Wyrok, który miał złamać "krnąbrny" Kościół

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

21 września 1953 r. biskup kielecki Czesław Kaczmarek został skazany przez sąd wojskowy w pokazowym procesie na 12 lat więzienia

Akt oskarżenia zawierał zarzuty kolaboracji z niemieckim okupantem, szpiegostwa na rzecz USA i Watykanu oraz próbę obalenia ludowych władz. Złamany podczas brutalnego śledztwa biskup przyznał się do winy.

Czesław Kaczmarek urodził się w Lisewie Małym na Mazowszu w 1895 roku. Studiował w Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku; święcenia kapłańskie przyjął w 1922 r. W latach 1922-27 studiował nauki społeczne i polityczne na uniwersytecie w Lille (Francja). W maju 1938 r. został biskupem kieleckim.

W latach okupacji niemieckiej biskup Kaczmarek należał, obok biskupów Lorka i Kubiny, do tych członków episkopatu, którzy, jak oceniał raport Delegata RP na kraj, kierując się dobrą wolą ratowali stan Kościoła - za cenę zapewnienia lojalności oraz wezwania do niesprzeciwiania się zarządzeniom niemieckiego okupanta, uzyskiwali pewne koncesje, jak swobodę publikowania listów pasterskich czy możliwość posiadania własnej drukarni diecezjalnej.

W 1940 r. biskup Kaczmarek wraz z biskupem Kubiną i Lorkiem wysłali list do generalnego gubernatora Hansa Franka prosząc o ograniczenie represji i ograniczeń dotyczących kościoła i religii. Apelowali m.in. o uwolnienie bp. Górala uwięzionego w obozie Oranieburgu (zmarł w obozie Sachsenhausen w lutym 1945 r., prawdopodobnie rozstrzelany), zapewnienie więźniom i skazanym na śmierć opieki duszpasterskiej, zezwolenie na prowadzenie zbiórek pieniężnych przez "Caritas", zaniechanie wysiedleń Polaków z ziem przyłączonych do Rzeszy i niestosowanie przymusu przy akcji werbunkowej do robót w Niemczech.

Biskup Kaczmarek został aresztowany 20 stycznia 1951 przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego na czele z Józefem Światło wicedyrektorem X departamentu w MBP. Bezpieka przetrząsnęła nie tylko pomieszczenia należące do ordynariusza. Przeszukana została cała kuria. Uzbrojeni funkcjonariusze obstawili cały budynek kurialny. Nikt nie mógł go opuścić. Duchowni i pracownicy świeccy zostali uwolnieni dopiero wieczorem, kiedy zostały wywiezione zebrane podczas rewizji dokumenty. Samochód MBP zabrał bpa Kaczmarka i jego wikariusza generalnego ks. Jana Jaroszewicza.

Bp Kaczmarek trafił do więzienia na warszawskim Mokotowie, katowni MBP. Przez 2 lata i 8 miesięcy poprzedzających proces był w nieludzki sposób torturowany. Poddawano go wielogodzinnym przesłuchaniom, podczas których był bity i, obrzucany obelgami. Dostawał także zastrzyki powodujące zmianę świadomości i utratę pamięci. Został całkowicie odizolowany od świata zewnętrznego. Nie zezwalano nikomu na widzenia z ordynariuszem, nie dostawał korespondencji, nie mógł do nikogo pisać. Nie poinformowano go nawet o śmierci matki.

Przesłuchujący go funkcjonariusze wmawiali mu, że został potępiony przez episkopat, a duchowni z jego diecezji odwrócili się od niego. Kiedy 14 września 1953 r. przed sądem wojskowym w Warszawie rozpoczął się pokazowy proces, bp Kaczmarek był już wrakiem człowieka. Jak później wspominał w rozmowie ze swym przyjacielem ks. Wacławem Jezuskiem, zależało mu tylko na jednym, by bronić swojej wiary, nie wyrzec się Boga. Tego się bał najbardziej. O niczym innym już nie myślał.(...)

http://www.rp.pl/artykul/843344,1049927-60--rocznica-skazania-biskupa-Czeslawa-Kaczmarka.html

Brak głosów