|
15 lat temu |
ot, tak mi się wypsnęło |
i jak w dobrym towarzystwie przystało, wybaczcie mi nietakt.:
Analityk : (za przyzwoleniem)
W debacie prezydenckiej kandydat Komorowski stwierdził: "Rząd przed kryzysem Polskę obronił. To są fakty niezaprzeczalne."
Zirytowało mnie to do tego stopnia, że postanowiłem odszukać dane i napisać post.
Sporządziłem ankietę, żeby każdy porównał rzeczywistość i ogólne wrażenie, jakie ma, gdy czyta niektóre gazety. Wrażenie przecież jest kreowane takie, że jesteśmy niemal "tygrysem kryzysu". Jak jest, proszę spojrzeć w linku:
https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/rankorder/2003rank.html
87 miejsce na świecie za zeszły rok pod względem dynamiki wzrostu PKB. Rząd mówi, że jesteśmy zieloną wyspą w kryzysie, bo zmanipulował grupę odniesienia i prezentuje się tylko na tle krajów UE, które od dawna są w stagnacji, a sam kryzys niektóre z nich (choć nie wszystkie) zniosły tak samo źle jak my lub gorzej. Na tle świata Polska nie była niczym szczególnym i gdyby ktoś powiedział w Indiach (6,5 % wzrostu za zeszły rok) lub Chinach (8,7 % wzrostu) lub nawet w Uzbekistanie (6,7%), że my się chwalimy 1,7% wzrostem, to by go wyśmiano. Oni też to osiągnęli w czasie podobno światowego kryzysu (nawiasem mówiąc dziwny to światowy kryzys, w którym w połowie świata rozwój był jak w czasie boomu). Na tle osiągnięć gospodarczych, którymi tak chwalił się Komorowski, całkiem nieźle prezentuje się nawet nasza ... reprezentacja piłkarska, bo tu mamy "aż" 58 miejsce w [url=http://pl.wikipedia.org/wiki/Ranking_FIFA]rankingu FIFA[/url]
W 2006 r. wzrost wyniósł 6,2 %, co było [url=http://en.wikipedia.org/wiki/ListofcountriesbyGDP(real)percapitagrowth_rate]39[/url] wynikiem w świecie, a w 2007 wzrost jeszcze przyspieszył do 6,7 - licząc corocznie.
Mizerny wzrost produkcji odnotowany w 2009 roku wynika przede wszystkim z dynamiki poprzednich okresów - niejako siłą rozpędu. Na to nałożył się czynnik w postaci własnej waluty. Nie jest to jednak zasługa rządu, bo on przecież chce wprowadzić Polskę do strefy euro bez względu na koszty. Słowacja, która wprowadziła euro z końcem 2008 roku, w 2009 r. zanotowała minus 4.70% choć startowała ze znakomitej dynamiki, bo w latach 2004-2008 roczny wzrost PKB na Słowacji wynosił średnio 7,4%. Oba kraje są w podobnym miejscu w Europie, w podobnej fazie po odejściu od półwiecznych rządów lewicowej dyktatury i obydwa eksportują głównie do Niemiec. Polsce korzystny kurs złotego zamortyzował uderzenie kryzysu i nasz eksport nadal był opłacalny. Słowacja sama sobie ten atut odebrała. Trzy lata temu, w I kwartale 2007 roku, PKB w Polsce zwiększał się w tempie słowackim, czyli 7,4%. Mimo braku słowackiego błędu z wprowadzeniem euro, bardzo szybko w Polsce utracono aż 5-6 punktów procentowych z dynamiki gospodarczej. Już to samo w sobie oznacza kryzys. Wiele krajów z bliższego i dalszego sąsiedztwa nie odnotowało w 2009 roku aż takiego załamania tempa wzrostu, ale spadając z niższych pułapów obsunęło się poniżej tej zaczarowanej zerowej kreski. Czy jeśli, na przykład Francja, miała tempo wzrostu w roku 2008 około + 2 proc. i rok później weszła w 2-procentową recesję, to kto zniósł kryzys lepiej? Przecież w tym przypadku utracono tylko cztery punkty z dynamiki, czyli mniej niż w Polsce.
W tym roku spośród 25 krajów tzw. wyłaniających się rynków, dla których cotygodniowo szacunki przytacza "The Economist", tylko w czterech krajach z tej grupy tempo wzrostu jest mniejsze niż w Polsce, a aż w 20 większe! Według prognoz na przyszły rok też będziemy w ogonie. Tylko, że my wolimy porównywać się do krajów "Unii Stagnacji", a nie do krajów na dorobku, choć takim właśnie jesteśmy.
Niemniej w tym roku po 3 latach rządów PO, rozwijamy się wolniej niż rozwinięte USA i Kanada, gdzie w tym roku spodziewać się można wzrostu PKB odpowiednio o 3,1 i 3 proc., jak i nieco uboższe kraje, na przykład Rosja (4,5 proc.) czy Malezja (5,4 proc.). O ile dla całego świata Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje wzrost na ten rok aż o 4,2 proc., to dla Polski prognozuje się marne 2,6 proc. Może nawet będzie ze 3%, jak chciałby rząd, ale to nie zmienia faktu, iż "zielona wyspa" czerwienieje i [b]dystansuje się od świata, zamiast nadrabiać zaległości![/b]
Tak graficznie wyglądają perspektywy wzrostu naszego PKB wyliczone przez MFW:
[img]http://www.rybinski.eu/wp-content/uploads/WzrostPolskaswiat.png[/img]
PKB to jedno, a to, co wyrabia rząd w kwestii [b]zadłużenia[/b], to drugie. Szacować można, że deficyt budżetowy (liczony zgodnie z kryteriami Maastricht) wyniesie w tym roku ok. 7 proc. PKB, a w przyszłym niewiele mniej. Jeśli Grecy zechcą zrealizować uzgodniony z UE plan dostosowawczy, to w przyszłym roku deficyt budżetowy (nie mylić z całością długu) w Polsce może być już większy niż w Grecji…
Oto dane z ostatnich lat:
[img]http://static1.money.pl/i/a/98/77666.gif[/img]
Wyraźnie widać, jak słupek żwawo pikuje do góry pod rządami platformy w stosunku do rządów złego PiSu (jesień 2005 - jesień 2007). Każdy z nas jest winien ok. 20 tysięcy złotych, które za niego w sumie pożyczono (to akurat wszystkie rządy razem, ale ten rząd pożycza najśmielej). Zapożyczają nas na potęgę i robią dobrą minę.
Warto, to rozpowszechnić na forach jeszcze przed ciszą wyborczą. Może część ludzi się wreszcie obudzi z letargu.
|
|
PO land BDonka bankruta |
|