawet mi nie wpadło do głowy że pistolet był/mógł być - bo nie wiem jaki wyglądał przebieg zdarzenia, nie było mnie tam i nie znam żednej relacji która by pozwalała na rzetelną rekonstrukcje - ułożony  w pozyci poziomej. Ale to możliwe i wiele może wytłumaczyć. Mimo to jednak styl w jakim napiany został post i w jaki utrzymywana jest jego obiektywność prowokuje u mnie odczucie tzw pisania z tezą. Pisanie z tezą nie musi być czymś hańbiącym, ale ma pewne mankamenty np to, że może nieświadomie zmusić autora do selekcji faktów: a) na te które pasują do założonej w jego głowie, jeszcze przed powstaniem pierwszego zdania, tezy i b) na te, które jej przeczą, często które nieświadomie mogą być niezauważane - no bo "przeszkadzają". Stąd pytanie czy były jakieś realacje, które mówią, lub pozwalają na rekonstrukcje pozycji w jakiej pistolet był włożony do ust? Czy też to jest tylko teza, którą autor  próbuje za pomocą logicznej rekonstrukcji udowodnić?        PrOkurator PaRu(l)ski - cz 4. A jednak kanalie!
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
12 lat temu media Dzięki - za ten wpis. W pierwszym przypływie uczucia chciałem wysłać ten tekst znajomej, dla której Geremek to bożyszcze i autorytet moralny. Chciałem, - tego nie zrobię. Zbyt wielki szok, nie zaakceptowała by, obraziła się na mnie, traktowała z uprzedzeniem inne informacje, które jej od czasu do czasu podrzucam. Zrobiłbym sobie nowego wroga, a nie o to przecież chodzi. Trzeba będzie stosować taktykę salami, podawać fkaty polsterek po polasterku, drobnymi korczkami. W przeciwnym wypadku, zaczełaby jak wielu innych przed nią: kwestionować źródło, relatywizować jego wiarygodność, zaprzeczać, nie wierzyć iśc w zaprate. Zbyt wiele powtórzeń przkazu mainstreamowego, zbyt sinye programowanie, na któe jest wystawiona. Wżarło się to w korę mózgową czy gdzie tam, gdzie jest pamięć, za mocno aby jednym szkoującym tekstem, zmienić przestrzeń wyobraźni zawłaszczoną przez te media w jej głowie. Musiałbym użyć przynajmniej podobnjej ilości powtórzeń, aby wypłnąć trwale na kształt tej przesrzeni. Ciekawe są te machanizmy. Widzę jak często w dokonuje slketywnej wybióczej oceny i selekcji na fakty, które pasują w narrację główną i te pozostałe, klasyfikowane jako wątpliwe, niepwewne, nieprawdziwe, praopaganda. Gdy coś przeczy ulubionej narracji - ląduje w koszu na śmiecie tej drugiej kategorii. Potem dochodzi do mechanizmu wypierania. Z świadomej części pamięci znikają elementy drugiej grupy, czyli tego, co nie pasuje. Wszystko co ląduje poza horyzontem akceptacji znika potem w zapomnieniu. Jest pomijane - w końcu poco sobie śmieciami zapełniać łowę. Ten mechanizm jest znany chyba nam dobrze, media zprogramowały ogromą ilość społeczeństwa własnymi treściami, własnym językiem. Stowrzyły świat wirtualny, w którym wygrywa się największą ilością powtórzeń. Znane jest przecież: jeśli coś z tego świata nie zgadza się z faktami - tym gorzej dla tych ostanich. Ciążko będzie to odkręcić, ale krok za kroczkiem jakoś idzie. Byle nie 5 kroków na raz, z doświadzczenia wiem że to przeciwskuteczne, a taki mechanizm braku cierpliwości zauważam na prawicy. Nic dziwnego, rzeczywistość realna nas dogania. Dług rośnie, kryzys Euro również. No i oczywiście przyczyny tego kryzysu także są odpowiednio wplatane w medialną narrację, instrumentalizowane politycznie. To jest chyba najbardziej niebezpieczne. Widzę jak testowane są nasze, społeczeństwa, granice: na co sobie jeszcze pozwolimy, jak daleko jeszcz można się posunąć, co jeszcze da się wmówić, do czego przekonać, zanim nie przyjdzie moment gdy wyjdziemy na ulicę, w którym wreszcie zaczniemy się znacząco organizować, na tyle, że władza traci swiją legitymizacje. Wiedzą tu to współzawodnictwo w wyścigu o zarządzaenie społeczeństewm, jego przestrzenią wyobraźni. Grupa silniejsza, lepiej zorganizowana, efektywniejsza w zarządzaniu zbiorową świadomością, wygrywa. Zanim społeczeństwo się jednak w końcu się zorganizuje upłynie wg mnie dużo czasu. To mnie b. martwi, nad tym trzeba pracować. Polacy są przyzywczajeni wprzez wieki do dziadowania, do ciężkich czasów i tylko w tym sensie mogę przyznać panu premierowi rację, gdy kiedyś z czasopiśmie "Znak" pisał "Polskość to nienormalność". Jednak kontekst tam był chyba o wiele szerszy i dlatego słowa te jednak powinnyc być odebrane jako bulwersujęce, obrazoburcze, niesprawiedliwe, degradujace nasze poczucie wartości i tożsamość, jako koncentowanie się jedynie na wadach. Szkoda, że nie zetknąłem się, żę nie usłyszałem do tej pory jakiejś rzeczowej dyskucji panelowej na ten temat, gdzie przystoczony byłby cały tekst i dyskutowany dopiero w pełnym kontekście. Byliśmy przyzwyczajani przez stulecia do poświęcania się, żecia w niepewności, dezinformacji, do kłamstwa jawnego i do tego ukrytego także, do cynicznego robienie interesu na ludziej słabości - wychowywni przez powojenne dekady w mentalności niewolnika. 70% elit przedwojennych nie przeżyło wojny - a ile czasów PRLu? Nie wiem. I nie słyszę nic o tym. Obie informacje wydaja się temat z listy tematów tabu. [swoją drogą wargo ktoś zestawił taką liste i ją pielęgnował na osobnym może portalu] Ta gotowość do szybkiego zysku po cichu przed innymi, egoizmy za mało myślenia wspólnotowego, niewiedza i dziadowanie, gotowość dołu piramidy społecznej do poświęcania się to stanowi kapitał, który grupa trzymająca władzę drenuje od lat - aż się wyczerpie - i dba częściowo aby się za szybko nie wyczerpał. Media, szkolnictwo, kulturya są w tej grze instrumentalizoawne. Ten kapiał nieweidzy, i Narodowej Duszy, liczne środowiska władzy formalnej i nieformalnej zamieniają na twardą wlutę, na władzę w kraju (i w Europie - mam taką cichą przynajmniej nadzieję, bo inaczej cała ta ofira na nic?), na własność, karierę, prestiż, stanowiska, pieniądze, uczestnistwo w wysubliomowanyc gremiach itd. wszystko, co w socjologii socjolog Pierre Bourdieau objął pojęciem, którego wydźwięk jest mylnie interpretowany, niestetey nie oddajecym choćby w połowie ciężareu, powagi i głębii prawdziwego znaczenia jakie posiada, pojęciem "kapitał sybmboliczny" - najwyższej, bo najtrudniejsza do zdobycia, ale wymiannej na każdą inną, formy kapitału. Z wyjątkoweo rzadkiego stoswania tego lewicowego pojęcia wynoszę że nie uczymy się, nie studiujemy języka wroga. Nie wnikamy w kategorie jakimi się posługuje, nie robimy rozpoznania, zwiadu. Nic dziwnego, że przegrywamy z nim kolejne wybory. Łatwo dajemy się zaskoczyć. Obawiam się, że te wielowiekowe i wieloletnie przyzywyczajenia, stały się niestety drugą naturą, "jedyną" normalnością jaką znamy i w jakiej potrafimy funkcjonować. Oby odgrywanie w minonych wiekach roli ofiary nie stało się takim nieodłącznym elementem tożsamości, tak u elity jaki i w społeczeństwie. Tu obie grupy są w znacznym stopniu siebie chyba warte, choć istnieje niewątpliwie grupa społaczna broniąca się przed tą rolą - za mała jednak, aby stawić czoła wyzwaniom związanym z interesami sąsiadów. W interesie tych ostanich leży, abyśmy nie marnowali okazji żeby siedzieć cicho. "Jak ktoś jest myszą to nie zachowuje się jak kot" - preswadował mi kiedyś jeden zanjamy niemiec, niewiem czy świadomie dokonujać fałszywej oceny degradującej moje poczucie wartości. Nie wiem czy on tak sam czy też go media nauczyły? Jego media - niemieckie, pielęgnujące odpowiednio wysokie, - choć nie na pokaz, bo historia - poczucie wartości swojego społeczeństwa. Czy nie lubimy tej Roli Ofiary i tylko w niej potrafimy, żyć jako społeczeństwo. Nie wiem, ale wiem, że Podmiotowość, Sprawczość, i Poczucie Sterowoności było przez wieki w nas systematycznie niszczone. Amputowana część społecznej psychiki odpowiedzialna za samodzielne zarządzania sobą jak zbiorowością. I nie dajmy sobie wmówić że to nasz charakter narodowy, że Polak właśnie taki jest, zdolny, zjednany, niesłócony tylko w obliczu katastrofy. To nie jest nasze, to interes poprzednich zaborców, a dziś konkurentów gospodarczych o uczestnictwo w światowych rynkach eksportowych. Ja tu wiedzę pedagogikę w którą się chce nas całe te czasy i ciągle próbuje wychować. Wpłynąć polsojezycznymi mediami na to jak myślimy o sobie samych. Jeszcze raz: Podmiotowość, Sprawczość, Poczucie Sterowności do dawny integralny element naszego zbiorowego charakteru, naszej przedsięborczośći której się konkruenci boją, podobnie naszego głodu sukcesu i determinacji z niego płynącej. Tylko w takim kontekści mogę sobie wytłumaczyć, tę unijną opresję w kerunku naszej gospodarki, finansowanie nam, płacenie konkretnych funduszy za zamykanie stoczni, hut, zalewanie i likwidację kopalń - to co jest konkurencyjne dla gospodarek Fr i Niemiec, może i innych także, ale o tym za mało wiem. Prywatyzacja sektora bankowego na początku lat 90tych przez Balcerowicza stworzyła fundament tej blokady. Narzędzie streowania rozowjem i drenowania zysków. Jak podał NIK w 2009 40mld zł oficjalnie zostało wytransferowanych jako zyski, dywidendy itd z Polski i drugie tyle nieoficjalnie widjiejące w jak opozycja w księgowości pod nazwą: "Nieznane ..." [już nie pamiętam całej technicznej nazwy]. Jeśli nasza gospodarka i "grupa trzymająca włądzę", kotkolwiek by to nie był, jest "duszona w ciemnym pokoju" - jak mamy zająć nam przynależne miejsce w Europie? Musimy się nastawić na długą walkę, na różne starategie, kija i marchewki. Tusk na pewno zrozumiał że słaby to rząd co nie ma silnej opozycji, ale nie tylko on - inne gurpy interesu także. W ich interesie leży aby Opozyjca była słaba i o to toczy jeden z głównch palców boju o naszą pozycje w Europie. Premier postawił na Nimcy - okej to dla nich Marchewka. Kijem niech będzie społeczeństwo, groźbą że jeśli Tusk nic dla nas nie wskura, to zmieni się narsz krus, nie tylko wyjdziemy na ulicę ali zorganizmujemy się i wybierzemy inną ekipę. TAk widzę podział ról w naszym społeczeństwie w strategicznej grze z unią. Nawet jeśli nie może się do tego przyznać - Tusk nas jako zorganizowane społeczeństwo potrzebuje w negocjacjach aby móc podobnie jak ostanio premier Angli móc powidzieć, chętnie bym poszedł na kompromis, ale nie pozwala mi na to moje dobrze zorganizowane i świadome swoich interesów, swojej wartości i swocjego miejsca w Europie, społeczeńśtwo Dalej: Całe dekady "wszystko było państwowe", to także pozostawiło głęboką koleinę w naszej mentalności. Własnosć zmienia charakter właściciela. Uczy odpowiedzialnści, zapobiegliwości, umiaru, ostrożności, pielęgnacji zastanego stanu itd. Wszystko to ulegało systematycznej degradacji w czasie PRLu. Transformacja tego wcale nie przywróciła. To dlej wymaga przebudowy, na krórej wiele gurp wspólnego interesu dużo straci. Będą się broniły, już to robią. I najwięszy ciężar tych zmian jak zawsze ponoszą najsłabsi, najliczniejści: baza piramidy społecznej. Ci, którzy nie potrafią sami się bronić. Są na samym końcu łańcucha przerzucania koszów i nie mają już na kogo dalej je przesunąć, rodziny wielodzietne, dzieci samotnie wychowywujących matek, [OECD-raprot mówi że ubóstwo wśród dziedzi i młodzieży w PL wynosi 26% !!! druga pozycja od końca z tego co pamiętam !!!]. To będzie musiała być na prawdę cziężka przebudowa, aby to zmienić, skądś muszą się wziąść pieniądze na nią - nie z długu. I te grupy się bronią. Na zewnącz są słabe i uległe - wewnątrz kraju bezpardonowe. Koszt tego stanu rzeczy ponoszą najsłabsi i najliczniejśi, bo na nich najłatwiej rozłożyć no i nie będą mieli siły się zorganizować i bronić swojego interesu. Znów pewnie nie pójdą na wybory - bo przekonano ich, że nikt nie może im pomóc, że polityka to samo bydło, że chodzi TYLKO oto aby każdy się dostał do żłobu i nachapał, póki może. Charakteryką jezyka tej retoryki, jej parametrem są te absolutyzacje: NIKT (ci nie pomoże), NIGDY, KAŻDY, ZAWSZE (..tak było)itp. i rezygnacyjny, depresyjny ton tych wypowiedzi. A ja tu widzę Pedagogikę Niemocy. Granice tych przyzwyczajeń, tych akceptacji, niegodziwośći, korupcji i bezprawia wydają się być za daleko przesunięte, podobnie jak te świadomości konsekwencji i ciężarów jakie z tak za dalego leżących granic wynikają. Mimo to społeczeńswo nie reaguje - tak jest zdezorientowane i zakręcoene medialnie. Jescze tego nie koryguje. Dlaczego tego nie robi? Wg mnie: w jedna część czuje się bezpodmiotowa, bezsilna, bez mocy sprawczej, sterowoności nad swoim życiem. Inna ma deficyt świadości długoterminowych konsekwencji, tych dużo późniejszych konsekwencji, tych które nasi sąsiedzi nazywają "Spätfolgen", które tyczą się nie tylko innych, których się eksploatuje, ale i konsekwencji dla samej grupy. Deficyt świadkomośći jak sie zmienia mentanlośc tych którzy zbudowali własne szczęście, sukces, na benefitach z bezprawia i niegodziwości. Jeden z kosztów to sukces, którego sają się zakłądnikiem, "którym" mogą być szantażowani. Wspólnota przestępstwa czy niekiedy zbrodni. Ich wolność jest wątpliwa. Nie widzi się że ta niegodziwość, którą się zna, widzi, toleruje, akceptuje i na niej żeruje, a grupa jest świadoma niegodziwości dzięki, której cynicznie bogaci się na reszcie społeczeńśtwa, ta grupa jednak nie widzi że "łatwe pieniądze" mają wpływ na nią samą - zły wpływ, wpływ demoralizatorski - nie wiedzi zmarnowanych szans społczeństwa jako całości (np te projekty dla PL, które moża było by osiągnąć tylko jako całe społeczeństwo). Nie wiedzi, albo cynicznie ignoruje, składając jako ofiarę na ołtarzu współzawodnictwa, o krierę, samorealizację, profit, zysk, prestiż itd. czyli kapitał symboliczny właśnie. Dla niektórych, nie małej grupie wcale, mechanizmy władzy, i te klasyczne i te medialne, są za mało znane i przejrzyste. Panuje może za duży szum medialny. Trudno stwierdzić która ze stron ma rację, która blefuje. Ludzie, którzy funkcjonują w fatalnym otoczeniu informacyjnym. W medialnym dysfunkcjonalnym środowisku, które dopiero jest w na początku proscesu różnicowania się funkcjonalizowania w tzw systemy celowo-racjonalne. Inne systemy np szkolnictwo, nie kompesnuja tego deficytu. Nie staje na wysokości zadania. Np Kompetenji medialnych człowiek musi się uczć sam, od rodziny, otoczenia, ale nie w szkole. Podobnie jest z rozumieniem polityki. Panuje przy tym za duży chaos, dżungla gdzi brak pktów orientacyjnych. Owszem jest Rydzyk, media niszowe, itd. To wszystko, wynik wojny o "panowanie w powietrzu" nie pozwala "normalnie niezorientowanemu człowiekowi" który ma najczęśćiej ograniczonej zasobach czasowe, zdobyć zaufanie do jednej ze stron. Zdpbywanie zaufania trawa i wymgana u nas ogromnie długiego, o wiele za długiego czasu na monitoring szerokiej oferty treści medialnych, na porównywnie między sobą i weryfikowanie z rzeczywistośćią - to oczywiście, gdy ktoś na prawdę szuka mediów o większej obiektywności, aby w końcu znaleść zaufanie do króregoś z nich i uważać od tej pory z rzetene, wiarygodne itp. Dla jednych są to miesiące - dla innych lata - o to, jeśli mają na to czas. Rząd i różne środowiska wspólnego interesu robią dużo abyśmy wszyscy tego czasu nie mieli: zajmująca walka o egzystencję - dla jednych, propzycja "pławienia się" w konsumpcji dla innych. Po co mają się zajmować trudnymi sprawami, przecież zpracowali sobie niech więc konsumują i mają przyjemność z tego. A ja uważam tę konsumpcje niestety za luksus, na który jako społeczeńswo jeszcze, nawet ci co mogą, jeszcze nie możemy sobie pozwalać. Za dużo jest pracy do zrobienia, całe dekady straconych lat. Za duży jest potencjał do stracenia, który leży odłogiem, ale jest celem zinteresowania, działań, naszych sąsiadów. Są to zasoby, które należą do nas - do nikogo innego -, na które nie tylko w Europie panuje wylczy, czy może lisi, apetyt. Po odrobieniu tych "zadań domowych" całe społczeństwo, także aktualni beneficjenci przmian zyskaliby dużo więcej niż teraz. To wymaga jednak jedności, oranizowania się, rozdania ról, i zaakceptowania że ktoś kto jest bardziej utalentowany ode mnie zarabia dużo więcej, i to jest w prządku i dobrze, a ja man z tego dużą korzyść, bo zyję w silnym stabinym liczącym się kraju. Są na pewno beneficjenci systemu, grupa ludzi, któa wie, co się dzieje i nie ma interesu tego zmieniać, nawet gdyby coś na tym mogli by zyskać. Może dlatego że zależy im bardziej nie na bogactwie ale na być lepszym od pozostałych może dlatego bo lepszy wróbel w garści niż kanaraek an dachu. Inni z beneficjentów nawet byliby i w stanie powiedzieć niegodziwosćią na których zbudowali ipmeria "nie" - ale nie jako pierwsi, bo pierwszy najwięcej traci. W grach społeznych istnieje pojęcie tzw gry w mikado (w bierki) - kto (się) pierwszy poruszy ten najwięcej przegrywa i tego chcą uniknąć. Nie chcą być pirewszym przegranym lub najwięcej stracić. Lub ryzykować że zostaną sami na lodzie. No i są ci zorineowani po prostu egoistyczne cyniki. Wiedzą, że jest ogólnie źle, ale są dobrze ustawieni i im to zwisza, cynicznie przekonywują pozostałych, że jest dobrze, licząc w obliczu katastaory, np może na Unię, że przyjdzie Unijny Komisarz i zrobi porządek lub już teraz odpowiednio się pozycjonują na taki moment. Albo i jedno i drugie. Prezentuja mentalność niewolnika. Najważniejsze gdy ktoś inny, jakiś Pan się o te problemy zatoszczy, rozwiąże. Ktokolwiek miałby tym Panem być - byle się o nich troszczł. No i jest może jeszcze grupa tych co wiedzą,że nie potrafi wiele, ale są ambitni. Grupa, kt wie, że nie ma telentu, ale nadrabia to aspiracjami. Nie jest kreatywna poza jednym wyjątkiem: zdolnością budowania kliki wspólnego interesu, pielęgnoaniem stan własnego posiadania jednynie przez wspieranie sobie pleców na wzajem. Ma dużo do stracenia - obsiadła ważne strategiczne urzędy, pozycje, ma sympatię w "zaprzyjaźnionych mediach". Ciężko będzie ich tych pozycji pozbyć. A dla może wszystkich pozostałych przekonywującą jest jeszcze narracja medialna, a nieznajomośc mechanizmów medialnych, cynizm, zawężona edukacja, kompentencje w zakresie rozumienia roli współczesnych mediów w sprawowaniu władzy, czyli zjawisko tzw "fachowego idioty", co to ekspertem tylk w jednej dziedzinie, pozwala "zaprzyjaźnionym mediom" w torowaniu rządowi drogi w sprawowaniu i konserwacji włądzy - ten ostani odwdzięcza się odpowiednio przychylnym ustawodawstwem w postaci przyjaznego "ładu medialnego", który sprzyja jednym i niszczy innych. Ekonomista Rybiński przeanalizował ustawodastwo ostanich 4 lat. W raporcie pokazł że najwięcej zyskują na nim najsilniejsze grupy interesu, grupy różnego rodzaju lobby polskiego, i nie polskiego. Najmniej - dolna część piramidy społecznej. Innym widocznym przykładem podwójnych standardów w ustawodastwie p. Tuska jest blokowanie przyznania Radiu Maryja miejsca na transponderze cyforwej naziemnej telewizji na którą do 2014 mamy całkowicie przejść. Na konstrukcję przestrzeni medialnej rzeczywistości, oprócz polskich mają jeszcze, do tego wszystkiego, nie mały wpływ media będące własnośćią kapitału zagranicznego nazywana "polskojęzyczne". Czyż można od nich oczekiwać czegoś innego jak dbania o własne interesy? No! - A po przeciwnej stronie mamy rozproszony archpielag, wątlejszych nakładowowo i drobniejszego płazu mediów prawicowych, w krórym Każdy sobie rzepkę ... Ciężko będzie chyba to odkręcić, choć kto wie - "Polactwo" znane jest ze swojej nieobliczalności. Róbmy swoje. Tekst o Geremuku jest dobry, zmusił mnie jak widać do refleksji nad auotrem pojęcia "faktoidu" - czyli "faktu medialnego", przyjrzeniu się konsekwencjom i własnośći medialnego krajobrazu PL, jakim ja go widzę, dla sposóbów, metod, wpływie na charakter rządzenia naszym wspaniałym krajem i na sam charakter jego przywódców. Krajem jakże bogatymw surowce energetyczne, taką nową "potrójną Norwegią", czy Szwajcarią (chodzi o bezpieczeństwo energetyczne)Europy. Gdyby społeczeństwo zdawało sobie soprawę z tego bogactwa, jestem przekonany, nie chciało by dalej żyć w biedzie, na garnuszku i unijnej smyczy. Młodzi za granice by wyjeżdzali tylko gdyby im się to opłacało np na kontrakty badawcze w laboratoriach świata, których budowę podobnych w kraju już rozpoczętu i poszukiwane są tęgnie głowy gdy będzie ona za kilka miesięcy skończona. Miesięcy - nie lat. W ambitnych celach - nie na zmywak czy place europejskich budów. Z checi bycia najlepszymi w świecie u siebie nie gdzie indziej. Z przyjemności, ambicji, (samo)realizacji własnych mażeń - nie z przymusu. Jestem pewien że jeszcze chwila, już już a uruchomi się ta maszyna, ten mechanizm. Niech Twój wpis na blogu będzie dla wielu inspiracją do podobnych refleksji i będzie dla tych, co niedawna interesujących się polityką - bo starzy są albo cynikami, albo beneficjentami, albo zdezoirentowani i zobojętniali - równie odkrywczy i zmuszający do myślenia. -1 "Sensacja" w programie Pospieszalskiego
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
12 lat temu a może te zagrywki medialne to pod i za wiedzą prezesa ... A nie może być tak że te wszystkie ruchy to element jakiegoś większego palnu, taktyki - jakiej nie mam jeszcze pojęcia - o której jednak prezes wie bezpośrednio lub ją toleruje: rodzaj dopuszczenia do inscenizacji politycznej w celu przygotowania pola pod coś jeszcze szerszego np rozszrzanie bazy wyborczej w następnych wyborach. Przez "po cichu stowrzenie" /lub przyzwolenie na/ "koncesjonowanego" rozłamu i powstanie partii na prawo od Pis - lub na lewo, wszystko jedno kto przejmie którą rolę. Partii, która pełniła by rolę kontrastu do PiS - może nie tyle programowo dużo się różniącego - kto tam dziś czyta programy - co wizerunkoweg, osobowego. Partii do której elektoratu przeszła by część wyborców centrowych? Taki element gry która szerszej nam jeszcz za mało jest dostępna, rodzaj inscenizacji politycznej? Może te zagrywki medialne to pod i za wiedzą prezesa ? Nawet jeśli w niego uderzają i pozwalają erodować nieco jego pozycję lidera. To przecież są to ludzie, którzy dla PL zdolni zrobić b. dużo - może nawet poświęcić własną pozycję... lub nadkruszyć jej część (?) Skąd znam ten scenariusz?
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika np1
12 lat temu @antysalon Jak dla mnie strasznie chaotycznie napisałeś. "Przed niedzielą wyborczą nawet wyautowany przez fałszywego Kaszuba, tenor-kapuś-donosiciel TW zaapelował o głosowanie na jedynie słuszną organizację! " NIe jestem w temacie, o co chdziło ? - i o kogo ? Pisz proszę trochę mniej kryptycznie - aby osoby nie będące na bierząco mogły się dowiedziać "kto zacz...". "I pomyśleć, że jeden z ich przodków mieszkał latami w beczce!!!!" - i to w beczce bez dna. Podobny był jeden z komentarzy w niemieckiej telewizji "Phoenix" - z aluzją: "Fass ohne Boden" jako długu bez końca. D.Tusk strzyże Schetynę ...nożem chińskim, a premier Grecji nie zamierza odebrać rodakom Metaxy *****!
Obrazek użytkownika Anonymous

Strony