Dziedziczmy dumę, nie bohaterszczyznę
Kiedy publicysta lub polityk zabiera głos na tematy historyczne, to zwykle jest to pasztet złożony z powierzchownej wiedzy i głębokiej ignorancji, zaprawiony do smaku nieznośnym patosem. No cóż, propagandyści po prostu tak mają. Jeśli jednak w podobne tony uderza „historyk, profesor UJ” – to ratuj się kto może.
W ostatnim numerze „W sieci” miał miejsce popis solowy profesora i historyka Andrzeja Nowaka na nutę „Dziedziczymy dumę, nie wstyd”. Gdyby istniał Festiwal Piosenki Tromtadrackiej, to Pan Profesor byłby murowanym kandydatem do Grand Prix. Oto fragment szlagieru jego autorstwa:
Zacznijmy od samej decyzji, by stawić czynny opór hitlerowskiej agresji, a nie wybierać propozycji kapitulacji i pełnego, politycznego współudziału w zbrodniczej polityce Hitlera. To była […] heroiczna decyzja. Nie głupia, ale słuszna, choć kosztowna, bo obrona wolności i godności, moralny wybór musi kosztować.
Gdyby polityka międzynarodowa funkcjonowała w ramach nieustającej moralności, to heroiczna decyzja Becka przyniosłaby mu pokojową nagrodę Nobla i miejsce po prawicy Matki Teresy. Polityka międzynarodowa nie jest jednak targowiskiem moralności, lecz polem bitwy brutalnych partykularyzmów, gdzie wygrywa sprytniejszy, silniejszy, najbardziej zdeterminowany. Jeśli profesor i historyk tego nie rozumie, to w konsekwencji opowiada androny o heroizmie, o kosztownym heroizmie, który jest brnięciem w ślepą uliczkę. Dzieje II wojny światowej dowiodły tego bez pudła, dlaczego więc profesor i historyk jest niezdolny do ogarnięcia tych oczywistości? Dlatego, że do naprawy metalowego urządzenia używa plastikowych narzędzi – nieprzyjacielskich czołgów nie zatrzymuje się uduchowiona wyższością moralną, lecz prostackim pociskiem przeciwpancernym. A jeśli pocisków przeciwpancernych nie staje, to faktycznie nie pozostaje nic innego, jak bajdurzenie o heroizmie, bohaterstwie, męstwie i tak dalej – wszystkie te określenia próbują zakamuflować pompatycznością brak realnych osiągnięć. Trudno bowiem za jakieś wymierne osiągnięcie uważać „bohaterską obronę” kilku bunkrów pod Wizną, skoro wojna została z kretesem przegrana…! Dziedziczenie dumy z klęsk faktycznie jest kosztowne – kosztuje powagę. Nikt nie będzie traktował poważnie kogoś, kto zamiast praktycznych, wybiera decyzje heroiczne – i czuje dumęz tego, że został z ręką w nocniku…
Cała ta heroiczno-moralna tyrada o czynnym stawianiu oporu hitlerowskiej agresji i wynikających z tego moralnych przewagach jest z gruntu pozbawiona sensu – rok przed czynnym stawianiem oporu hitlerowskiej agresji drogę kapitulacji i politycznego współudziału w zbrodniczej polityce Hitlera wybrali w Monachium Anglicy i Francuzi. Chamberlain i Daladier nie podejmowali decyzji heroicznych, lecz wyrachowanych (rachuby nie były do końca słuszne, lecz to nie ma nic do rzeczy). Zachód dobierał metody i środki wedle bezwzględnej buchalterii politycznej, za nic mając moralność i bohaterskie pozy. W rezultacie po zakończeniu wojny brutalni Anglicy i tchórzliwi Francuzi okupowali Niemcy, a Polacy sami byli okupowani… I nikt na świecie nie miał z tym problemu, łącznie z samymi zainteresowanymi, tymi kapitulantami i politycznymi wspólnikami zbrodniczego Hitlera.
A u nas – odwrotnie, wszystko stoi na głowie. Z pozbawionej sensu heroicznej decyzji Becka mamy czerpać dumę (koszt – 6 milionów zabitych, obrócenie kraju w ruinę, trwająca 50 lat okupacja niemiecka i sowiecka), a odbicie w 1938 roku Zaolzia wywołuje zawstydzenie, choć akurat ta „decyzja” była jak najbardziej prawidłowa…! Polska, odbierając swoje ziemie zrabowane przez Czechów w 1919 roku, postąpiła słusznie, przedkładając realną politykę nad moralną mistykę. Z jakiegoś jednak niejasnego powodu ów chwalebny akt przykładem do naśladowania dla ludzi podających się za patriotów nie jest, ba, wyzwolenie Zaolzia zestawia się z innym, nieporównywalnym epizodem, czyli agresją państw komunistycznych na Czechosłowację w 1968 roku. Co ma piernik do wiatraka, na litość boską?!
Cóż więc ma do zaproponowania Pan Profesor i Historyk UJ? Standardowe zaklęcia magiczne:
Pierwsza odważyła się bronić wolności Polska. […] To była nie tylko walka o własną wolność, lecz walka w imię wolności innych, zniewolonych przez niemiecką III Rzeszę narodów.
XIX-wieczny przesąd w pełnej krasie. Urojenia o wspólnej walce o wolność waszą i naszą powinny zostać odesłane do lamusa najpóźniej po 1863 roku, niestety, jak widać, straszą do dzisiaj. Pana Profesora niczego nie nauczyło zachowanie Anglii i Francji po 1 i 17 września 1939, żadnych nauk nie przyjął do wiadomości po zapoznaniu się z machinacjami teherańskimi 1943, o postawie Europy w latem 1920 nie wspominając. Nadal w mentalności obrońców „polskiej pamięci” pokutuje owo absurdalne hasełko, które nigdy ciałem się nie stało. Ile razy Pan Profesor musi wejść na te same grabie, aby to wreszcie zrozumieć?
Są, na szczęście, w benefisie Pana Profesora elementy zdroworozsądkowe. Sami musimy pisać swoją historię, rzecze p. Nowak. Tak jest! Tak to właśnie należy robić, a nie oglądać się na innych w oczekiwaniu na pochwały i zaszczyty za „walkę o waszą wolność” i zarozumiałe „moralne przewagi”. Wszyscy dbają o siebie, o swoje interesy? Zadbajmy i my, zamiast lamentować, że w niemieckim filmie fabularnym Armia Krajowa została przedstawiona na podobieństwo gangu upośledzonych knajaków. Jaki mamy wpływ na takie wykoślawianie historii? Możemy zabronić obywatelom obcego państwa kręcenia filmów? Raczej nie. A co sami zrobiliśmy? Czy powstał równie efektowny obraz o AK, który dobrze sprzedawałby się na świecie? Jest jakiś, oprócz całkowicie niezrozumiałego dla Zachodu „Kanału”, film poświęcony naszej armii podziemnej? Przy całym szacunku dla „Czasu honoru” – to nie jest produkcja, którą można podbić rynki zewnętrzne. Ma być kolorowo, efektownie, z dużymi scenami batalistycznymi i najwyższej jakości trikami komputerowymi, tak, aby przykuć uwagę zagranicznego widza i przemycić te treści, które kamufluje opakowanie. Poziom wyznacza (lub jest punktem odniesienia) głupkowaty, lecz perfekcyjnie efektowny „Szeregowiec Ryan”. I nie mówmy, proszę, że nie ma pieniędzy, że nas nie stać, że się nie da, bo zdaje się, że problemem nie są finanse, lecz dobry scenariusz. Przy czym przez „dobry” nie musimy rozumieć „zgodnego z faktami” – chcemy nakręcić fabularną reklamówkę, a nie dokument! Dlatego atak oddziału AK na niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz mógłby się spokojnie na taśmie filmowej wydarzyć…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6016 odsłon
Komentarze
za decyzję Becka
6 Września, 2013 - 11:54
jeszcze nie skończyliśmy płacić. Tymczasowo administrowane przez nas ziemie zachodnie powoli zaczynają wracać do Niemiec, pokojowo, drogą wykupu czy innych przekształceń ekonomicznych. Kadłubek państwa bez przemysłu ciężkiego, bez stoczni bez kolei, energetyki itp. długo się nie ostanie samodzielnie. Rozpłynie się nie w tysiącletniej rzeszy ale w Unii, europejskiej albo i nie. Ostatnio przestano nam wmawiać uparcie, że wygraliśmy II WS. Niedługo inni wygrani też się przekonają, że było to pyrrusowe zwycięstwo.
cui bono
cui bono
Polska jeżeli byłaby suwerennym krajem z elitami
6 Września, 2013 - 12:07
dbającymi o polski interes powinna NA ZEWNĄTRZ gadać jak prof. Nowak a więc podkreslać,że my pierwsi , przeciw dwóm totalitaryzmom, zdradzeni przez sojuszników , nie ma polskiego Quislinga etc. Przypominać heroizm Powstania Warszawskiego i przesladowania po wojnie.
Nie należy na zewnątrz wspominać o Zaolziu w 1938 a jak już to podkreslać,że Zaolzie zamieszkałe przez Polaków zostało utracone podczas walk z bolszewią i Czesi dokonali przy tym okropnych mordów na polskich patriotach, co jest prawdą.
W kraju należy spokojnie dyskutowac i wyciagać wnioski z historii aby nie powtarzac błędów.
Jak jest to widać, na zewnątrz nasze elity po cichu oraz jawnie pokazuja Polaków jako antysemitów i dzikusów.
Kazek
Kazek
"Dziedziczymy dumę, nie bohaterszczyznę"
6 Września, 2013 - 13:03
Nie podoba mi się już sam tytuł. Co to ma być ta "bohaterszczyzna"?
Polacy dziedziczą przede wszystkim godność.
Od niej to pochodzi duma i determinacja w walce o honor.
Bohaterstwo? Dzielność?
Czy to nie Hitler powiedział, że z polską piechotą podbiłby świat?
Ciekawe, że on Niemiec - wróg,doceniał możliwości polskiego żołnierza, a Mła - Polak, nie?
Pewnie Mła powie, że to takie "Bogojczyźniane", ale stąd wzięła się niechęć do paktu z Hitlerem, żeby razem z nim pójść przeciw Francuzom.
Polacy są lojalni i wierni sojuszom.Długo też pamiętają zarówno zasługi, jak urazy.
Ciekawe, czy Mła czytał teksty Godziemby o Czechach? Polecam.
Z kim się sprzymierzyć, by zapewnić Polsce bezpieczeństwo?
Myślę, że żaden z naszych sąsiadów nie jest godzien zaufania.
Każdy z nich złamie sojusz w momencie, kiedy będzie mu to na rękę.
Musimy liczyć na siebie i na tych, którzy Polskę kochają.
Może diaspory żydowskie o polskich korzeniach?
Słono nas to będzie kosztować, ale może się opłaci?
Izraela z nas nie zrobią, bo już mają swoje państwo. Na Judeopolonię też za późno, bo Ukraińcy zajęli połowę potencjalnych terenów.
Może więc to ta droga i Mła delikatnie nam ją wskazuje?
matka trzech córek
6 Września, 2013 - 13:25
Od nieustającego "bohaterstwa" (słowo-pustostan) wolę "wypełnienie obowiązku", czyli zamiast histerycznych wygibasów wolę rzeczowe, profesjonalne realizowanie zadań. Bohaterstwo to przeciwieństwo profesjonalizmu.
Towarzysz Hitler - jeśli faktycznie tak powiedział - nie chwalił "bohaterstwa" polskiego piechura, lecz doceniał jego jakość. Swoją drogą najbardziej bohaterską armię mieli Japończycy - łatwiej było takiego zabić niż wziąć do niewoli. Wzór do naśladowania, hm?
Polacy są lojalni i wierni sojuszom.
Dowód całkowitego analfabetyzmu politycznego. Lojalni i wierni możemy być swoim interesom, a nie taktycznym sojusznikom! Finlandia czy Rumunia na zakręcie historii bez najmniejszego wstydu zmieniały sojusze o 180 stopni - ponieważ tego wymagała racja stanu Finlandii i Rumunii, a nie ich sojuszniczej III Rzeszy!
Każdy z nich złamie sojusz w momencie, kiedy będzie mu to na rękę.
Oczywiście. Tak to się właśnie robi. Warto, aby Polacy wreszcie sobie tę metodę przyswoili. To jest ta droga, którą należy - w interesie Polski - kroczyć.
Xiazeluka
6 Września, 2013 - 16:45
"Bohaterstwo to przeciwieństwo profesjonalizmu."
Ciekawa konkluzja. Niby, bohater nie może być profesjonalistą? Dziwny tok rozumowania.
W życiu się z tym nie zgodzę.
Moje zdanie na temat polskiej determinacji i jej przyczyn, ujęłam tutaj:
http://niepoprawni.pl/blog/5940/wici
"Swoją drogą najbardziej bohaterską armię mieli Japończycy - łatwiej było takiego zabić niż wziąć do niewoli. Wzór do naśladowania, hm?"
Czy wzór do naśladowania?- nie wiem. Jednak i wśród Polaków byli "kamikaze":
http://niepoprawni.pl/blog/5940/nie-gin-polsko-ja-za-ciebie-zgine
"Polacy są lojalni i wierni sojuszom. Dowód całkowitego analfabetyzmu politycznego. Lojalni i wierni możemy być swoim interesom, a nie taktycznym sojusznikom!"
Tak zdeklarowani, jak proponuje Mła, zapewne zasypani bylibyśmy propozycjami współpracy:))
Ilu "kontrahentów" mają oszuści? Zwłaszcza ci zdemaskowani?
"Zgniła polityka" oparta o swój interes, doprowadziła do tego, że nikt nikomu nie ufa.
Wszędzie agentura "prześwietla" najpierw każdą inicjatywę, zanim dojdzie do podpisania umów.
Polska ma dobrą opinię. Wcześniej, czy później, to zaowocuje.
" Finlandia czy Rumunia na zakręcie historii bez najmniejszego wstydu zmieniały sojusze o 180 stopni - ponieważ tego wymagała racja stanu Finlandii i Rumunii, a nie ich sojuszniczej III Rzeszy!"
Jeśli Mła powie wprost, że ma żal do Polski o brak przymierza z Hitlerem, co "przyczyniło" się do Holocaustu polskich Żydów, to odniosę się do Finlandii i Rumunii.
"Każdy z nich złamie sojusz w momencie, kiedy będzie mu to na rękę."
Każdy, ale nie Polacy. Nie Polska.
Wkrótce film o Powstaniu Warszawskim otworzy oczy ludziom na Zachodzie.
Zobaczą, jak walczy się o godność. Może się czegoś nauczą.
Może zawstydzą?
http://niepoprawni.pl/content/caly-swiat-mowi-o-filmie-powstanie-warszawskie
Oczywiście. Tak to się właśnie robi. Warto, aby Polacy wreszcie sobie tę metodę przyswoili. To jest ta droga, którą należy - w interesie Polski - kroczyć.
No i wszystko jasne.
Nie wiem, czy spełnienie żądań finansowych, naliczonych, jak się wydaje" na oko", zamknie sprawę pretensji.
Tu nie o pieniądze chodzi, ale o zadośćuczynienie.
Jeśli nawet znajdzie się dziesięciu mądrych, prawych i szlachetnych, to zakrzyczy ich setka innych - zupełnie inaczej nastawionych.
Żydzi nigdy nie wybaczą Polakom tego, że byli świadkami ich kaźni.
I tego, że Niemcy postawili nas o stopień wyżej od nich, na tej swojej "drabinie" rasowej.
Może kiedyś? Może...
I jeszcze coś, na słuszność moich przekonań, co do lojalności
6 Września, 2013 - 22:36
Kiedy Francuzi - żołnierze SS, z tych, co to Bolszewika bić chcieli razem z Hitlerem, wpadali we frontowe tarapaty, to nie Sowietom oddawali się w niewolę, ale Polakom.
Dlaczego? Jak myślisz?
Wiesz, co zdarzało się im usłyszeć?
"Natychmiast zerwijcie odznaki SS. Jeśli Sowieci je zobaczą, już po was. Znajdźcie cywilne łachy. Podajcie się za Francuzów wywiezionych na roboty do Rzeszy"
Tu widać takich "delikwentów"
Konkurs tylko dla Polaków!
7 Września, 2013 - 01:40
1. Coś co ssie, skacze i koczuje na łonie między kędziorkami?
2. Jaki tkany materiał marki @Wilk Morski jest jak w sam raz na odzienie dla turystów z moich turnusów?
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
matka trzech córek
9 Września, 2013 - 11:31
Niby, bohater nie może być profesjonalistą?
Profesjonalista nie potrzebuje alibi bohaterstwa.
Jednak i wśród Polaków byli "kamikaze":
Takich nie sieją, sami rosną. Wie Pani, że i Niemcy formowali taką jednostkę? Że powstała załogowa wersja latającej bomby V-1? Bohaterowie, prawda?
Polska ma dobrą opinię.
Zgadza się: poczciwi naiwniacy, zawsze dadzą się wykiwać. Jesteśmy idealnym partnerem dla każdego państwa, które swój interes przedkłada nad nasz.
Sowiety w 1939 złamały pakt nieagresji zawarty z Polską i najechały nasz kraj.
Sowiety w 1939 roku napadły na Finlandię. Wyrzucono je za to z Ligi Narodów.
W 1940 roku Sowiety dokonały masakry polskich oficerów. W 1943 roku zbrodnia ta została przedstawiona światu.
W 1945 roku Sowieci złamali porozumienia z Japonią i zaatakowały Armię Kwantuńską.
Wiarołomni Sowieci przez ten cały czas byli zasypywani ofertami współpracy, a "lojalni Polacy" bez żadnej litości cały czas kantowani. Oto i końcowy obraz Pani przywiązania do "wierności sojusznikom".
Jeśli Mła powie wprost, że ma żal do Polski o brak przymierza z Hitlerem, co "przyczyniło" się do Holocaustu polskich Żydów
Gdyby było przymierze polsko-niemieckie, to i o holokauście byśmy raczej nie rozmawiali.
Wkrótce film o Powstaniu Warszawskim otworzy oczy ludziom na Zachodzie.
Zobaczą, jak walczy się o godność. Może się czegoś nauczą.
Może zawstydzą?
Buhahaha!
Otworzy oczy - na co?
Czy aby na pewno zarzut "wy nie walczycie z godnością" czego ich nauczy?
Zawstydzą się - czym?
Pani naiwność jest rozczulająca...
No i wszystko jasne.
Ciekawe, co się Pani rozjaśniło, jako że cały ostatni akapit jest całkowicie nieczytelny.
Xiazeluka, zgadzam się co do "ostatniego akapitu'")
9 Września, 2013 - 12:02
Moja "naiwność" to wiara w ideały.
Takie to niemodne, śmieszne wręcz i głupie.
Może nawet odstąpiłabym od nich, bo ślepa nie jestem.
Tylko że...odwróciłabym się wtedy od Tamtych, którzy w nie wierzyli. Stanęłabym po stronie cynicznych piewców o bezsensowności śmierci, w obliczu przeważających sił wroga.
Nie potrafię tego zrobić.
"Chcę, by po zgonie
z mogiły samotnej
Wyrósł kwiat górski
i znów spojrzał dumnie
Ku nieszczęść chmurom,
ku wyżom zawrotnym,
Świadcząc, że nie ma pokory
w mej trumnie."
Szanowna Matko...
6 Września, 2013 - 15:23
tercetu Córek. A na co im Ruś, zakochana w sowietach?. Piachy mazowieckie, równie atrakcyjne, co winnice Synaju!. "Polski rząd i parlament", to sami rodacy!. I tu mieszka rebe Schudrich, najsprytniejsza kanalia geszeftu, pod słońcem!...
Włodeuszu, sporo mają, rzeczywiście,ale magnesem są Kresy
6 Września, 2013 - 16:52
Ukraina wymyka się z rąk, a już było blisko...
Co tam jest w tych Kresach, że serce tęskni, choć nie zna?
Bohaterstwo, nie bohaterszczyzna
6 Września, 2013 - 15:41
Tytuł daje do myślenia, czy celem artykułu xiazeluki jest krytyka przemówienia profesora, czy też opluwanie bohaterów narodowych?
Zgadzam się w 100 procentach, że Polacy są lojalnymi sojusznikami, którzy tradycyjnie zostają zdradzani przez swoich politycznych "przyjaciół", a więc czas najwyższy na to, aby zacząć liczyć na samych siebie podczas strategicznego budowania sojuszy. Niemniej jednak, następuje tu pomylenie pojęć, bo żołnierze będący bohaterami - albo tchórzami, nie mają nic do rzeczy do strategii wojennej i międzynarodowej ich dowódców.
Jestem przekonana, że Hitler, chwaląc polskich żołnierzy, chwalił ich bohaterstwo - zdyscyplinowanie, niezłomność, wierność, inteligencję, wytrwałość i brawurę, co właśnie stanowi o wartości żołnierzy i ich przydatności w boju. Zadaniem żołnierza jest wykonywanie rozkazów i walka i właśnie ma on być bohaterski, aby tę walkę wygrać.
Czy natomiast dana walka, bitwa czy nawet wojna jest możliwa do wygrania, nie żołnierz o tym decyduje, a jego dowództwo. Tutaj wymagane są zupełnie inne kryteria niż na polu walki, na które zwykły bohaterski żołnierz nie ma żadnego wpływu.
A więc, mowa o bohaterstwie polskich żołnierzy nie jest żadnym bajdurzeniem o bohaterszczyźnie, bo o stanie wyposażenia wojska nie decydują walczący żołnierze i nie ujmuje ich bohaterswu fakt, że nie mieli czym walczyć. Bohaterska obrona jakiegoś konkretnego punktu strategicznego była bohaterską obroną i to nigdy nie powinno ulegać kwestii. Można się spierać jeśli chodzi o strategię, ale podłością jest odbieranie zasług bohaterom walczącym i ginącym w obronie Ojczyzny.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
Lotna
9 Września, 2013 - 10:41
Niemniej jednak, następuje tu pomylenie pojęć, bo żołnierze będący bohaterami - albo tchórzami
Nie nastąpiło tu pomylenie pojęć, lecz pomylenie treści ze swoimi urojeniami. Mła nie pisał o klasyfikowaniu żołnierzy, lecz o klasyfikowaniu działań zbrojnych i politycznych. Ku ogólnemu pożytkowi przypomnę, iż doskonała ilustracji owej kwestii znajduje się w "Ogniem i mieczem", a konkretnie w scenie konfrontacji Kozaków z oddziałem niemieckiej zaciężnej piechoty:
" Nastała chwila oczekiwania. Bajdaki kozackie otoczyły ciaśniejszym pierścieniem Niemców, którzy zachowywali chłodną postawę, jaką tylko stary i bardzo wyćwiczony żołnierz zdoła zachować wobec niebezpieczeństwa. Na groźby i obelgi wybuchające co chwila z kozackich bajdaków odpowiadali pogardliwym milczeniem. Był to prawdziwie imponujący widok tego spokoju wśród coraz silniejszych wybuchów wściekłości ze strony mołojców, którzy potrząsając groźnie spisami i "piszczelami", zgrzytając zębem i klnąc oczekiwali niecierpliwie hasła do boju."
Zaciężny żołnierz walczył do końca i zginął. Z punktu widzenia porywczych Polaków jak najbardziej b o h a t e r s k o. Niemniej przypominam, że wojska zaciężne walczyły za pieniądze...
"Jestem przekonana, że Hitler, chwaląc polskich żołnierzy, chwalił ich bohaterstwo - zdyscyplinowanie, niezłomność, wierność, inteligencję, wytrwałość i brawurę, co właśnie stanowi o wartości żołnierzy i ich przydatności w boju."
No to myli się Pani. Po pierwsze dlatego, że tow. Hitler cenił WP jako formację dobrze przygotowaną do walki z Sowietami, a po drugie dlatego, że "zdyscyplinowanie, niezłomność, wierność, inteligencję, wytrwałość i brawura" to nie jest bohaterstwo, lecz pożądane cechy szczególne. Od żołnierza należy wymagać profesjonalizmu i spełnienia obowiązku - ale nie bohaterstwa jako cechy naczelnej! Bohaterowie umierają pierwsi...
Bohaterska obrona jakiegoś konkretnego punktu strategicznego była bohaterską obroną i to nigdy nie powinno ulegać kwestii.
Bohaterska obrona jest bohaterską obroną. Imponująca opinia, szkoda, że złożona z pustosłowia. Trzymając się Pani klasyfikacji - służę przykładami "bohaterskiej obrony":
- bohaterscy niemieccy spadochroniarze opanowali i obronili przed kontratakami belgijski fort Eben-Emael: kilkudziesięciu bohaterskich Niemców pokonało kilkakrotnie większe siły forteczne
- bohaterscy niemieccy spadochroniarze przez 4 miesiące utrzymywali Linię Gustawa, odpierając ataki wielokrotnie przeważającego nieprzyjaciela
- Wrocław był broniony przez bohaterskiego gauleitera Hankego i jego bohaterskich żołnierzy SS aż do 6 maja
1945 roku.
Jak się Pani to podoba?
ad : "urojenia"
11 Września, 2013 - 14:29
Wypraszam sobie.
Nie nastąpiło tu pomylenie pojęć, lecz pomylenie treści ze swoimi urojeniami. Mła nie pisał o klasyfikowaniu żołnierzy, lecz o klasyfikowaniu działań zbrojnych i politycznych.
Ja natomiast odniosłam się do klasyfikowania walki żołnierzy biorących udział w tychże działaniach zbrojnych, a konkretnie do następującego zdania:
Trudno bowiem za jakieś wymierne osiągnięcie uważać „bohaterską obronę” kilku bunkrów pod Wizną,
Użycie cudzysłowia sugeruje kwestionowanie bohaterstwa obrońców Wizny, zupełnie tak samo, jak słowo "bohaterszczyzna" kwestionuje bohaterstwo polskich żołnierzy, a zatem o żadnych moich urojeniach nie ma tu mowy.
O tym samym też traktuje moje zdanie:Bohaterska obrona jakiegoś konkretnego punktu strategicznego była bohaterską obroną i to nigdy nie powinno ulegać kwestii. Jest to "pustosłowiem" tylko w wypadku, kiedy ktoś nie rozumie treści i znaczenia słów się nań składających, których tłumaczyć nie będę, tak samo jak i nie będę się wgłębiać w dysputy nad bohaterstwem i profesjonalizmem polskich żołnierzy, które cenił Hitler. Dla ułatwienia podam tylko, że słowo "bohaterstwo" znaczy tyle, co męstwo czy odwaga, a nie porywczość, bezmyślność i głupota.
Jak się nietrudno domyśleć, Polacy nie mają licencji na jego wyłączność, a więc żołnierze innych narodowości mogą i często wykazują się bohaterstwem; dotyczyło to również Niemców.
Jak się Pani to podoba?
Oczywiście, bohaterska obrona jakiegoś przyczółka przez wojska niemieckie, czy jakiekolwiek inne, poza polskimi, na terenie Polski mi się nie podoba i z mojego punktu widzenia, nie nazwałabym jej obroną "bohaterską", lecz "zaciekłą". Z punktu widzenia narodu niemieckiego natomiast i z punktu widzenia ich dowódców, była ona z pewnością bohaterska i idę o zakład, że absolutnie żaden Niemiec nie miałby czelności kpić z ich męstwa, nazywając ich bohaterstwo "bohaterszczyną" (a raczej jego niemieckim odpowiednikiem, jeśli takowy w ogóle istnieje), tak jak to nastąpiło tutaj w stosunku do bohaterstwa polskich żołnierzy.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
Lotna
16 Września, 2013 - 10:39
"Użycie cudzysłowia sugeruje kwestionowanie bohaterstwa obrońców Wizny"
Nie, droga Pani, to Pani autorski wymysł. Użycie cudzysłowu oznacza jedynie, że cytuję cudze określenie. Po prostu. Czyli jednak są to Pani urojenia.
"Bohaterska obrona jakiegoś konkretnego punktu strategicznego była bohaterską obroną i to nigdy nie powinno ulegać kwestii. Jest to "pustosłowiem" tylko w wypadku, kiedy ktoś nie rozumie treści i znaczenia słów się nań składających"
Pani wyraźnie nie rozumie tego, co sama pisze. "Bohaterska obrona" to pustosłowie - powyższy zwrot nic nie znaczy. Każdy żołnierz, który nie rzuci broni w krzaki i nie ucieknie z pola bitwy jest bohaterem, ponieważ zwycięsko wychodzi z atawistycznego pragnienia ocalenia swojego życia. Wie Pani, na wojnie strzelają, bombardują, zasypują i palą żywcem, normalny mieszczuch nie jest zdolny do wyobrażenia sobie tej jakże stresującej sytuacji. I oto ten sam mieszczuch powołany pod broń staje w obliczu strzelania, bombardowania, zasypywania i palenia, o walce wręcz nie wspominając - i w 99,9% przypadków bierze udział w walce. To faktycznie bohaterstwo, niemniej 99,9% bohaterstwo to jak masło maślane czyli oczywista oczywistość. Ględzenie o bohaterstwie jest więc pustosłowiem, ponieważ dotyczy wszystkich żołnierzy wszystkich armii świata. Bohaterski Polak broniący Wizny ścierał się z bohatersko atakującym Niemcem - coś z tego wynika? Nie, to po prostu pustosłowie.
pragmatyzm księcia ?
9 Września, 2013 - 16:05
Nie podejmę dyskusji z Autorem, którego pryncypiów mógłbym się pewnie próbować domyślać (lecz nie mam ochoty, boć to "non est disputandum"), poglądów zaś nie podzielam, ale postawioną za jego tekst jedynkę wypada mi uzasadnić.
Moja negatywna ocena, jak to ocena - jest subiektywna, czyli podmiotowa : osobista. Otóż poczułem się osobiście dotknięty
nader nonszalancką - na granicy drwiny, a czasem poza nią - stylistyką anonimowej recenzji (?) artykułu pana profesora Andrzeja Nowaka, który osobiście poprzedniego dnia czytałem, tłumiąc wzruszenie, bliskiej mi osobie, i który osobiście uważam za ważny, podobnie zresztą jak cały imponujący dorobek naukowy, edytorski i publicystyczny tego znakomitego, niepokornego uczonego.
Autor recenzji, realista i pragmatyk, miał zapewne powody by napisać, co napisał, tak jak napisał - i jakieś realne cele.
Moja wiedza o realistach i pragmatykach podsuwa mi różne paskudne podejrzenia (na tym portalu to niemal norma),np. takie, że pragmatyzm księcia Luki wypływa z niedostatecznej znajomości języka polskiego, w którym występują słowa tak dlań niezrozumiałe, że zastępować je musi praktycznymi erzacami - stąd taka jest i cała recenzja.
(Inną wersję -że to nie recenzja a po prostu paszkwil na
niebezpiecznego przeciwnika jakiejś wrażej agentury- mogę odrzucić jako zbyt daleko idącą, ale istotnej kontrowersji za czysto intelektualną grę uznać i tak nie potrafię.)
Mam nadzieję, że zainteresowani sięgną po integralny tekst
pięknego i mądrego artykułu Andrzeja Nowaka, i jestem pewny że nie będą tego żałować.
O "recenzji" powiedzieć tego nie mogę.
Żałuję, i to bardzo.
Andrzej Tatkowski
Andrzej Tatkowski
10 Września, 2013 - 09:35
Czyli, jeśli Mła dobrze zrozumiał Pana emocjonalny lament, powodem uhonorowania mądrego tekstu jedynką jest niemądry afekt. Afekt z rozumem spotyka się jedynie w reklamówce Orange, co nie jest zarzutem, lecz stwierdzeniem faktu. Dlaczego jednak emocjonalna ocena zastępująca chłodny, merytoryczny namysł ma być cnotą - tego z tekstu p. Tatkowskiego nie sposób wywieść. Ożenić się można z miłości lub dla pieniędzy, jednak nie oznacza to, że tylko jedna z tych opcji jest poprawna...
pragmatyzm księcia Luki wypływa z niedostatecznej znajomości języka polskiego, w którym występują słowa tak dlań niezrozumiałe, że zastępować je musi praktycznymi erzacami
No, jest jakiś konkret. To proszę Mła łaskawie wyjaśnić, których słów Mła nie zrozumiał w takim stopniu, że musiał sięgać po erzace.
pięknego i mądrego artykułu Andrzeja Nowaka
O pięknie Mła się nie będzie wypowiadał, niemniej artykuł p. Nowaka z całą pewnością mądry nie był - o czym traktuje właśnie recenzja...
PS. A propos mądrości - a jak podobało się Szanownemu Panu zamieszczone w tym samym numerze WS wypracowanie p. Zorbasa-Kostrzewy o "bombowcach strategicznych typu Łoś"? Zgodzi się Pan, że Z-K postradał zdrowe zmysły czy będzie bronił wzruszającego "piękna" jego artykułu?
Mości książę
10 Września, 2013 - 18:05
Wiem wprawdzie do czego służy bombowiec, i nie jest to wiedza podręcznikowa, ale (może właśnie dlatego ?) artykułu pana Kostrzewy-Zorbasa nie czytałem, nie mogę zatem służyć opinią o jego treści i formie, a tym bardziej o stanie umysłu autora.
Czytałem natomiast artykuł profesora Nowaka i poruszył mnie on nie tylko swą treścią i (piękną, jak zwykle) formą, ale także ikonografią. Przypomniała mi ona mundury, oglądane z bliska w sierpniu 1939 r. w Węgierskiej Górce, i LOPPowską maskę przeciwgazową, przymierzaną na parę dni przed wybuchem wojny - a kiedy (na barwnej fotografii) zobaczyłem parciany chlebak sanitariuszki Czerwonego Krzyża (służący do noszenia owej "gazmaski") poczułem ucisk w gardle, identyczny służył mi bowiem wiernie przez kilkanaście lat. Zapewne wspomnienia
owe wywarły wpływ na percepcję tekstu, ale nie był to wpływ
ograniczający jej zakres - przeciwnie.
***
Nie znam reklamówki, w której - jak Pan twierdzi - rozum spotyka się z afektem; wierzę na słowo, ale nie sądzę, by był to przypadek jedyny. Pana tekst, nie będący przecież reklamówką ani produktem techniki marketingowej, to również przykład spotkania, a nawet związku racji i emocji.
Rzeczowniki "tromtadracja" i "bohaterszczyzna" - żeby nie mnożyć przykładów, ograniczę się do tych dwóch - nie mają
wartości informacyjnej, użytecznej dla naukowego czy też "racjonalnego" opisu rzeczywistości, nie odzwierciedlają stanu wiedzy, ale stosunek emocjonalny do czegoś, co może już mieć jakąś inną, acz nie dość wyrazistą nazwę.
Nazwanie konkretnych ludzkich zachowań "bohaterstwem" jest wyrazem aprobaty i szacunku; nazwanie tych samych zachowań "bohaterszczyzną" stanowi przejaw niechęci i pogardy - tu nie ma możliwości kompromisu, trzeba dokonać wyboru - albo
milczeć.
Moja żartobliwa uwaga (w zdaniu o "erzacach") podyktowana została podejrzeniem, że Wasza Książęca Mość po prostu nie lubi słowa "bohaterstwo" - gdzie jak gdzie, ale w Polsce nieźle znanego i jednoznacznie rozumianego także przez tych, którzy znają je tylko z literatury.
Sam nie jestem pewny, czy słowo to istotnie jest niezbędne w
słowniku języka potocznego; nie zmartwiłbym się, gdyby do opisu bieżącej rzeczywistości przestało być potrzebne.
Polskiej przeszłości uczciwie opisać się jednak niego nie da, bo za mało było w Polsce racjonalistów i pragmatyków czy "realistów".
Teraz jest ich więcej, ale brak kandydatów na bohaterów to jeszcze nie powód do radości.
Folksdojcze i szmalcownicy też byli realistami.
***
Na temat mądrości wypowiadał się nie będę, aż taki głupi nie jestem, ale potwierdzam swoją opinię : uważam pana profesora Andrzeja Nowaka za mędrca, a także za człowieka prawego i szlachetnego, godnego najwyższego szacunku.
Drwiny i szyderstwa z poglądów i opinii wyrażonych w jego artykule "Dziedziczmy dumę, nie wstyd" - a także z osoby zacnego Autora - uważam za obrzydliwe, i -nawet jeśli były spontaniczne i bezinteresowne- za godne potępienia.
"Chłodny i merytoryczny namysł" który je poprzedził wzmaga
moją nieufność; czystość politycznych intencji recenzenta nie jest wysokiej próby, a i cała robota, choć estetyczna,
wydaje się po prostu brudna - jak to "czarny pi-ar".
To moje osobiste zdanie; kto chce mieć własne, powinien inkryminowany tekst z uwagą przeczytać i - powtarzam to ponownie - z pewnością nie będzie żałował.
AT
AT
Andrzej Tatkowski
Andrzej Tatkowski
11 Września, 2013 - 09:05
Dziwi Mła nieco czytanie co drugiego artykułu, niemniej to Pana rozrywka i nie Mła ją oceniać.
Doceniam także Pańskie przeżycia eschatologiczne wywołane kontemplacją zdjęć archiwalnych, niemniej przyzna Pan chyba, że do oceny jakości merytorycznej wynurzeń p. Nowaka nie mają one znaczenia. Pan Nowak pisał o zbyt poważnych rzeczach, by podsumowywać je parareligijną ekstazą. Tu chodzi o polską tożsamość, a nie afekty pięknoduchów.
Słusznie Pan zauważył, że "Rzeczowniki "tromtadracja" i "bohaterszczyzna" nie mają wartości informacyjnej". Identyczny zarzut należy postawić nadużywaniu rzeczownika "bohaterstwo", z dokładnie tych samych powodów, które był Pan łaskaw bystro zidentyfikować. "Bohaterstwo" nic nie znaczy, to jedynie przejaw aprobaty. "Bohaterszczyzna" również nic nie znaczy, to tylko przejaw dezaprobaty. Jednym słowem - jeśli na potrzeby dyskusji porzuci się używanie słów, które nic nie znaczą, to będzie okazja do dyskusji rzeczowej. Problem w tym, że gdyby z tekstu pana Nowaka wykreślić deklinację słowa "bohaterstwo", to zostałaby pusta kartka. I o to Mła się rozchodzi - "bohaterstwo" to kamuflaż pustki. Czyż to nie przerażająca okoliczność?! Polskie dziedzictwo nie istnieje...!
Oczywiście - tak źle nie jest. Zamiast uprawiać hagiografię pustki można przecież odwołać się do realnych, wymiernych osiągnięć: powstanie wielkopolskie, rok 1920, odbicie Zaolzia, dywizjon 303, dywizja Maczka i tak dalej. Z trudnego do wyjaśnienia powodu wydarzenia te są niedoceniane przez "mędrców, ludzi prawych i szlachetnych, godnych najwyższego szacunku". Zamiast pisać o faktach, mądrzy, prawi i szlachetni ludzie upajają się "rzeczownikami, które nie mają wartości informacyjnej". Umie Pan to jakoś wyjaśnić? Skąd się bierze ta cudaczna maniera?
mógłbym, ale nie mam ochoty
11 Września, 2013 - 14:40
Mógłbym zapewne to i owo próbować wyjaśnić, ale przecie nie oświeconym, i to w dodatku jaśnie; tu potrzebna by była raczej modlitwa o iluminację, nie gwarantuje ona jednak "realnych, wymiernych osiągnięć"; zależą one zwykle od tego, kto mierzy (albo do kogo i w co).
Ja mierzyć nie mam ochoty, zwłaszcza tego, co niezmierzone albo tak niezmierne, jak - powiedzmy - "pustka" (choćby, nie wiadomo po jaką cholerę, "zakamuflowana").
Przeżycia eschatologiczne i kontemplacja, podobnie jak upajanie się rzeczownikami i uprawianie hagiografii (pustki)
nie wypełniają całkowicie tego czasu, który mi pozostał,
a coś z nim zrobić wypada.
Po przeliczeniu trupów tych moich bliskich, których zabili umundurowani Niemcy lub Rosjanie, i ustaleniu, czy któraś z owych ofiar nie była przypadkiem bohaterem, zajmę się dla odprężenia analizą różnic między Księciem Luką i Dobrym Wojakiem Szwejkiem.
Jedna jest oczywista : Józef Szwejk był mądry, a udawał głupiego; natomiast Wasza Książęca Mość nigdy nie służyłeś w armii austriackiej.
Nieprawdaż ?
AT
Andrzej Tatkowski
Andrzej Tatkowski
11 Września, 2013 - 15:12
Mógłbym zapewne to i owo próbować wyjaśnić, ale
Standardowa zasłona dymna dla rejterady.
Swoją drogą niechęć do wyjaśniania czegokolwiek zajęła Sz. Panu 1027 znaków, nie licząc tytularnego braku ochoty...
Andrzej Tatkowski
10 Września, 2013 - 17:41
Czytając odpowiedź Autora miałam wrażenie, że wdepnęłam do jakiejś surrealistycznej i groteskowej krainy... już przyszło mi na myśl przywiedzenie sterty słowników, aby, powtórnie zrozumiawszy rzeczy zrozumiałe, znowu stanąć na twardej ziemi.
Swoim wpisem przywrócił mnie Pan do rzeczywistości, a tym samym odwiódł od pomysłu uprawiania ugoru o konsystencji betonu, za co serdecznie dziękuję.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
Lotna
16 Września, 2013 - 10:29
"Czytając odpowiedź Autora miałam wrażenie, że wdepnęłam do jakiejś surrealistycznej i groteskowej krainy... już przyszło mi na myśl przywiedzenie sterty słowników"
Polska jazyk trudna jazyk. Mimo to - niech się Pani nie poddaje i próbuje przedzierać przez gąszcz trudnych terminów aż do ich zrozumienia.
xiazeluka
11 Września, 2013 - 16:32
Cytat." Gdyby polityka międzynarodowa funkcjonowała w ramach nieustającej moralności, to heroiczna decyzja Becka przyniosłaby mu pokojową nagrodę Nobla i miejsce po prawicy Matki Teresy."
Przyznam że dalej nie czytałem. Chyba pochodzimy z krańcowo różnych kultur albo wręcz światów.
Jeśli uważasz że decyzja Becka (który przecież nie był sam w jej podejmowaniu) to świadectwo jakiegoś rodzaju naiwności, to albo wogóle nie znasz tej konkretnej historii albo jesteś ignorantem, który z sobie tyklo wiadomych powodów myśli, że stoi po stronie racji potwierdzonej jakimś doświadczeniem.
Tymczasem chyba nie znasz tych wcześniejszych zdarzeń i kontekstów w otoczeniu jakich dokonywano wyborów w 1939 roku. Warunków w jakich Polska i polska polityka były w tym momencie. Po prostu naginasz swój pogląd do sytuacji jak chcesz ją widzeć a nie obiektywnej dyktowanej faktami historii. Jesli nie widzisz tego wszystkiego to tym gorzej dla niewidzącego.
To już kolejny Twój tekst, który razi albo nieuctwem albo poglądami zgoła dalekimi od patriotycznych i czysto polskich. Na to w końcu wychodzi patrząc z mojej, komentatora pozycji.
Należysz zapewne do ludzi, którzy są w stanie podpisać każdy układ z silniejszym wrogiem by uzyskać chwilowy tzw święty spokój za cenę wolności. Wolności do samostanowienia o sobie jako naród. Naprawdę wierzysz że Hitler nie użyłby przedewszystkim Polaków w wojnie z sowietami a potem nie zarządził by kolejnych branek aż do skutecznego wykrwawienia się mężczyzn Polaków? Dość naiwne założenie bo tak wynika z w jakiegoś wcześniejszego Twojego wpisu pod jakimś komentarzem.
Wszystko musi być oparte na wolności samostanowienia narodu i jeżeli wierzysz że jest jakaś inna droga to nie jesteśmy na tej samej drodze. Idziemy w dokładnie przeciwnych kierunkach. A dodatkowo Ciebie nie obchodzi cena jaką zapłacą przyszłe pokolenia za takie decyzje. Summa summarum, jesteś gorowym do zdrady w każej chwili i z każdym?
stronnik
12 Września, 2013 - 09:36
Kolego, naucz się może na początek umiejętności popierania swoich przemyśleń argumentami. "nie znasz tej konkretnej historii albo jesteś ignorantem", "chyba nie znasz tych wcześniejszych zdarzeń i kontekstów ", "o prostu naginasz swój pogląd do sytuacji jak chcesz ją widzieć a nie obiektywnej dyktowanej faktami historii. Jeśli nie widzisz tego wszystkiego to tym gorzej dla niewidzącego", "kolejny Twój tekst, który razi albo nieuctwem albo poglądami zgoła dalekimi od patriotycznych i czysto polskich", "należysz zapewne do ludzi, którzy są w stanie podpisać każdy układ z silniejszym wrogiem " i tak dalej - takiego napastliwego pustosłowia składa się Twój tekst. Ty nie piszesz o treści, Ty piszesz o Mła. A to oznacza, że sam jesteś nieukiem i ignorantem. Osoba wykształcona, posiadająca wiedzę, zmiażdżyłaby by rozumowanie Mła argumentacją, a nie personalnymi przytykami.
Jedyne zdanie z mglisto zarysowanym konkretem, na które da się odpowiedzieć:
"Wszystko musi być oparte na wolności samostanowienia narodu"
"Wszystko", to znaczy co? I dlaczego zawarcie politycznego porozumienia z jednym podmiotem międzynarodowym jest sprzeczne z "wolnością samostanowienia narodu", a z drugim już nie? Czym się różni alians polsko-niemiecki z 1939 od paktu Sikorski-Mołotow z 1941 czy próby porozumienia Mikołajczyka z PKWN i towarzyszem Stalinem w 1944? Jak ocenić z punktu widzenia "wolności samostanowienia narodu" kolaborowanie z reżimem komunistycznym, agresorem i wrogiem Rzeczpospolitej? Czy te praktyki mieszczą się w ramach owej "wolności" czy też z rządami emigracyjnymi także Ci nie po drodze?
Wszystko musi być oparte na racji stanu, chłopcze. Polska racja stanu wymaga możliwie najlepszego zabezpieczania naszych interesów, w tym "wolności samostanowienia narodu". Jeśli polska racja stanu wymaga zawarcia sojuszu z III Rzeszą, to należy taki sojusz zawrzeć, a nie poświęcać Polskę w imię swoich osobistych ans. Prezentujesz skrajnie naiwną postawę rozpieszczonego, nieodpowiedzialnego dziecka. Dziecka nie potrafiącego rozpoznać następstw swoich lekkomyślnych postępków:
"A dodatkowo Ciebie nie obchodzi cena jaką zapłacą przyszłe pokolenia za takie decyzje"
Jest dokładnie odwrotnie - to Ty nie interesujesz się ceną, którą zapłacą przyszłe pokolenia. Decyzja Becka sprowadziła na Polskę klęskę, ruinę i masową zagładę 6 milionów obywateli. To jest właśnie cena emocjonalnych uniesień, a nie zimnego pragmatyzmu. To Ty beztrosko mówisz A, nie interesując się kosztem powiedzenia B. Wychwalanie błędnej, szkodliwej decyzji Becka dowodzi tego wprost.
"jesteś gorowym do zdrady w każej chwili i z każdym?"
A kogóż to zdradzała Polska przyjmując w 1938/39 ofertę Berlina???
Banialuka
14 Września, 2013 - 02:51
Jeśli porównać Wasz Towarzyszu i Profesora Andrzeja Nowaka dorobek, to rzeczywiście ten drugi blednie, a Wy świecicie na czerwono.
Profesor Andrzej Nowak jest jednym z najbardziej uznanych sowietologów i historyków w tej materii, na świecie.
Różnica między Wami, a Profesorem Andrzejem Nowakiem jest taka, że Wy siedzicie na Łubiance, a w/w czasem wpada, by badać akta ( gdyż ma jako jeden z niewielu dostęp do nich, jak i do np. angielskich ), a potem spokojnie wychodzi.
A Wy za ksero bolszewickie robicie jedynie.
I wiem co mówię, gdyż wiem co mówię.
To by było na tyle i dopóki takie szumowiny, jak Wy mogą tu uprawiać żenującą propagandę, to moja noga, ni mały palec tu nie postanie.
To, jakby się ktoś dziwił, że nic nie piszę.
Twarzą w twarz, nawet byś w ryj obmierzły nie dostał.
Na takich, jak Wy kule lepi się z GóW-na. Ołowiu szkoda, ten dla wrogów, lecz godnych przeciwników.
A teraz czekam na reakcję Redakcji w obronie "Dobrego Imienia" niejakiego bohatera powieści Pantaleon i Wizytantki. Bliżej Wizytantek i Cór Pułku.
Z niesmakiem, lecz nie z pypciem żegnam.
Jak mi wytniecie ten komentarz lub zagrozicie sankcjami, to przypomnę na co pozwalaliście drzewiej nie tylko wobec mnie i było to dużo cięższe, niźli moje wyznanie miłości wobec okresowego pupila.
Tekstu, ni motywacji na czynniki pierwsze, ni też na ukryte i niewidzialne cząstki nie warto rozkładać, gdyż sowieckie truchło pogrąża się w zgniliźnie.
Wstyd na Was www.niepoprawni.pl
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Coraz bardziej na tym portalu NP czuć smród ubeckich trolli
14 Września, 2013 - 10:18
A odchodzą wspaniali ludzie kochający wolną i nie podległą Polskę.
A na ich miejsce desant czerwonych żydo ubeckich trolli,którzy POd płaszczykiem wymiany innych POglądów,w końcu zawłaszczą ten portal,bo zostaną sami pacyfiści.
Którzy gotowi są stawać w obronie czerwonych świń.
W końcu przestańcie wciskać kit,że chcecie niepodległości Polski.
Marek Sawicki
15 Września, 2013 - 02:37
Witaj Marku,
trudno się z Tobą nie zgodzić...
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Sawicki Marek
16 Września, 2013 - 10:26
Zgadza się, od tego intelektualisty jwp zdecydowanie zajeżdża czekistowską prowokacją.
Xiazeluka
17 Września, 2013 - 00:55
Pomyłeczka.
Zawsze byłem na etacie w Berezie Kartuskiej, od kołyski.
Taki ze mnie wredny typ.
Z CZEKA łączy mnie tylko podobna fantazja, gdy przesłuchuję.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp
16 Września, 2013 - 10:25
Szanowny Pan wyraźnie rozstał się definitywnie z rozumem. Kompromituje Sz. Pan środowisko patriotyczne. Prawdę mówiąc pasuje Pan do eleganckiego towarzystwa jak plastikowe sztućce do rautu w ambasadzie.
Xiazeluka
17 Września, 2013 - 00:39
Nie sil się Synku.
Jak widzę doskonale znacie poziom i zastawę w Ruskich Placówkach Dyplomatycznych.
Jakież to niby eleganckie towarzystwo, wam widać do dzisiaj nie przeszło po namiętnym pocałunku z Różą Luksemburg, a i Rozkoszna Pupa Lenina też swoje zrobiła.
Nie odniosłeś się do swojej rzadkości, rozumiem, gdyż trudno mieć perspektywę siedząc po uszy w...
A po zgaszeniu światła na przyjęciu w waszej ręce zameldują się wszystkie widelce, bynajmniej nie plastikowe. Takaż wasza mać kultura.
Odchody należy sprzątać. W końcu jest na to ustawa Rozumny inaczej przypadku.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp
18 Września, 2013 - 09:06
Tak przy okazji - Pan jesteś pozbawiony rozumu od urodzenia czy też to następstwo jakiegoś przykrego wypadku?
Ot czerwony leszcz,co wiedział to POwiedział
18 Września, 2013 - 09:25
Swoje wyPOciny to towarzysz komisarz może sobie na zebraniach PO wygłaszać.
@ Sawicki Marek
18 Września, 2013 - 09:43
.... Cześć Marku.
Popatrz, a już myślałem, że "czerwone kapturki" są tylko w bajkach.... a ta przybłęda to jakiś czerwony książe ?
ps.
...kto wpuszcza takie łajzy na ten Portal ?
pozdrawiam,
Marek
Witaj Maruś
18 Września, 2013 - 10:14
Z przykrością muszę stwierdzić,że tych czerwonych trolli,gnid,co raz więcej się POjawia,na naszym NP.
Dawniej taki troll tu se długo nie POpisał,portal był zjednoczony,przeciw tym gnidą.
A dziś napiszesz coś na trolla,to dyżurni zaraz cię POdkreślają na czerwono,tylu tu ich jest.
I POd płaszczykiem wymiany POgłądów,swój trollski jad wpuszczają,by nas rozbić.
pozdrawiam