|
11 lat temu |
Zrobił swoje, |
może odejść. |
|
Jacenty Wincenty podał się do dymisji? |
|
|
11 lat temu |
Milczenie jest złotem |
Gdy Pan Bóg chce kogoś ukarać, rozum mu odbiera. Widać obaj panowie mają nieźle za uszami,skoro dostali tak ciężką karę, ale to słodka tajemnica ich i Tego tam, w górze. |
|
Dogmat o nieomylności |
|
|
11 lat temu |
Przed terminem- |
- niemal jak Trasa Łazienkowska za Gierka! Tylko co z niej dotrwało do naszych czasów... Oby jednak się nie okazało, że Hanka wybuduje- pół metra. |
|
Czy ZTM prowadzi kampanię HGW? |
|
|
11 lat temu |
Brutalność w rozmiarze XXL |
Do listy dopisałabym jeszcze odebranie 520zł zasiłku opiekunom osób niepełnosprawnych pod pretekstem walki z ich nieuczciwym wyłudzaniem. |
|
Donald Brutalny |
|
|
11 lat temu |
możeł? |
A w CCCP jeździły parowozy na drewno z czerwoną gwiazdą na piersi, no to Pendolino nie może gołe jeździć( gdy już ruszy...). Zresztą może lepiej niech nie rusza, bo na zwiedzaniu pewnie więcej zarobi. |
|
Apel o przejezdność ustawową dla Pendolino |
|
|
11 lat temu |
licencjat |
Z całym szacunkiem dla wszystkich Państwa pozwolę sobie na uściślenie:
1. tytuł licencjata oznacza wykształcenie wyższe zawodowe, podobnie jak tytuł inżyniera. Do uzyskania pierwszego potrzebne jest ukończenie 6 semestrów studiów wyższych, drugiego siedem.
2. nie jest prawdą, że osoba z tytułem licencjata jest automatycznie matołem lub ma wykształcenie "półwyższe". Po prostu obecnie studia, za wyjątkiem kilku kierunków, zostały formalnie podzielone na etapy, których ukończenie uprawnia do podjęcia pracy na określonym stanowisku lub w wyznaczonym zakresie.
3. podział ten ma uzasadnienie historyczne; również dawniej( także w Polsce!)uniwersytety kształciły na różnych poziomach i nadawały różne tytuły.Ujednolicenie wszystkich uczelni wyższych i wprowadzenie wszędzie jednorodnych studiów pięcioletnich kojarzy się raczej właśnie z komuną, a nie z wolnym cywilizowanym światem.
4.aż do lat 90-tych duża część nauczycielek, w szczególności na wsi i w szczególności w nauczaniu początkowym, była absolwentkami tzw.SN-ów, a nie uniwersytetów. I co, brakowało im czegoś? Być może i Państwa nauczyły czytać i pisać.
4. wydaje się, że taka uniformizacja jest akurat krokiem w dobrym kierunku: dzięki niej nasze dyplomy mogą być uznawane w Unii, a studenci mogą wyjeżdżać na wymiany i praktyki, choć ich finansowanie nie przedstawia się różowo. Poza tym, jeśli ze względów finansowych czy życiowych ktoś nie może sobie pozwolić na luksus studiowania 5 lat na koszt mamusi, po 3 latach dostaje dyplom, który daje mu konkretne uprawnienia i może podjąć pracę. Dawniej przerwanie studiów oznaczało zaprzepaszczenie kilku lat nauki i rzeczywiście taki nieszczęśnik miał wykształcenie " niepełne wyższe", ale guzik mu to dawało. Oczywiście abstrahuję od obecnej sytuacji na rynku pracy, bo jest chorobliwa.
5. zgodzę się, że wybór terminu" licencjat" na absolwenta studiów I stopnia nie był najszczęśliwszy , ale w zamyśle ma on odpowiadać dyplomom BA lub BSc uczelni anglosaskich. Natomiast poziom wiedzy naszych absolwentów nadal jeszcze nie jest taki znów tragiczny- zdarza się, na Wyspach podejmują od razu studia doktoranckie pomijając MA lub MSc.
6. nie wydaje mi się zatem, żeby nabijanie się ze słuchaczy takiej czy innej Wyższej Szkoły Zawodowej było tak do końca uzasadnione. Są one różne i prezentują różny poziom, podobnie zresztą jak tradycyjne uczelnie . Na wielu natomiast prowadzą zajęcia osoby mające ogromne doświadczenie zawodowe i wiedzę praktyczną, której z reguły brakuje starszej wiekiem kadrze uczelni tzw. "państwowych", z których większość nigdy nie zhańbiła się pracą w przemyśle czy w ogóle na jakiejkolwiek realnej posadzie.
7. problem kształcenia obecnych młodych ludzi leży chyba zupełnie gdzie indziej niż w tym, czy mają taki czy inny tytuł. Należałoby się zdecydować, czemu mają służyć studia: czy przygotowaniu do wykonywania zawodu, którego opanowanie wymaga paru lat nauki więcej, czy też mają mieć charakter czysto akademicki i, przepraszam za ironię, dawać okazję do swobodnego filozofowania i wszechstronnego rozwoju intelektualnego. Widzi mi się, że na to drugie w dzisiejszych czasach mogą sobie pozwolić tylko dzieci bogatych rodziców względnie gwiazdy szołbiznesu lub modelingu, które pieniążki zdążyły już zarobić gdzie indziej.
8. za denny poziom wiedzy młodzieży należy natomiast winić nie uczelnie, lecz MEN, który nieustannie majstruje w prawie oświatowym odbierając szkołom jakiekolwiek instrumenty , które mogłyby zmusić delikwenta do nauki, a programy narzuca w myśl zasady " Tylko uważaj, Jasiu, żebyś się nie spocił". Działając w tym duchu, w zeszłym roku praktycznie zlikwidowano w Polsce licea ogólnokształcące- czy Państwo zdają sobie z tego sprawę? Gdy absolwenci obecnych kursów przygotowawczych do matury, bo tyle z nich zostało, przyjdą na uczelnie, jakiekolwiek by nie były, dopiero będzie śmiesznie. Już teraz AGH czy Politechnika Krakowska organizuje dla studentów pierwszego roku kursy wyrównawcze z matematyki. Strach się bać.
I to by było na tyle.
Pozdrawiam
|
|
"Połaskotać" chama, czyli........ |
|
|
11 lat temu |
jaja |
i to ugotowane na twardo |
|
KIM i JAJA NA UPAŁ… |
|
|
11 lat temu |
opieka wieczysta |
Wieczysta czy nie, jeśli żyją spadkobiercy i mają prawo do rozporządzania grobem, to nikomu nic do niego. Sorry. |
|
Mogiła Warszawskiej Syreny |
|
|
11 lat temu |
dobry pomysł,ale... |
"Było zbyt późno, abym mógł się dowiedzieć w administracji cmentarza, kto jest jej formalnym właścicielem i opiekunem. Ale to kwestia drugorzędna."
No właśnie wręcz przeciwnie! Czy nie wydaje się Państwu, że najpierw bezwzględnie należałoby odnaleźć właścicieli grobu czy też Rodzinę i spytać ich o zdanie zanim ewentualnie podjęłoby się jakiekolwiek kroki w kwestii opieki nad mogiłą? A jeśli chodzi o potencjalnych opiekunów, to raczej zwróciłabym się do jakiejś drużyny harcerskiej lub szkoły imienia Krystyny Krahelskiej lub wręcz do klubu kibiców- taka inicjatywa zdecydowanie miałaby większe szanse powodzenia. |
|
Mogiła Warszawskiej Syreny |
|
|
11 lat temu |
demonstranci powinni... |
Panowie
Łatwo jest wołać "Weźmy się i zróbcie".
Po pierwsze, do działań mają przystąpić przynajmniej trzy główne centrale związkowe: to już jest coś, nie da się pluć tylko i wyłącznie na Solidarność. Po drugie, do końca nie wiadomo, co ma się dziać, a Kolorz nie będzie przecież paplał o wszystkim tej dziennikarskiej hebrze. Po trzecie, w każdą akcję zaangażowani są konkretni ludzie, którzy muszą oderwać się od swoich obowiązków i rodzin, poświęcić swój czas i zdrowie, żeby za darmo " pokibicować" politykom. Trzeba wiedzieć, że w ramach utrącania związków jeden z Wojewódzkich Sądów Administracyjnych orzekł, iż wyjazd na manifestację nie jest doraźną czynnością związkową, a zatem można go uskutecznić wyłącznie w ramach urlopu na żądanie. Wiele osób takiego urlopu nie dostanie. Po czwarte w końcu, przebywanie w mieście przez dłuższy czas kilkudziesięciu tysięcy osób stanowi wielkie wyzwanie logistyczne: trzeba załatwić zezwolenia, zapewnić parkingi, toalety, nagłośnienie, ochronę przed prowokatorami, sprzątanie; co więcej, to wszystko kosztuje.
Widać więc, że sprawa choćby "banalnej" manifestacji nie jest taka prosta, jak się może wydawać na pierwszy rzut oka. Jak żeśmy umoczyli i dali się zrobić na "miękkie jajko" elytom, to teraz mamy. Odkręcić nie będzie łatwo i potrwa to bardzo długo. Możemy nie doczekać. |
|
"Solidarność" - czyżby "powtórka z rozrywki"? |
|