|
12 lat temu |
semper idem |
Oj, zakręciła mi się w oku łezka.
Dziękuję za muzyczny komentarz,
Krzysztof Pasierbiewicz |
|
PIWNICZNY CUD WIELKIEJ NOCY |
|
|
12 lat temu |
Liga mistrzów... |
Dziękuję za dopełnienie przekazu mojej notki.
A co do tych, którzy odeszli z PIS polecam mój tekst pt. "Bilans" - patrz: http://niezalezna.pl/17527-bilans
Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz |
|
A JEDNAK KACZYŃSKI! PIERWSZE LICZENIE TUSKA! |
|
|
12 lat temu |
To są świetne wiadomości... |
:-))) |
|
A JEDNAK KACZYŃSKI! PIERWSZE LICZENIE TUSKA! |
|
|
12 lat temu |
do Krzysztof Pasierbiewicz |
Dziękuję za wsparcie przekazu mojej notki.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz |
|
A JEDNAK KACZYŃSKI! PIERWSZE LICZENIE TUSKA! |
|
|
12 lat temu |
jeśli tak, to świtnie... |
Tak. Zabójczy stereotyp myślowy, że "lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach" jest powoli odkłamywany.
Notowań Solidarnej Polski nie znam, ale obserwuję, że na szczęście posłowie PIS zaczynają rozumieć,że z tą partią nie należy walczyć, a iść w parze.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz |
|
A JEDNAK KACZYŃSKI! PIERWSZE LICZENIE TUSKA! |
|
|
12 lat temu |
Ma to czego Tusk nie ma... |
Dziękuję za uzupełnienie przekazu mojej notki.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz |
|
A JEDNAK KACZYŃSKI! PIERWSZE LICZENIE TUSKA! |
|
|
12 lat temu |
analiza nieco jednostronna... |
Szanowna Pani,
Ja pisząc notkę nie miałem Broń Boże na myśli kultywujących tradycję Bartosza Głowackiego, Michała Drzymały, Klemensa Janickiego i wielu im podobnych wielkich i zasłużonych Polaków, którzy w czasach pokoju byli ciężko pracującymi gospodarzami a w czasie wojny przelewali krew za Polskę.
Ja napisałem o tych, którzy czas pokoju przesiadywali w karczmie, a w czasie wojny kolaborowali z okupantem, żeby mieć na wódkę. Mnie chodzi o tak zwany „desant z czworaków”, obiboków i nierobów, którzy okradali dwory gdy władza ludowa wyganiała z nich właścicieli. Tych, którzy z dziada pradziada byli parobkami, bądź pastuchami mając nieróbstwo zakodowane w genach. Mnie chodzi o bandę drobnych złodziejaszków, którzy za okupacji gwałcili żony tych, którzy się bili za Polskę, którzy kradli kury po wsiach. Tych którzy wydawali w ręce wroga partyzantów, a po wojnie nowa władza robiła z nich „bojowników o wolność i demokrację”. Mnie chodzi o wiejskich renegatów i alkoholików , których nikt nie chciał zatrudnić bo tylko „wódę chlali, kradli i narzędzia psuli”.
Bo to właśnie takich ludzi władza ludowa przerzucała po wojnie do miasta, bo jak już wspomniałem prawdziwy chłop ziemi by nie opuścił. I nie okłamujmy siebie i młodych pokoleń Polaków, że było inaczej.
Bardzo serdecznie Panią pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz |
1 |
Wstydliwy rodowód popleczników Platformy - list otwarty |
|
|
12 lat temu |
No cóż... dziękuję!... |
Pomodlę się dzisiaj za Pani Rodziców.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz |
1 |
Wstydliwy rodowód popleczników Platformy - list otwarty |
|
|
12 lat temu |
Słowa prawdy... |
"Kiedyś mój Ojciec powiedział, że po wojnie, władzę w miasteczku objęli tacy, co przed wojną przy Rynku na krawężnikach przesiadywali.
Wzięli władzę i odpłacali za własne, urojone i rzeczywiste krzywdy, siecząc nieomal na oślep".
Proszę być dumnym z Ojca, bo nie wszystkim niestety byli tacy dani.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
|
1 |
Wstydliwy rodowód popleczników Platformy - list otwarty |
|
|
12 lat temu |
Re: Wstydliwy rodowód... |
Szanowny Panie,
Odpowiem Panu cytatem z mojej książki pt. "Epopeja helskiej balangi - GRUPA", cytuję:
Jastarnia
to ukochane przeze mnie
niczym niezastąpione
zaczarowane miejsce na Ziemi
do którego każdego lata ciągnę
skądkolwiek bym był
i cokolwiek bym
choćby nie wiem jak ważnego
miał do zrobienia
Tu bowiem
od dziecka spędzałem swe letnie wakacje
tutaj zbierałem siły
tu świętowałem sukcesy bądź lizałem rany
tu przywoziłem swoje kobiety
z tutejszych plaż napisałem doktorat
tu uczę moich studentów geologii morza
i również tutaj
przywożę
od dnia jej przyjścia na świat
największą miłość swojego życia
Julkę
moją kochaną córeczkę
Tutaj
za moje związki z tą ziemią
miałem też zaszczyt otrzymać, od helskich Kaszubów
niezwykle dla mnie szczytny i bardzo mi drogi
honorowy medal Gminy Jastarnia
wręcz wymarzone zwieńczenie
mojej płomiennej miłości do helskiej mierzei
I również
tutaj
od lat już z górą trzydziestu
niestrudzenie baluję
z przyjeżdżającą tu rok rocznie
osławioną
„Grupą”
o której Wam teraz
opowiem...
Pionierom „Grupy”
ziemia obiecana Jastarni
prócz cudu niezwykłej natury Półwyspu
ofiarowała również
wiekuiste bogactwo
boskich owoców morza
a początkowo nieufni tubylcy
zrazu ostrożnie, później coraz śmielej
zaczęli zdradzać poznanym przybyszom
skrywane przez wiele lat
najbardziej sekretne tajniki
starej kaszubskiej kuchni
a owym
wybranym przez Boga szczęśliwcom
nawet w najcięższych czasach
pamiętnej „epoki octu”
w Jastarni nigdy nie zbrakło
sytej, posilnej strawy
Obiady
jadało się wtedy w Jastarni
obowiązkowo i wręcz rytualnie
u Wawrzyniaka
gdzie smażony na blasze
rozpływający się w ustach
puchaty dorszowy filet
smakował jak pokarm bogów
a u wrót tej legendarnej garkuchni
oczekiwały w pokorze
wręcz tasiemcowe kolejki
najbardziej znanych person
tamtych pamiętnych lat
Gdy upał już nieco zelżał
przed rybackimi domami
na nieco koślawych zydlach
wystawiano tace
mieniących się srebrem rolmopsów z gorczycą
i wielkie pachnące jałowcem patery
pełne przesypywanych kryształami soli
świeżo wędzonych fląder
połyskujących w blasku gasnącego słońca
miodową barwą jantaru
Pod wieczór zaś
zaczynał się snuć po Jastarni
niezapomniany aromat
„świętego dymu”
starych kaszubskich wędzarni
wabiący
najwybredniejszych z wybrednych smakoszy
do tych zaczarowanych miejsc
gdzie jak w cynamonowych sklepach
na osmalonym, kutym ręcznie ruszcie
zwisały ciężko
ociekające świeżym, jeszcze ciepłym sokiem
szkarłatno brunatne płaty
szlachetnego łososia
i
płaczące przekłutymi na przestrzał oczami
grona opasłych węgorzy
wędzonych z tajemną maestrią
na czereśniowym drewnie
owych
nieziemskich cymesów
o smaku
który podlany kieliszeczkiem „czystej”
przywracał wątpiącym pewność
że życie potrafi być piękne...", koniec cytatu.
Pozrdawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
|
1 |
Wstydliwy rodowód popleczników Platformy - list otwarty |
|