|
11 lat temu |
Re: Ironiczny Anglosas pisze |
Świetny wywód! |
2 |
Kazek, stań na placu! |
|
|
11 lat temu |
@ Stronnik |
Zwracałeś się wprawdzie nie do mnie, ale spróbuję odpowiedzieć w jednej sprawie. Napisałeś:
"Co Pan proponuje? Bo wytykać czyjeś błędy jest stosunkowo łatwo. W dodatku pozostając anonimowym i nie licząc się z konsekwencjami tego wytykania."
Ci, co wytykają błędy, mają nadzieję, że ktoś z PiS to przeczyta i weźmie pod uwagę. W każdym razie ja mam taką nadzieję. Bo w jaki inny sposób zwrócić na coś uwagę?
Można krytykować i robić coś samemu, jedno drugiemu nie przeszkadza. Ja skrytykowałam wprawdzie plakat, ale powiem Ci, co sama robię. Na przykład "skomputeryzowałam" już kilka osób i dzięki temu mogę im wysyłać linki do artykułów, relacji video z ciekawych spotkań (np. ostatnio wysłałam linki do spotkania w Hybrydach w związku z nową książką Cenckiewicza) czasem do satyrycznych rysunków. Dzięki temu ich urabiam albo utwierdzam w poglądach, a poza tym oni to mogą przekazywać dalej, swojej rodzinie czy znajomym.
Ponadto teraz cierpliwie urabiam kolejne dwa nieuleczalne wydawałoby się lemingi, przy czym nie jest to małżeństwo, tylko dwie oddzielne osoby. To kosztuje trochę wysiłku: przygotowanie tematu, argumentów, naprowadzanie na temat, czasem drukowanie co ciekawszych rzeczy ściągniętych z internetu i dawanie im. Czasem w tym celu kupowanie książek, chociaż bardzo daleko mi do statusu biznesłumen. Zresztą myślę, że nie tylko ja jedna z Niepoprawnych tak robię, że takich osób jest tu dużo.
Masz zupełną rację, że nie ma co tylko krytykować, albo tylko chwalić za wszelką cenę i na tym poprzestawać. Koniecznie trzeba jeszcze samemu coś robić, tu masz zupełną rację. |
|
Rozprowadzani jak dzieci |
|
|
11 lat temu |
Uściślenie |
Pisząc wyżej o suchości (powinno być tam bez cudzysłowu, bo była naprawdę sucha) wypowiedzi prof. Rońdy, miałam na myśli nie jego wypowiedź w Trwam - co sugerowałby źle użyty przeze mnie cudzysłów - ale to, co napisał w oświadczeniu o rezygnacji.
|
|
Macierewicz, jako "Brutus" dla Kaczyńskiego? |
|
|
11 lat temu |
Re: konferencja sejmowa |
Chcąc nie chcąc muszę się zgodzić. Dostrzeganie i pokazywanie błędnych posunięć jest potrzebne, dla ogólniejszego dobra. Szkoda, że spotyka się z krytyką podobnie jak u bezkrytycznej, ślepo kochającej matki czy babci, co w sumie jest szkodliwe dla dziecka.
Mnie też to spotkało, kiedy skrytykowałam pomysł z plakatem referendalnym, który w dodatku był bez sensu, bo dla leminga hasła typu "odzyskajmy Warszawę" były kompletnie nieczytelne, a podpis, ze to PiS, wręcz odstraszał. Natomiast zwolennicy PiS i bez tego poszliby na referendum.
Wydaje się, że dla dobra PiS powinniśmy błędy dostrzegać i o nich mówić. Tak jak mądrzy rodzice widzą i korygują błędy swojego dziecka - dla jego dobra, jego rozwoju.
Należę do żelaznego elektoratu PiS, ale nie muszę być bezkrytyczna. Podkreślam - dla większej skuteczności, a o to nam wszystkim chyba chodzi. |
|
Rozprowadzani jak dzieci |
|
|
11 lat temu |
Contesso |
Odpowiadam Ci w tym wątku w sprawie wypowiedzi prof. Rońdy. Ja uważam, że dobrze zrobił, że zrezygnował, to potrzebne dla wiarygodności ZP. Sądząc po "suchości" wypowiedzi profesora, myślę, że to była sugestia Macierewicza, a nie odejście spontaniczne.
To jest potrzebne, widzę to trochę jak z oczyszczaniem się Kościoła: pokazanie, że w tym gronie nie toleruje się pewnych rzeczy, że nie chronimy swoich, że gra się czysto. Bolesne, ale potrzebne. |
|
Macierewicz, jako "Brutus" dla Kaczyńskiego? |
|
|
11 lat temu |
Zgadzam się z wszystkimi krytykującymi |
Zgadzam się z tymi, którzy wyrazili się o rzeźbie krytycznie (także w innym, wcześniejszym, wątku). Od razu odniosłam się do niej nieufnie, we wszystkich wymienionych tam przez krytyków aspektach:
- że podkreśla niemieckość Gdańska, bo język niemiecki to przysługa dla Niemców,
- że chciał umieścić to w Berlinie, tylko że nie wyszło,
- no i - dodam - że szokująca forma, przecież trudno byłoby pójść na spacer w okolice rzeźby z dzieckiem czy wnukiem; ja bym nie poszła.
Można było wyrazić to samo w formie nieco innej. Tę odbieram tak, jakby ktoś chcąc uczcić pomordowane (powieszone) ofiary pokazał ich głowy z językami na wierzchu. Prawdziwa sztuka nie polega na dosłowności, a w każdym razie nie zawsze.
Dla mnie to jest chęć zrobienia szumu, zaistnienia dzięki kontrowersyjnej formie, ale której - wobec takiego tematu - nie wypada krytykować. Trochę tak jak Nieznalska, tyle że niby w bardziej "słusznym" celu.
Czy - tak jak Nieznalskiej w USA - zrobią mu w nagrodę wystawę jego "dorobku" w Niemczech? |
|
Niemcy tłoczą się w kolejce po rzeżbę z gwałcącym <wyzwolicielem>. Hołd kobietom zhańbionym przez sołdatów. Ambasador i czerscy! |
|
|
11 lat temu |
Contesso |
Kliknij tutaj:
http://www.tv-trwam.pl/index.php?section=ppw
I wybierz Polski Punkt Widzenia z 16 października. Rońda w efekcie zrezygnował ze swojej funkcji. To było jedyne wyjście.
|
|
Co z tego, że Maciej Lasek dziś coś twierdzi ? |
|
|
11 lat temu |
@ Lotna |
Napisałaś:
"Chciałabym zwrócić twoją uwagę na to, co napisałaś [i tu cytat z mojego komentarza]:
Ciekawe, że czepiają się zwykle ci, co mieszkają poza Polską: Australia, USA (Chicago), Kanada.
Cieszę, się, że dało ci do myślenia, dlaczego anglicyzmy rażą najbardziej osoby od wielu lat posługujące się językiem angielskim na codzień. Otóż dzieje się tak nie dlatego, że jest to grupa szczególnie wrednych osób, ale dlatego, że wprowadzając tego typu makaronizmy, zanieczyszczacie i zubażacie język polski, ukochany język, który pamiętamy od maleńkości, a jednocześnie groteskowo kaleczycie słowa języka angielskiego, który też nie jest gęganiem i w którym rozmawiamy z wieloma, często bliskimi, osobami."
Koniec cytatu, teraz ja:
Uważam, że nie masz racji. Osoby mieszkające dłuższy czas poza Polską nie uczestniczą w zmianach języka polskiego i uważam, że dlatego nowe słowa ich rażą. Wszak nie razi ich "komputer". Dlatego w moim komentarzu wspomniałam, jak raziłaby współczesna polszczyzna Reja, Sienkiewicza czy Kochanowskiego.
Oczywiście możemy odrzucić takie słowa, jak monitor, kalkulator (to akurat z łaciny), a nawet komputer, wszak na przykład Hiszpanie nazywają go "ordenador", Francuzi "ordinateur", czyli "z łacińska po romańsku".
Tylko że musielibyśmy wyrzucić sporo słów, które przyszły do nas choćby z niemieckiego, głównie z codziennej techniki, ale nie tylko techniczne. No bo co zrobić z kartoflem? A z laufrem? A ze smalcem (przy czym niektórzy niecni nie-patrioci mówią jeszcze bardziej z niemiecka: szmalec).
A z kombajnem?
A z traktorem, motorem, kursorem (czysto po łacinie)?
Nie chcę ciągnąć przykładów, bo to temat-tasiemiec i już tu chyba o tym było.
Nie mających żywego kontaktu z językiem polskim a mieszkających w strefie angielskojęzycznej z przykrością powiadamiam, że przyjął się już przymiotnik "oldskulowy".
Coraz częściej akcentuje się też "matematYka, "fizYka", "plastYka" (zamiast: "matemAtyka", "fIzyka", "plAstyka"). Ja akcentuję tak, jak podałam w nawiasach, i smutno mi, że takie akcentowanie zanika, ale nic na to nie poradzę. Polski jest językiem żywym.
Przy okazji: piszę się "na co dzień", a nie "na codzień". I to od dawna, nie od teraz.
|
|
Vulpes vulpes: odwrót do nory? |
|
|
11 lat temu |
@ Lotna |
Czepianie się języka pokazuje brak argumentów i chęć dokuczenia przynajmniej w ten sposób.
Ciekawe, że czepiają się zwykle ci, co mieszkają poza Polską: Australia, USA (Chicago), Kanada.
Strach pomyśleć, jak zwymyślałby nas wszystkich, także Ciebie, Rej, a nawet - bliżsi nam czasowo - Sienkiewicz czy Wyspiański.
Wiesz, mnie bardziej rażą nielogiczności w języku, np. usłyszane dzisiaj "oparł swoją argumentację o bardzo mocne źródła" (zamiast "na"). Taka słaba łodyga?
Albo "przygotowany do znoszenia trudów" czy "na znoszenie trudów" - wielu nie widzi tu drobnej a istotnej różnicy.
Albo - bardzo częste - "ośrodek rozpoczął działalność od (tu data)". Rozpoczyna się coś jednorazowo, a nie od. Działalność może TRWAĆ "od".
Albo - też bardzo częste: "inwazja (np.) Tajlandii". Kto był inwazorem? Logicznie rzecz biorąc - Tajlandia. Ale nie, chodzi wtedy zwykle o inny kraj. Podobnie z "morderstwo bruneta".
I wiele, wiele innych.
Zatrważające są też problemy z przyimkami.
To, ze coś jest lajfstajowe, to w tej sytuacji pikuś, słowo to już teraz jest prawie potoczne, niezależnie od pisowni (spotyka się różną). I niezależnie od tego, czy nam taka modernizacja języka się podoba, czy nie.
Ostatnio był okres, że miałaś sensowne, merytoryczne komentarze. Szkoda, ze tu się wyłamałaś.
|
|
Vulpes vulpes: odwrót do nory? |
|
|
11 lat temu |
Napisałeś:
"Mam niestety |
Napisałeś:
"Mam niestety smutną refleksję. Bo książkę Cenckiewicza przeczyta może, zakładając optymistycznie, 10'000 osób.
A ile pójdzie na film A. Wajdy? Setki tysięcy. I taki przekaz zostanie zapamiętany w głowach większości ludzi w Polsce na temat Wałęsy."
Nie byłabym taką pesymistką. Nas też jest ileś tam tysięcy i powinniśmy sprostowywać kłamstwa. Przedwczoraj sąsiadom lemingom, którzy wracali z tego filmu, sprostowałam, co mogłam, głównie rolę Krzywonos i rolę Pani Anny.
Zapytałam też retorycznie (bo wiedziałam, że w filmie o tym nie ma) czy było coś o nieślubnym dziecku Wałęsy (tu otworzyli szeroko oczy) i że uciekł zostawiając dziewczynę w ciąży itd. i że mogiłka dana na zapomnienie - i na koniec doprowadziłam ich do takiego stanu, że ochoczo pożyczyli ode mnie obie książki Zyzaka.
Na pewno przekażą otrzymaną ode mnie wiedzę znajomym i rodzinie. Książka Zyzaka "Gorszy niż faszysta" poza tym otwiera lemingom oczy na naszą "demokrację" i "wolność" badań naukowych, bo jest wstrząsająca.
A książkę Cenckiewicza właśnie wczoraj zaczęłam czytać. Zauważyłam, że nasze lektury chodzą parami :-) |
|
Mniej niż 10 procent wystarcza |
|