Komentarze do użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika Muni
2 lata temu @ Ja myślę, że te brązowe ludziki to tylko wstęp i testowanie jak by tu można wrzucić innych ludzików. Ale, popatrzmy jaka jest skala. Ponad 1500 prób przekroczeń w miesiącu - przy założeniu, że zwykle to grupka powiedzmy 5-6 osób to daje 10 tysięcy na miesiąc! A możliwości mają jeszcze większe. To jest groźne, bo mogą na przykład wpaść na pomysł, że można te zasieki niszczyć i ciąć, bo można. Mogą to skoordynować i ćwiczyć różne możliwości, synchronizacje, ilości ludzi, kierunki... Może czas puścić kilka serii w powietrze?  1 Imigranci u bram - czy to coś nowego?
Obrazek użytkownika JanStefanski
Obrazek użytkownika ronin
2 lata temu @ Jan Stefanski     Witam! A Ty kolego chciałbyś, aby wojska NATO informowały publicznie o swoich zamiarach? Może jeszcze dyslokację oddziałów...Na pewno z naszym wojskiem mają wspólne nakreślone cele strategiczne, ale nie do publiki medialnej. Polecam trochę dystansu. 1 Wojska Obrony Terytorialnej podstawiono w stan Gotowości Bojowej
Obrazek użytkownika JanStefanski
Obrazek użytkownika zwykły polak
2 lata temu Kto wie czy wojsko rozproszone ale silnie uzbrojone - - w tym w ręczne, mobilne wyrzytnie rakiet do niszczenia czołgów i strącania samolotów wroga to nie atut dzisiejszego pola walki. Zgrupowanie wojska na małym terenie nawet 100 tys. żołnierzy można zlikwidować jednym taktycznym pociskiem atomowym wystrzelonym z działa i całe wojsko znika. Uzbrojony cały Naród (u nas by to było około 15 do 20 milionów żołnierzy) - to poważna przeszkoda dla agresora bo muszą walczyć z każdą "górką" i z każdym "krzakiem" a nie wchodzić jak "nóż w masło". Trudno też wtedy agresorowi utrzymać linie zaopatrzenia bo ataki będą ze wszystkich stron a kiedy zabraknie im paliwa, amunicji i żywności wojsko zwyczajowo się poddaje. Aby utrzymać zdobyty teren wróg musi pozostawiać ogromne siły na zapleczu czyli osłabić linie frontu. Teraz wojna nie wybuchnie ale kto wie jak będzie w niedalekiej przyszłości bo coraz bardziej nerwowo się robi na świecie a i broni ludzkość ma coraz więcej i ławiej wtedy o konflikt. PS - Bezbronni cywile szczególnie mężczyźni są w wojnę likwidowni w pierwszej kolejności. 3 Wojska Obrony Terytorialnej podstawiono w stan Gotowości Bojowej
Obrazek użytkownika JanStefanski
Obrazek użytkownika zwykły polak
2 lata temu @Jan Stefanski - wszystko należy robić z umiarem i stosownie do sytuacji i wieku (młodość ma swoje, trochę inne prawa ale to już mam za sobą :) choć czasem było "grubo" ale opatrzność widocznie czuwała nade mną. Wygłupy i łażenie po drzewach czasem na wys. 3 piętra (może nawet wyżej) - to jedno z mnniej ryzykownych czynności jakie sobie przypominam. Jazda rowerem jest trochę ryzykowna ale znam przypadek gdzie osoba będąca w mieszkaniu na 1-szym piętrze przed telewizorem była ofiarą wypadku komunikacyjnego który wydarzył się na ulicy obok. Auto uderzyło w latarnię i elemet na samej górze oderwał sie i z impetem wpadł przez okno raniąc bardzo poważnie osobę w tym mieszkaniu. Tak jak autem trzeba patrzeć i reagować - sytuacja niepewna nie dająca się przewidzieć to trzeba zwolnić a czasem się zatrzymać nawet gdy się ma pierszeństwo przejazdu bo rowerzysta tak jak pieszy zawsze przegra w kolizji z autem. Na dziś pływanie i jazda rowerem jest jak najbardziej opdpowienim sportem dla mnie - nie wyczynowo ale wysiłkowo-turystycznie (biegi obciążają stawy dolnych kończyn i łatwiej o urazy czy kontuzję). Rower tak mam wyregulowany (czytam i porady na forach rowerowych) - że po przejechaniu 60 km wyjechałem jeszcze sobie pojeździć po mieście dla przyjemności. Siodełko wygodne (nie wyczynowe) - ale jadąc nie siedzi się cały czas, czasem się wstaje i jedzie na wyprostowanych nogach przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą aby poprawić obieg krążenia krwi. To taka gimnastyka na rowerze. Jeżdżąc dalej sprzęt musi być dopasowany do użytkownika, to warunek komfortowej jazdy (w aucie też) - nie ma to wielkiego znaczenia przy jeździe 2km do 5 km ale w dłuższej podróży już tak. Nawet rozstaw dłoni na kierownicy ma znaczenie i ma być odpowiednikiem rozstawu barków. Mieszkam koło W-wy ale jeżdżę tam czasem i rowerem latem. Jeśli chodzi o "tory rowerowe" - to chodzi oczywiście o ścieżki i jest z tym różnie, czasem to asfalt gładki czasem nie a czasem z kostki betonowej, niekiedy adoptowane są lokalne drogi. W Polsce dopiero od niedawna projektuje się ciągi komunikacyjne uwzględniające i ścieżki rowerowe (chyba nawet jest to warunek dotacji z UE). W gotowej infrastrukturze dróg i budynków w mieście czasem bardzo trudno jest wkomponować drogę dla rowerów i trzeba to zrozumieć. Jest jeszcze jeden plus na turystykę rowerową - więcej widać :) autem człowiek przemknie i niewiele pamięta co było po drodze. W mieście natomiast kiedy zmyliłem drogę to zawsze mogę się cofnąć po chodniku lub jak mi się nie raz zdarzyło po schodkach wnieść rower na wiadukt-estakadę czasem most i pojechać w przeciwnym lub dowolnym kierunku. Warto może dodać że w kolejach podmiejskich przewóz roweru jest bezpłatny. PS - w młodości na łyżwach trochę jeździłem - na rolkach nigdy ale mijam "rolkarzy" i widzę że trzymają nawet niezłe tempo jazdy a z jednym nawet bym miał czołowe zderzenie ale w porę się zorientowaliśmy że mamy kurs kolizyjny :) Na deptaku w Ciechocinku
Obrazek użytkownika JanStefanski
Obrazek użytkownika jazgdyni
2 lata temu @JanStefański Może to kwestia własnego towarzystwa, w którym się człowiek obraca?Na spotkaniach, gdzie króluje moje pokolenie, biesiaduje się dyskutuje i pije, nawet tak, że spokojnie można by usiąść za kierownicą. Tylko we Włoszech, bo tam limit jest 0,8 promila, a u nas absurdalne zero, przez co nawet po kieliszku wina trzeba wzywać taksówkę.Lecz gdy jestem na imprezie, gdzie rządzą młodzi - a tu tak określam wszystkich poniżej 50-tki, to pije się ostro, a nawet bardzo ostro. To nowy styl życia korpo-niewolników, dla których wszystko musi być szybko i mocno.Pijaństwo w Polsce przeobraziło się od komuny i lat 90-tych mocno. I chyba jednak sumarycznie osłabło. Ciekawym zjawiskiem jest sprzedaż tych tak zwanych "małpek". Co to oznacza? Przecież dumny Polak nigdy poniżej połówki na głowę nie kupował? Pozdrawiam Na deptaku w Ciechocinku
Obrazek użytkownika JanStefanski
Obrazek użytkownika Krispin
2 lata temu pewnie masz rację Podobnie "uciekał" kierując uwagę na przyszłosć, nie na przeszłość, gwiazdor lewicy Kwaśniewski Alek. Pamiętajmy zawsze, że „Kto nie pamięta (swojej) historii skazany jest na jej ponowne przeżycie" (George Santayana).  4 Powrót Ruska.... pardon, Tuska
Obrazek użytkownika JanStefanski
Obrazek użytkownika jazgdyni
2 lata temu Pan o jednym, ja o drugim,,, Pan o jednym, ja o drugim,,, Widać w dyskusji nieporozumienie. Odpisałem panu sądząc, że poprzedni komentarz mówi o CAŁYM ŚWIATOWYM okrętownictwie, czyli zarówno o stoczniach, jak i o flocie statków.Jeżeli jednak panu chodzi o polski przemysł stoczniowy, to ma pan całkowicie rację. ON prawie w całości, świadomie przez grupę Tuska. został zniszczony. Pisałem o tym wielokrotnie. Zlikwidowano stocznie, bo taka była wola Niemiec, które zdecydowały uruchomić niemalże stojące bezczynnie stocznie byłego DDR, a Gdańsk, Gdynia i Szczecin były konkurencją nie do pokonania. To była decyzja polityczna, a nie gospodarcza. Już za to Tusk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu.Nie dała się tylko jedna stocznia - Gdańska Stocznia Remontowa, dzisiaj świetny koncern "Remontowa SA."Cegielski budował głównie na licencji Sultzera silniki dwusuwowe starej generacji. Nie ma już takich napędów. Praktycznie nie ma też szwajcarskiego Sultzera, jako światowego potentata. a produkcję najlepszych silników przejął B&W. Burmeister jest dzisiaj głównie duńskim przedsięwzięciem, chyba nadal Nr.1 na świecie.Kiedyś największy na Bałtyku suchy dok i największa suwnica bramowa, czyli Gdynia, dzisiaj praktycznie zajmuje się wiatrakami. A co do przemytu narkotyków, głównie kokainy z Ameryki Płd. to faktycznie istniał jakiś czas kanał przerzutowy z Ameryki, via polskie porty i docelowo porty zachodnie Europy, ale kiedy już polskie statki praktycznie nie istniały, a naszym marynarzom nie było w głowie ryzykować dobrej pracy.I proszę nie mówić, że nasi marynarze zostali wyparci przez tanią siłę roboczą, głównie azjatycką oraz ukraińską i białoruską. Nadal ok. 50 tyś Polaków jest na morzu, głównie na stanowiskach oficerskich i podoficerskich, bo nadal nie ma w stosunku do nich dobrej konkurencji.Czyni się starania odbudowy polskiej floty, polskiej bandery i polskiej produkcji statków. Idzie ciężko, głównie przez przepisy unijne, jak i nasze idiotyczne przepisy podatkowe i inne w stosunku do statków i marynarzy. Zajmuje się tym przy rządzie mój sąsiad, kpt. ż.w. Hatalski.Zjawisko przemytu na dużą skalę uprawiali ci, co mieli duże pieniądze. Osobiście spotkałem się z tym ze strony Holendrów, Włochów i Brytyjczyków. Jeden z poważnych włoskich armatorów jest własnością mafii sycylijskiej, co wiedzą wszyscy na świecie.A morska flota handlowa ma się świetnie i nadal rośnie, bo nią się transportuje ponad 80% światowego handlu.Teraz panu wystarczy? Cały czas jestem związany z tym sektorem, więc proszę pytać, a nie wysłuchiwać głupot i opowieści z mchu i paproci. Ps. Silniki diesla, głównie dla generatorów (bardzo dobre) produkowały Wadowice, a jedne z najlepszych na świecie turbin, elbląski ZAMECH, w całości sprzedany szwedzko - szwajcarskiemu ABB ( obecnie siedziba w Londynie). 1 Dzisiaj mity o przemycie rozsiewają agenci, którzy dawniej je organizowali
Obrazek użytkownika JanStefanski
Obrazek użytkownika jazgdyni
2 lata temu Panie Janie! Panie Janie! Ależ dyrdymały pan opowiada! I to z trzeciej ręki.Nic, a nic się nie zgadza.Narkotyki zaczęły się przecież pod koniec lat 80-tych, a wtedy polska flota już się zwijała. Znam zaledwie jedną sprawę przemytu narkotyków przez polskich marynarzy. Był to młody oficer, nawigator na m/s Hel. Który zresztą tylko nadzorował kontrabandę, a nie przemycał.A armatorzy drogi panie nigdy nie mieli się tak świetnie. Stocznie nie nadążają budować.Taki Mersk jest godny najwyższego podziwu. 1 Dzisiaj mity o przemycie rozsiewają agenci, którzy dawniej je organizowali
Obrazek użytkownika JanStefanski
Obrazek użytkownika jazgdyni
2 lata temu @JanStefański WitamZ tym piciem Polaków jest lekka przesada. Po prawdzie to jesteśmy w średniej światowej.Moje osobiste obserwacje, więc 100% pewne.Dokerzy we Francji, rozładowujący ręcznie towar, o 13:00 mają przerwę na posiłek i odpoczynek. W tym czasie zjadają kanapkę z całej bagietki i popijają to butelką wina (do dna)..Prace stoczniowe w Anglii kończyliśmy o 17:30. Wtedy brytyjski inżynier ze strony stoczni zapraszał na s do pobliskiego pubu, gdzie sam wychylał 5 kufli pintowych piwa. Fakt, piwo tam słabsze od naszego, ale ilość rekompensuje procenty. Po przyjściu do domu, przed i po kolacji, wychyla jeszcze dwa skocze.W Norwegii i Finlandii są ostre restrykcje państwowe przy zakupie alkoholu. Gdyby tam była taka swoboda zdobycia alkoholu, jak u nas, to państwa te by upadły.Czesi żłopią piwo nieustannie. Bawaria też. Włosi też wypijają butelkę wina dziennie. A Amerykanie z wyższych grup (higher middle class) praktycznie są przycięci codziennie gdzieś tak od 13-tej. Nadużywanie alkoholu nie jest jednoznacznie i wspólnie określone na świecie. I jest z tym różnie. Azjaci kochają picie, lecz ich wątroba nie produkuje jak u nas właściwego enzymu, więc szybko się zalewają.W tym temacie też nalezy dyskutować bez emocji i propagandy. Na deptaku w Ciechocinku
Obrazek użytkownika JanStefanski
Obrazek użytkownika zwykły polak
2 lata temu Zgadzam się z Twoim komentarzem i zachętą - - do uprawiania czynnego sportu i dbania o zdrowie co właśnie czynię. Nie ma dla mnie problemu osiągnąć na rowerze "góralem" 50 km/h w sprincie czy przejechać dobrym tempem 25/30 km/h z 70 km do 100 km dookoła Warszawy odwiedzając po drodze Zalew Zegrzyński. Wielu moich kolegów którzy nadużywali alkoholu zakończyło swoją drogę na tej ziemii. Gdyby wszyscy tak korzystali z alkoholu jak ja to zapewniam że 95% producentów by zbankrutowało :) Te "polskie klimaty" to bardziej mi chodziło o zachowanie barmanki z tym robieniem drinka pod stołem. Podobnie się zachowują ekspedyjentki w sklepie gdzie mieszkam kiedy kroją wędlinę - inna jest na wystawie a za ladą przez którą nic nie widać kroją inną - to takie trochę sztuczki magiczne ;) Na deptaku w Ciechocinku
Obrazek użytkownika JanStefanski

Strony