Mój bohater Witold Kieżun
Boże mój, daj mi takie zdrowie i rozum, abym w wieku 92 lat, chociaż w niewielkim stopniu był w tak świetnej kondycji, szczególnie umysłowej, jak profesor Witold Kieżun.
Czy to dwóch historyków i jeden tygodnik rozpętali ataki i histerię wokół prof. Kieżuna? Nie, to czytelnicy, krytycy i obserwatorzy nie potrafią na skutek swoich mentalnych ograniczeń ogarnąć bohaterskiej złożoności życia wielkiego człowieka. Widzą źdźbło w oku, a nie widzą polskiego olbrzyma.
Przeczytałem specjalnie ostatnio dużo pism profesora. Dzięki internetowi wysłuchałem godzin jego wykładów na różne tematy. Z podziwem i zazdrością. Stale mając z tyłu głowy, że ten człowiek ma przecież 92 lata!
O dwa lata starszy od mojego ojca. Tylko tata nie żyje już tyle lat.
Nie ważne, to było pokolenie herosów.
Witold Kieżun – siedemnastolatek w chwili wybuchu wojny przystępuje do AK, cała wojna w konspiracji, bohater Powstania Warszawskiego. Podczas tych walk, za dzielność odznaczony osobiście przez gen. Bora-Komorowskiego orderem Virtuti Militari i awansowany do stopnia podporucznika. Miał wtedy 21 lat...
Rok później ktoś opowiedział ruskim jego historię – zdradził go. NKWD aresztowało go i wywiozło do Azji, gdzieś na pustynię Kara-Korom. Tam omalże nie zmarł z chorób i wycieńczenia. Po amnestii wrócił do Polski. Ale nawet wtedy Urząd Bezpieczeństwa nie dawał mu spokoju i Kieżun lądował we więzieniu.
Inteligentny, błyskotliwy człowiek, klasyczny przykład naszego unikalnego intelektualizmu polskiego rozpoczął karierę naukową. Pracował naukowo w zakresie zarządzania i prakseologii w Polsce, USA i Kanadzie. Pomagał tworzć administrację wielu post-kolonialnym państwom w Afryce.
Po transformacji nadal pracował naukowo w Warszawie. A w latach dwutysięcznych dosyć blisko związał się politycznie z śp. Lechem Kaczyńskim.
I teraz właśnie, w dosyć przełomowym momencie naszej polskiej historii, osiem dni temu, 22 września 2014 roku, prawicowy i niezależny tygodnik "Do rzeczy" publikuje artykuł Sławomira Cenckiewicza o tym, jak profesor Kieżun współpracował z Bezpieką.
Witold Kieżun przyznał się do rozmów z SB, jednak zaprzeczył formalnej i świadomej współpracy. Twierdził również, że te kontakty były pozorne i potrzebne w związku z jego współpracą ze służbami amerykańskimi.
I co byście państwo nie myśleli sami, ja profesorowi wierzę.
Dlaczego? Bo był człowiekiem odważnym, nie był tchórzem, a jego całe życie pokazało, że bezdyskusyjnie był człowiekiem prawym.
To przekonanie ugruntowało się we mnie po wielogodzinnym czytaniu i odsłuchiwaniu jego wystąpień. Ani cienia hipokryzji, zakłamania, czy konfabulacji nie zauważyłem.
Tam gdzie wielu widzi słabość człowieka rozmawiającego z UB i teraz pała oburzeniem, ja widzę siłę mężczyzny, który dla siebie i dla swojej ukochanej rodziny (żona jego Danuta, też była sanitariuszką w Powstaniu Warszawskim), gotów jest się poświęcić i zostawić rysę na swojej godności i przyjąć na siebie cały wstyd, tylko po to, by ratować i ochronić tych, których kochał.
Czy ten, jakże inteligentny człowiek lepiej by zrobił, gdyby wykazał się niezłomnością, zniszczył swoją karierę, wylądował w jakimś prowincjonalnym mieście, klepał biedę i unieszczęśliwił swoją rodzinę?
To tego chcemy dla swoich bliskich? I niech ktoś mi powie, że przekonania, niezłomność i złudna bohaterszczyzna jest ważniejsza niż rodzina.
Czy istnieją jakiekolwiek materiały, że profesor Kieżun w swoich kontaktach z SB komukolwiek zaszkodził? Nic jeszcze takiego nie słyszałem.
Natomiast są i ciągle żyją ludzie i mogą świadczyć pod przysięgą, że Lech Wałęsa ps. "Bolek" zaszkodził im i złamał życie. Lecz Wałęsa jest ciągle bohaterem, dumą narodową i powszechnym celebrytą.
Jak wypada porównanie prof. Kieżuna z prezydentem Wałęsą?
SB to było kilkadziesiąt tysięcy pracowników (może nawet kilkaset, nie wiem). Takie firmy, jak Polskie Linie Oceaniczne, gdzie pracowałem, miały nawet swoją własną, na ostatnim piętrze komórkę wywiadu wojskowego. Jak miałem wyjechać na placówkę do Londynu, to musiałem wypełnić ponad 40 stron formularza, gdzie służby prześwietlały moją i żony rodzinę zaczynając od okresu międzywojennego. Byłeś kimś nieważnym, służby się tobą nie interesowały. Chciałeś wówczas robić karierę, nie ważne jaką, naukową, artystyczną, czy nawet zakładając własną firmę, choćby ogrodnictwo, to musiałeś zetknąć się ze służbami.
Gdy ktoś, nawet szczerze powie, że to nieprawda, znaczy to tylko tyle, że nie był kimś na tyle ważnym, by skierować na siebie uwagę służb.
Ciekawym, nawet bardzo ciekawym pytaniem, którym tu nie chcę się zajmować, jest, dlaczego teraz i dlaczego podał te "rewelacje" tygodnik "Do rzeczy" i Sławomir Cenckiewicz.
Dla mnie, starającego nie opierać się na stereotypach i prostych odpowiedziach, profesor Witold Kieżun pozostaje nadal bohaterem, wielkim Polakiem i wybitnym intelektualistą. Człowiek honoru najwyższej klasy. A życie jego i historia, to coś, podobnie jak Witold Pilecki, z czego zawsze powinniśmy być dumni.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6595 odsłon
Komentarze
Oto "Jazgdyni" jakiego znaliśmy.
30 Września, 2014 - 18:25
Krok w dobrą stronę.
Zostaw "ferajnę".
Przyszłość jest zagadką.
"Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana."
Drogi Bibrusie
30 Września, 2014 - 18:31
Znasz mnie dobrze.
Zawsze taki byłem.
Co to na myśli, to na papierze. Bez owikania w bawełnę i poltykę.
W Witoldzie Kierzunie nie wyczuwam fałszu naszych czasów.
Jak np. w Komorowskim.
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika maruś nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
@ Jazgdyni...30 Września, 2014 - 19:17
... Janusz wybacz wyjątkowa prośba - popraw tę literówkę : Witold Kieżun - dzięki !
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nikt z naszego pokolenia nie lubi jak się burzy nasze pomniki.
W/g mnie popełniasz małą niezręczność... nie można robić zestawienia : *Bolek* i prof. W. Kieżun.
To są dwa ciężary gatunkowe .
Wałęsa wychował się po wojnie i nawet nie powąchał prochu .
Prof. Witold Kiężun , przeszedł przez trzy stopnie piekła : Powstanie, Gułg na ter. ZSRR i okres przesłuchań przez żydowskie UB w Warszawie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiesz, podczas "Niepoprawnego rozbratu" , przed kilku miesiącami, NP opuściła znakomita blogerka, pisarka, przecudowna duchem -
- Białogłowa- *Ellenai*, obdarzona dobrym piórem.
Czy pozwolisz, że na Twoim blogu wkleję , jej artykuł na powyższy temat z B& Roll.
Tam piszą nasi koledzy ze "Starego" NP :
http://blog-n-roll.pl/pl/profesor-kie%C5%BCun-i-polityka-historycznego-rewizjonizmu#.VCrLh1fDtSM
ps.
.... nie przejmuj się tymi pałami,
Marek
@Maruś
Ukryty komentarz
Komentarz użytkownika jazgdyni został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
30 Września, 2014 - 19:31
Kurcze Marku gdzie ???
Dyslektyk i marne okulary i nie widzę gdzie literówka???
..........
Specjalnie zestawiłem Profesora z Wałęsą. Z pełną premedytacją.
Jednemu wybacza się wszystko - sikanie do wody święconej, kupowanie lodówki za ubecką forsę, kablowanie na kolegów, kłamstwa, oszustwa, podłość i służalczość wobec służb ( Wachowski właśnie wraca do opieki nad Wałęsą, jak nie wiedziałeś, jako prezes Fundacji im. Wałęsy).
Drugi rozmawiał z SB. Czy mógł tego uniknąć? Nie mógł. Czy szkodził? jak dotychczas wiadomo - nie!
No i poza tym ta przeszłość.
Tu polski bojownik, a tu żulik z mazowieckiej wioski.
I kto jest dzisiaj bohaterem? Kto bierze 50 tysięcy dolarów za wykład o Dupie Maryni albo, "Jak zdobyłem dziki Zachód"
O to mi chodziło. O prpporce i perspektywy.
Serdeczności
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Nagonka
30 Września, 2014 - 18:41
Wiesz, Jazgdyni, mnie osobiście najbardziej irytują opinie ludzi takich, jak ten oto:Karl Gabriel Kownatzki Marna dziennikarzyna, nawet mi jej nie żal. "Temiza" jako esbecki donosiciel powinien zostać powieszony póki jeszcze żyje.
Weszłam na jego profil i wszystko jasne. Zmasowana, zorganizowana i zaplanowana nagonka na człowieka, który może zaszkodzić nomenklaturze i uniemożliwić utrzymanie władzy.
Z żalem wsłuchujemy się w historie Żołnierzy Wyklętych i w bezsilności zaciskamy pięści. To było tak dawno. Często nawet przed naszym urodzeniem. Nie mogliśmy przeciwdziałać. Pozostała gorycz.
Z profesorem Kieżunem sprawa ma się inaczej. Jego szkalują tu i teraz. Przyglądamy się temu i dystansujemy. Czy inaczej zachowywali się nasi rodzice i ich rówieśnicy, współcześni tamtym?
Metody nie zmieniły się wcale. Wtedy, nawet "Inkę" przedstawiano w gdańskiej prasie jako banderówkę z UPA, prezentując fotografię jakiejś odpychającej brunetki.
Profesor Kieżun jest człowiekiem honoru. Dokąd sam nie ogłosi, że jest inaczej niż myślę, potąd wierzyć będę w jego prawość.
Pozdrawiam, 5
@M3C
30 Września, 2014 - 19:20
Wiesz,
chciałem sam dojść do prawdy. Zobaczyć obraz człowieka, ocenić i pomyśleć. Spędziłem parę godzin nad tym, bo na szczęście materiału jest dużo.
Uważam, że jest o świadome odbieranie nam bohaterów. Postaci posągowych. By te pozostałe karzełki, jak wałęsa czuły się lepiej.
To akcja na zamówienie. Profesor nie chce umrzeć i swoją osobą wprowadza dysonans.
Chwała bohaterom (wiem, wiem, to ukraińske zawołanie, ale czy głupie?)
Serdeczności
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Świat nie jest czarnio biały świat jest szarobury ....
1 Października, 2014 - 00:42
Wiara w to że bohaterowie zostają bohaterami od początku do końca wywodzi się z Hollywood. Chciało by sie wierzyć że prof. Kieżun nigdy nie zaparł się samego siebie. Nie mnie go sadzić, swoje przeszedł. fakty to fakty. W świetle dokumentacji zebranej przez historyków był zarajestrowany w bazie wspólbracowników bezpieki. Tyle tylko tyle i aż tyle. swiat nie jest czaarno biały . Jest kolorowy a czasami szarobury. Wmawianie na siłę że było innaczej to zwyczajne chciejstwo. Dla mnie prof Kieżun był bohaterem i więźniem Gułagu - a potem to róznie bywało - jedno nie przeczy drugiemu i nie róbmy z wielobarwnych postaci caarnobiałych portretów. to już było. smutne że wraca.....
STAHS
Nie szarobury - kolorowy
1 Października, 2014 - 12:59
Witam
Nawet twórcy Biblii wiedzieli, że świat nie jest czarno-biały.
Kain zabił brata. Noe się upił. A jego syn Cham naśmiewał się z ojca.
A ile było zdrad! I jednocześnie boskich przebaczeń.
Wielu kolegów niestety widzą świat i rzeczywistość bardzo płasko.
I wstydzą się być dobrymi
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
nie wierzę w to co czytam...
1 Października, 2014 - 00:57
Jazgdyni...
Czytam Twoja notkę i normalnie nie wierzę własnym oczom:
"Tam gdzie wielu widzi słabość człowieka rozmawiającego z UB i teraz pała oburzeniem, ja widzę siłę mężczyzny, który dla siebie i dla swojej ukochanej rodziny [...], gotów jest się poświęcić i zostawić rysę na swojej godności i przyjąć na siebie cały wstyd, tylko po to, by ratować i ochronić tych, których kochał.
[...] I niech ktoś mi powie, że przekonania, niezłomność i złudna bohaterszczyzna jest ważniejsza niż rodzina."
Więc w zasadzie pozostaje nam robić zrzutę na pomnik donosiciela. Przecież każdy z nich nie kierował się swoim wąsko pojętym interesem, a poświęcał się dla tych, których kochał. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, należy potępić tych, dla których złudna bohaterszczyzna i odmowa kapowania na przyjaciół była ważniejsza niż spokojne stadło rodzinne.
Jeśli dla Ciebie "przekonania, niezłomność" to jedynie "złudna bohaterszczyzna"...
Piszesz: "Czy ten, jakże inteligentny człowiek lepiej by zrobił, gdyby wykazał się niezłomnością, zniszczył swoją karierę, wylądował w jakimś prowincjonalnym mieście, klepał biedę i unieszczęśliwił swoją rodzinę?". No oczywiście, nie można było do tego dopuścić. Zdecydowanie lepiej, żeby ktoś inny, jakiś niezłomny idiota trafił do tego prowincjonalnego miasta. I powiem Ci więcej - masz rację, biedę klepali jacyś chorzy na ideały szaleńcy o ograniczonym światopoglądzie, dla których współpraca z UB przekraczała ich wąskie pojmowanie przyzwoitości.
Czy nie zagalopowałeś się w swoich opiniach?
Piszesz: "Czy istnieją jakiekolwiek materiały, że profesor Kieżun w swoich kontaktach z SB komukolwiek zaszkodził? Nic jeszcze takiego nie słyszałem." Każdy donos szkodził. Nawet błacha z pozoru informacja umożliwiała SB np. weryfikację prawdziwości innych źródeł operacyjnych. Głoszenie takich tez świadczy albo o głębokiej nieznajomości tematu, albo o złej woli. Nie chcę Cię podejrzewać o to drugie, więc odłóż na chwilę klawiaturę i zapoznaj się choćby z opublikowanymi przez IPN (znajdziesz w internecie) opracowaniami dot. SB w Polsce. Zauważysz korelację pomiedzy donosami od róznych TW, oraz analizę tych źródeł, jaką przeprowadzali oficerowie prowadzący daną sprawę i niejednokrotnie ich wnioski - mówiące o konieczności "przyciśnięcia" któegoś z donosicieli, z uwagi na mało precyzyjne, bądź odbiegające od prawdy raporty.
A czy prof. Kieżun zaszkodził? Kliknij na: http://www.dorzeczy.pl/_f/Teczka%20pracy%20Tamiza%20BU_00_275_45_t2.pdf przykładowa strona 158 raport odręczny z 06-08-1975 roku, podpisany kryptonimem "Tamiza", choć profesor zapiera się, że nie wiedział o nadaniu mu takowego. Przeczytaj i pomyśl, do czego SB mogło wykorzystać tą informację.
W jednym z niedawnych komentarzy do sprawy prof. Kieżuna napisałem, że bardzo chciałbym, aby okazała sie ona prowokacją a profesor wyszedł z niej oczyszczony z zarzutów donosicielstwa. Wierzyłem w to, bo opieraliśmy się jedynie na felietonie w "Do Rzeczy" i wywiadzie jaki udzielił Cenckiewicz i Woyciechowski. Z bólem czytałem kilka dni później opublikowane, oryginalne akta "Tamizy". Nie chce już mi sie na ten temat ani pisać ani dyskutować. Profesor miał wybór i wybrał. Nie okazał się niezłomnością, jaką emanował w Powstaniu, nie zniszczył swojej kariery, wybrał... tylko nie mam tej pewności co Jazgdyni, że wybrał rodzinę.
pozdr...
/benjamin
Benjamin co ty tu sciemniasz tosa raporty pisane odrecznie przez
1 Października, 2014 - 07:43
SBekow nigdzie sie profesor nie podpisywal jako TAMIZA
Jesli juz cios napisal to podpisywal sie swoim nazwiskiem ktore pozniej przekreslano iw wpisywano TAMIZA.
@WnK
1 Października, 2014 - 11:30
Wilku, w pierwszej osobie pisali te protokoły? E... nie wydaje mi się, choć przyznaję, że nie weryfikowałem tego z żadnym odręcznym pismem prof. Kieżuna. Możesz w takim razie mieć rację, nie zmienia to jednak wymowy całości raportów, zwłaszcza z lat 70-tych. Przykad, który podałem, był pierwszy z brzegu, nie będę przecież robił w komentarzu szczegółowej analizy spotkań z okresu dekady.
Ale... w moim poprzednim komentarzu (do notki Jazgdyni) prof. Kieżun występuje tylko jako "przykład" na podstawie którego Jazgdyni sformułował swoje kontrowersyjne (dla mnie przynajmniej) tezy. Proszę, nie traktujcie jej jako głos w sprawie profesora. Ten temat jest dla mnie zamknięty. Zdecydowałem się na komentarz do wpisu Jazgdyni, gdyż stwierdzenie, że donosicielstwo może być usprawiedliwione chęcią zapewnienia sobie i rodzinie lepszej przyszłości - jest dla mnie niepojęte.
pozdr...
/benjamin
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika jazgdyni nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
@benjamin1 Października, 2014 - 13:05
Masz Benjaminie twarde poglądy. Jak rewolucjonista w czasie wojny.
Epidemię takich poglądów i takich postaw, można to sobie przeczytać, przyniosła Rewolucja Francuska.
I co się wówczas stało? Takiego szlachtowania i festiwalu morderstw jeszcze nie było w historii. Ten, który jeszcze wczoraj był przyjacielem, to dzisiaj z powodu sztywnej, pryncypialnej postawy zasłużył na szafot.
Proszę przeczytać moje trzy ostatnie komentarze do niepoprawnych i zastanowić się, o co proszę, czy ważniejsze jest być dobrym sędzią, czy surowym sędzią.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@Jazgdyni
1 Października, 2014 - 17:07
Mylisz się Jazgdyni, to nie jest kwestia twardości poglądów, a paralela z Rewolucją Francuską jest moim zdaniem zupełnie nietrafiona (tzn stereotypowo wiem co chciałeś przekazać, ale faktograficznie się to zupełnie nie broni).
Natomiast zbulwersowały mnie Twoje tezy bo wynika z nich, że usprawiedliwić można każde świństwo i jest to tylko kwestia biegłości w słowie. Taki relatywizm rodem z "Folwarku Zwierzęcego" Orwella. Jednemu wolno więcej innemu mniej. Jak donosi ktoś kogo lubisz i szanujesz to jest usprawiedliwiony, bo intencje miał szczytne, ale jak ktoś inny - to już nie. "Wszystkie zwierzęta są równe, ale inne są równiejsze".
Kilka postów niżej powołujesz się na Ewangelię Św. Mateusza wskazując na słabość ludzkiego charakteru. Ale czy to oznacza, że nad tymi słabościami mamy przejść do porządku dziennego? Tzn u jednych potraktować to łagodnie, innych potępić? Donos prof. Kieżuna to nie jest "prawdziwy" donos, tylko uprawniona troska o rodzinę, ale donos Kowalskiego czy Nowaka jest obrzydliwy?
Jak już cytujemy Św. Mateusza, to może przypomnijmy także Mt 5, 17-37: "Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie - ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”.
Szanuję Twoje zdanie jeśli chodzi o opinię o prof. Kieżunie lecz zupełnie się nie zgadzam jesli chodzi o uzasadnienie zaprezentowane przez Ciebie.
pozdr...
/benjamin
@benjamin
1 Października, 2014 - 18:54
Nadal nie całkiem się rozumiemy.
Ja staram się nie relatywizować, tylko do człowieka tuż przed grobem podejść holistycznie, biorąc całe jego życie pod uwagę.
Myślałem, że to jest bardziej zrozumiałe, gdy przywołałem Sąd Boski.
Mnie w tej syntezie życoa Kieżuna bilans wyszedł na plus. I to na duży plus. A u takiego Wałęsy ciągle wychodzi na minus.
U ciebie, jeden zły czyn przekreśla człowieka na zawsze. Choćby miał tysiąc dobrych dokonań.
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Niepoprawni
1 Października, 2014 - 12:52
Bardzo sobie cenię pisanie na tym portalu. Mam nieodparte odczucie, że obcuję tutaj z koleżankami i kolegami blogerami o wysokich walorach intelektualnych, prawdziwie niezależnymi. Taka sama opinia dotyczy czytelników. Tu jest prawdziwa, mądra prawica, mająca na względzie dobro kraju i dobro obywateli. Czy my też dajemy sobą manipulować wrogiemu systemowi? Pewnie tak... lecz pewnie w znacznie mniejszym stopniu i zdajemy sobie z tych manipulacji sprawę.
W powyższym tekście starałem się dokonać gwałtu na czytelnikach, zmuszając do niestandardowego i nieschematycznego myślenia. Bardzo często upraszczamy sobie życie myśląc i reagując stereotypami. Unikając w ten sposób pogłębionej analizy i wydawania moralnie najsprawiedliwszych sądów.
Tutaj przykład takiego stereotypowego myślenia u blogera którego bardzo lubię i wysoko cenię - kata:
"[...]Jeśli zaś chodzi o Kieżuna czy kieżunia to wali mnie jego historia . Agent jest tylko agentem i co by nie legendować to facet donosił i współpracował . To oczywista oczywistość !!! No chyba że prawica ma zamiar przydzielać tytuły mniejszego kapuchy i kapuchy większego . Dla mnie to kapucha i niech się wali na ryj ze swoimi kompanami z SB."
Taaa.... kapucha to kapucha... po co rozmyślać i rozdzielać włos na czworo. Proste? Jak dla gliniarza, który cię złapał radarem, jak ty akurat starałeś się szybko wyprzedzić niebezpiecznego tira.
Po to własnie są te wszystkie check - listy, kodeksy, formularze, gdzie się stawia ptaszki. Żeby nie trzeba było za dużo myśleć. System nie potrzebuje mądrali, nie potrzebuje intelektualistów. Po cholerę? Oni są od myślenia. A reszta to poddani. Im głupsi i posłuszniejsi tym lepiej.
W armii amerykańskiej istnieje nawet instrukcja prawidłowego podcierania tyłka (autentyczne!). Taaa... - kapucha to kapucha i już.
cdn
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Niepoprawni
1 Października, 2014 - 12:53
cd
W czasie Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus oswiadczył swojemu najwierniejszemu uczniowi Piotrowi, że wkrótce się Jezusa wyprze, czyli praktycznie go zdradzi. I tak też się stało:
Mt 26,31-35
Wówczas Jezus rzekł do nich: «Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei». Odpowiedział Mu Piotr: «Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię». Jezus mu rzekł: «Zaprawdę, powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz». Na to Piotr: «Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie». Podobnie zapewniali wszyscy uczniowie.
Po aresztowaniu Jezusa, Piotr wpierw wyparł się Jezusa trzy razy.
Czy potem Jezus wybaczył tą zdradę Piotrowi? Czy może powiedział: - kapucha to kapucha. - I odwrócił się ze wstrętem?
- Tak - ktoś powie - ale to Jezus, nasz Bóg. Jego miłosierdzie jest nieograniczone.
Lecz czy nie dlatego Bóg zstąpił na ziemię w postaci swojego syna Jezusa, jako człowieka, byśmy się od niego uczyli i brali przykład?
Dlaczego mamy się tylko posługiwać schematami i stereotypami, uproszczonym myśleniem, mimo, że Bóg dał nam łaskę wolnego umysłu, łaskę miłości i zrozumienia, więc i empatii i miłosierdzia.
Mamy to zlekceważyć? W imię czego? Sztywnych zasad, które sami określiliśmy? Profesor Kieżun z punktu widzenia chrześcijaństwa jest grzesznikiem skazanym na piekło? A jeżeli Bóg ma mu darować, to my mu teraz, pod koniec życia zgotujemy piekło na ziemi.
cdn
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika jazgdyni nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Niepoprawni1 Października, 2014 - 12:54
cd
Nie jestem konformistą, czy oportunistą. Broń mnie Panie Boże! Nawet wprost przeciwnie. jednakże staram się w sobie znaleźć empatię i zrozumienie.
Staram się też znaleźć usprawiedliwienie. Wolę być dobrym sędzią, niż surowym sędzią. I przypomnieć tu jeszcze taki trywialny zwrot - każdy przypadek jest inny.
Weźmy tego 92-letniego człowieka, jego życie, jego historię i spróbujmy to zważyć, zanim to uczyni Bóg Ojciec. Co wam wyszło?
No właśnie - mi wyszło coś zupełnie odwrotnego, niż w przypadku próby oceny takiego Wałęsy, czy choćby Boniego.
Staram się być sprawiedliwy. Przy wszystkich ograniczeniach, jakie mam. I wyszło mi, że prof. Kieżun jest bohaterem. Mimo tego, że nie uniknął kontaktu z SB. I mimo dokumentów, które mi na Facebooku kolega podesłał.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika hobo nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
@all1 Października, 2014 - 20:08
polecam http://vod.gazetapolska.pl/8219-dyskusja-o-prof-kiezunie-relacja-wideo-z-klubu-ronina
hobo
@hobo
1 Października, 2014 - 20:40
Dziękuję bardzo.
Cieszę się, bo dużo się nie pomyliłem.
Pan Woyciechowski, współautor artkułu zapewnia w pierwszych słowach, że materiały IPN nie umniejszają pozytywnej postaci prof. Kieżuna.
Pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Witold Kieżun nie jest moim bohaterem
1 Października, 2014 - 20:14
Nawet w kolorowym świecie prawda leży tam gdzie leży,a nie po środku. :)
markiza
@markiza
1 Października, 2014 - 20:26
Lecz chyba ci nie przeszkadza, że jest moim bohaterem?
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
@jazgdyni
1 Października, 2014 - 21:07
W ogóle mi nie przeszkadza że W.Kieżun jest Twoim bohaterem.
Mało tego, nawet mnie to nie dziwi. :)
markiza
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika viki nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Żarty jakieś???7 Października, 2014 - 20:06
Człowiek honoru, który wykonywał zadania specjalne dla nieludzkiej instytucji jaką była SB? Dorosły człowiek uwiązany na smyczy esbeckiej, a przecież mógł się zerwać, jak płk. Kukliński, który już nie chciał brać udziału w szambie komunistycznym! Cała rodzina była za granicą w komplecie! Nie zrobił tego! Przez dwie dekady nikt o nim nie mówił i nic o Kieżunie nie wiedział! Nagle po dwóch dekadach, objawił sie 92 letni starszy uroczy pan! Wszystkie media oszalały z radości, by przywrócić jego nieznany wcześniej blask! A, jaki mądry, szlachetny, inteligentny wykształcony! Tyle, że ten "szlachetny" pan, pisał wypracowania na temat wszystkich znajomych i ludzi z którymi sie stykał! No wybacz jazgdyni, ja też jestem z Gdyni, ale do głowy by mi nie przyszło, żeby głosić peany na cześć byłego donosiciela, zwłaszcza po wyjściu na jaw akt esbeckich! Nie dociekam, jaki użytek zrobiła esbecja z jego ''wypracowań", ale zadania do wykonania Kieżun realizował, jak dzieciak w przedszkolu! Karta Kieżuna jako powstańca i AK-owca jest piękna, ale na tej karcie nie można się wozić i usprawiedliwiać późniejszą o wiele brzydszą kartę TW. W taki sposób można usprawiedliwić wszystko i wszystkich i właśnie o to pomiotom esbeckim chodzi!
viki