Paskudne słowo propaganda

Obrazek użytkownika jazgdyni
Idee


Fatalna sprawa... Pisać o czymś tak okropnym, jak propaganda? Czyżby okropnym?
Proszę się wybrać do jakiejkolwiek firmy Public Relations, czyli PR i zobaczyć w cenniku, jak wielkie pieniądze się płaci właśnie za propagandę.
Bowiem PR to nic innego jak propaganda. A konkretnie – propaganda i reklama.
Reklama to pokrótce działanie w jednym konkretnym celu – coś dobrze sprzedać. I tyle.
Propaganda natomiast to pokazanie obrazu podkolorowanego, albo też działanie celowe zmierzające do ukształtowania poglądów.
A często jest tak, że propaganda i reklama tak się przeplatają, że trudno rozróżnić, z czym mamy do czynienia.
 
...
 
Praktycznie od XIX wieku, czyli od czasów rozwoju demokracji parlamentarnej, propaganda uzyskała charakter wybitnie pejoratywny i często po prostu jest utożsamiana z kłamstwem, manipulacjami i półprawdami.
Tylko, jeśli jest aż tak źle z tą działalnością, to skąd tak wielki rozkwit Public Relations?
 
Zapewne też papież Grzegorz XV nie miał na myśli tych negatywnych konotacji, gdy jako pierwszy w XVII wieku rozpowszechnił słowo propaganda powołując Congregatio de propaganda fide. To właśnie po utworzeniu tej papieskiej Kongregacji, protestanci zaczęli nadawać propagandzie negatywny wydźwięk.
 
I tak już zostało... A ja uważam, że jest to totalna bzdura i propaganda jest ważnym i istotnym czynnikiem właśnie w demokratycznych systemach sprawowania władzy.
 
Gdy zajmiemy się słowem propagowanie, to już widzimy coś zupełnie innego. Jak najbardziej pozytywnego. Propagowanie nauki, propagowanie kultury... A czy propagowanie kanonów wiary to nie ekumenizm?
Czyli propagowanie czegoś jest w porządku, ale uprawianie propagandy już nie.
 
Aby czynności propagandowe mogły zaistnieć niezbędnie konieczne jest posiadanie mediów. Jakichkolwiek – prasa drukowana, kino, radio, a dzisiaj przede wszystkim telewizja i internet.
Niemałą rolę, o czym zazwyczaj zwykły człowiek zapomina, lecz nie fachowcy, jest tak zwana propaganda szeptana. Czyli rozpowszechnianie na zasadzie ustnych przekazów.
 
...
 
Praktycznie, od powstania ustrojów demokracji parlamentarnej toczy się walka propagandowa. Zazwyczaj, gdy mamy czas względnej równowagi, spokoju i porządku, propaganda jest przytłumiona; wybucha tylko na krótko w okresach kampanii wyborczych. Różne strony walczą wówczas o pozyskanie jak największej ilości zwolenników, co później przekłada się na rezultat wyborów i zwycięstwo, często gęsto, nie najlepszego dla obywateli, najbardziej moralnego i uczciwego ugrupowania, tylko najbardziej sprawnego propagandowo.
 
Klasycznym przykładem z naszej najnowszej historii jest zwycięstwo Platformy Obywatelskiej w 2007 roku, partii kompletnie bezideowej, której głównym celem, jak głosił jej lider była ciepła woda w kranie. Jak się później okazało, gdy już sprawowali władzę, partii zakłamanej, łamiącej przyrzeczenia, gardzącej zwykłymi ludźmi, a samą substancję państwa traktującą jako obficie nakryty stół ze smakołykami, z którego należy sobie brać, co się chce.
Lecz PO była niesłychanie sprawna propagandowo. Szare eminencje z cienia, tworzące to ugrupowanie zdecydowały zatrudnić najlepszych światowych i krajowych fachowców od Public Relations. I to one ustalały, co i jak mówić i pokazywać narodowi w taki sposób, by zdobyć jak najliczniejsze grono zwolenników.
Taki właśnie, po raz pierwszy zastosowany u nas atak propagandowy, zapewnił PO zwycięstwo.
Następne osiem lat władzy pokazało, że przywódcy tego ugrupowania, z powodu swojej marności intelektualnej i zachłyśnięci stosunkowo łatwym sukcesem, zdecydowali, że nie będą się bawić w poważne rządzenie i uprawianie polityki, jeżeli wystarczy uprawiać sprytną propagandę.
No i mieliśmy ruinację państwa i 3 miliony młodych Polaków uciekających za granicę, przy jednoczesnych dumnych zapowiedziach Drugiej Japonii, Drugiej Irlandii, Zielonej Wyspy.
A żeby Warszawiakom już zupełnie było świetnie, to postawiono im w centrum plastykową palmę (au-ten-ty-czne!) i nieopodal tęczę LGBT. No i co? Nie jest fajnie?
 No właśnie, według propagandy, którą już oficjalnie Platforma nazywała pijarem, ma być fajnie, a nie dobrze. Taki ładny zabieg socjotechniczny, usprawiedliwiający nędzę sprawowania władzy, skutkującą rozkwitem aquaparków w każdej gminie i tysiącem kilometrów ekranów wzdłuż dróg, zamiast polepszaniem się warunków życia obywateli. Ale co tam – propaganda rulez!
Już nie słuchało się, co mądrego dany polityk ma do powiedzenia i co właściwie on robi; ważne było, czy ma garnitur od Armaniego, dobrze dobrany krawat, czy biega codziennie, zna się na winach i pali cygara. Tak się budowało obraz PANA. A rozdeptane buty i porwane sznurowadła Kaczyńskiego to obciach na światową skalę. Takie oto są priorytety dominujące w propagandzie PO.
Przykro to powiedzieć, lecz spora część narodu, nieprzygotowana na taki frontalny atak gebelsizmu, kupiła tą fasadę, nie interesując się faktycznym stanem budynku. I co gorsza, tkwią w tym matriksie do dzisiaj. Bo to było takie przyjemne i jakim tanim kosztem.
 
...
 
Szczytową formą uprawiania propagandy jest wojna propagandowa.
To stan, który mamy dzisiaj. Po zwycięstwach wyborczych – prezydenckich i sejmowych przez prawicową koalicję.
Same zwycięstwa są dowodem, że nachalna propaganda "ciepłej wody w kranach", oparta na fałszu i obłudzie, zaczęła się wyczerpywać i ludzie już gremialnie zaczęli się ze wstrętem od tego odwracać. Jak długo można dać się oszukiwać?
 
Niestety, najprawdopodobniej niczego nie pojęli, lub też są do cna cyniczni, członkowie i zapiekli zwolennicy partii, które po przegranych wyborach znalazły się w opozycji.
Zamiast, jak uczy historia i wymaga konieczność dziejowa, działać krytycznie, lecz konstruktywnie, zdecydowali się oni podnieść swój ukochany pijar do poziomu wojny propagandowej.
 
Tak, jak w trakcie sprawowania władzy, stwarzali złudny obraz spokoju, powszechnej szczęśliwości i dobrobytu, to teraz, w stanie wojny, pogodny obraz jest zastąpiony przez film katastroficzny – powszechny armagedon, chaos, tyrania, wszystko jest nielegalne, u władzy są uzurpatorzy, demokracji nie ma, a ci, co władzę stracili, cierpią za naród.
 
By ten obraz uwiarygadniać od samego początku utraty władzy, lider PO Grzegorz Schetyna jasno określił cele, zawierając je w dwóch słowach: ulica i zagranica.
Wyjaśnijmy, że znowu nie są to cele faktyczne, mające coś stworzyć, nie, to zagrywki propagandowe. Pięćdziesięciu-osobowe demonstracje pokazywane odpowiednio przez kamery współpracujących z opozycją stacji TV mają stworzyć wrażenie milionowych protestów. Na największych antypisowskich demonstracjach policja policzyła 25 tysięcy uczestników, a w świat poszło z zaprzyjaźnionych mediów – 150 tysięcy.
Lewak z KODu bandażuje sobie wcześniej rękę, by po manifestacji zademonstrować, że został brutalnie poturbowany.
Inny idiota kładzie się na ulicy w czasie demonstracji pod sejmem i gdyby nie przypadkowe nagranie telefonem, chodziłby w glorii bohatera krwawo pobitego przez krwiożerczą władzę.
To jest "ulica i zagranica".
Stwarzanie wrażenia chaosu, globalnego oporu społeczeństwa, krwawych protestów i ogólnej niesprawiedliwości, co potwierdzają rozliczni, sędziowie, akademicy i przede wszystkim dziennikarze ( a także Były europoseł PIS za 15 tyś euro miesięcznie, Kazimierz Michał Ujazdowski i ksiądz Pieronek) to własnie wojna propagandowa i ostrzał ze strony opozycyjnej.
Ta fikcja i dodana do tego odpowiednia narracja jest podchwytywana, przez wrogie PISowi, jako partii konserwatywnej dążącej do cywilizacyjnej kontrrewolucji, co jest śmiertelnym zagrożeniem dla lewackiej i neoliberalnej Europy, media zagraniczne, oraz, przede wszystkim, skomuszałe organy Unii Europejskiej, które są tak ogłupiałe, że, jak to podano, widzą większy dramat ludzi w Warszawie niż w ruinach Aleppo.
Uczciwie muszę przyznać – wszystkie partie opozycyjne w Polsce dzisiaj, nie wyłączając nawet Kukiz15, wyspecjalizowały się w grze pozorów.
Wojna propagandowa jest ważniejsza, a właściwie jedynym działaniem, niż uczciwa praca i robienie tego, do czego zostali powołani.
 
...
 
Niestety, w tej brutalnie narzuconej wojnie propagandowej i nie mam wątpliwości, przy potężnym wsparciu, czy to z Moskwy, Berlina, Brukseli, czy innych ośrodków władzy za granicą, obecni rządzący, czyli PIS i cała prawica niespecjalnie dają sobie radę.
Fakt, ludziom uczciwym i przyzwoitym, a za takich uważam większość obecnych konserwatywnych prominentów, znacznie trudniej jest notorycznie kłamać, mataczyć, zmyślać i generalnie być łajdakiem. Lecz fachowców od tych spraw można przecież wynająć.
 
Pamiętamy ciągle, obie kampanie wyborcze były przeprowadzone znakomicie. Czuć było w cieniu prawdziwych, światowych fachowców. I, gdy tylko przywołam jedną postać, pan Rafał Bochenek, zawodowo prawnik, który, jako prezenter i konferansjer, był świetny.
Lec cóż mamy teraz? Rzecznik prasowy prezydenta, Marek Magierowski, rzecznik prasowy Rady Ministrów, wspomniany Rafał Bochenek, rzecznik prasowy PISu Beata Mazurek, według mnie nie są najlepszymi ludźmi na te statnowiska. Właśnie z powodów propagandowych, czy mówiąc nowocześniej – pijarowych. Magierowski to ciągle nieco zbyt kostryczny i niestety małomówny dziennikarz, Bochenek nie wyszedł z roli konferansjera, a pani Mazurek, cóż..., potrafi czasami coś tak palnąć, że nawet Monikę Olejnik zatyka, a Knapik robi się czerwony jak indyk.
 
Jeszcze raz powtórzę – trwa wojna propagandowa, którą PIS przegrywa.
Przekonany jestem, że gdyby taka wojna się nie toczyła, to już po roku sprawowania władzy i uchwaleniu i zrealizowaniu tylu prospołecznych ustaw, poparcie dla prawicowej koalicji oscylowałoby gdzieś w okolicach 55 – 60%. I wtedy można by wspaniale i w pełni Polskę przebudować i rozwinąć.
No, ale niestety – natychmiast po wyborach opozycja wspomagana z zagranicy przystąpiła do zmasowanej wojny.
Czy Jarosław Kaczyński, w swojej autentycznej mądrości tego nie przewidywał?
 
Trudno. Jest jak jest. Czyli wyjątkowo brutalna, jak widzimy, nie przebierająca w środkach i ciosach poniżej pasa opozycja będzie nadal prowadziła ciężki ostrzał, a PIS, jak mądrze do tej wojny nie przystąpi i nadal bedzie stał na pozycji – "a mnie to nie obchodzi", to będzie stopniowo tracił.
Trzeba rozgrywać każdą sytuację, każde potknięcie, tym bardziej, że te ofermy same ciągle się podkładają.
Na przykład teraz: - bardzo jestem ciekaw, jak prawica będzie wykorzystywała ewidentną wpadkę Ryszarda Petru. Czy zdoła doprowadzić wydarzenie do poziomu skandalu. Skandalu z podtekstem erotycznym, co, jak pamiętamy wykończyło prezydenta Clintona i prezydenta Hollande. Jasne, gentlemani o takich sprawach nie rozmawiają, ale Superekspres, czy The Sun mają milionowe nakłady z tego powodu i w Anglii, ojczyźnie afery Profumo, Petru byłby usmażony do poziomu well done.
W niezapomnianym skeczu z, co piszę z ogromną przykrością, biedującym na starość Janem Kobuszewskim i Wiesławem Gołasem, majster instruuje ucznia: - "Chamstwo należy zwalczać chamstwem". Hmmm... to może nie mądrość życiowa, ale niewątpliwie ludowa.
Oczywiście nie namawiam, aby poważna, konserwatywna władza, szukająca nawet swoich korzeni w Rzeczypospolitej Szlacheckiej, zniżała się do poziomu chama. Jednakże symboliczny "pan na zagrodzie", a całkiem niedawno, marszałek Piłsudski, wiedzieli, że najlepszą bronią przed bezczelnością i chamstwem, nie jest uległość i pokora, lecz postawa, jak najbardziej asertywna, stanowcza, mimo tego, niepozbawiona godności i dumy.
Dlatego też, jak wojna, to wojna, trzeba wziąć się do walki.
Nie można dopuszczać, aby i wśród obywateli, jak też wrogich nam, zagranicznych ośrodków opiniotwórczych, wykształcał się obraz Polski w bałaganie, Polski w ruinie, rodzącego się totalitaryzmu, łamania prawa i prześladowania obywateli. Wiemy, że wszystko to nieprawda. Lecz to właśnie sprzedaje propaganda przeciwników.
 
Będąc człowiekiem życzliwym i sprzyjającym obecnej władzy, a przede wszystkim czekającym na dobrą zmianę, muszę w swoim krytycyzmie, oprócz zagrzewania do walki, mieć jakieś sugestie. Oto parę.
 
Proponuję zorganizować cotygodniowe, poważne konferencje prasowe, czy to rządu, czy nieco rzadziej, prezydenta. Nie takie prymitywne, ad hoc, przy schodach w sejmie.
Róbmy to tak, jak gdzie indziej na świecie. Nie na stojąco tylko stół, mikrofony, za stołem tematycznie dobrani przedstawiciele władzy; pryncypialny prowadzący konferencje, znający dziennikarzy z nazwiska, a dziennikarze specjalnie akredytowani, z wykluczeniem tak zwanych pistoletów i młodych durnych. Dziennikarze tacy, którzy umieją zadawać pytania w temacie (i co niemniej ważne – potrafią się zachowywać. To oczywiste, że ci, uprawiający postmodernistyczne dziennikarstwo a'la Olejnik, czy Knapik nie powinni brać udziału w konferencjach. Co nie znaczy, że pytania kontrowersyjne, czy nawet negatywne powinny być zabronione. Oczywiście , że nie! Lecz na właściwym poziomie merytorycznym i kulturalnym.
A obecny poziom jest niestety taki, że już wkrótce na korytarzach sejmu, niektórzy z młodych, którzy niestety nie otrzymali właściwego wychowania, będą wołać za posłami: - Ej! Ty!
 
Do poważnej roboty musi też się zabrać pan sekretarz stanu Paweł Szefernaker. Wprawdzie nie informatyk i spec public relations, ale w 2015 ładnie prowadził internetową kampanie prezydencką Andrzeja Dudy, więc winien to kontynuować. Niekoniecznie osobiście, lecz musi stworzyć zgrany zespół młodych informatyków i blogerów, którzy zadbają o wszystkie rządowe, prezydenckie i pisowskie strony i witryny. I to nie tylko pod względem technicznym, systemowym i administracyjnym, lecz także, jako komentatorzy i uczestnicy. Oczywiście, ze specjalnym naciskiem na wszystkie witryny społecznościowe, takie jak Facebook, cz Twitter.
Do pracy panowie! I to od zaraz.
 
I trochę przykra sprawa. Czy wymienieni powyżej z nazwiska rzecznicy prasowi to najwłaściwsze medialnie osoby na tych stanowiskach?
Niech sobie pan Magierowski pozostanie dyrektorem biura prasowego, lecz do krótkich rozmów z dziennikarzami wysyła jakiegoś wyszczekanego i sympatycznego spryciarza.
Pan Rafał Bochenek świetnie obsługuje imprezy. I niech przy tym zostanie. Spikerem rządu winien być ktoś o swadzie i inteligencji prof. Krasnodębskiego. Oraz asertywności posła Brudzińskiego, czy premiera Gowina.
I musi on mieć większe umocowanie. Nie może być tak, że co drugie zdanie mówi – tego powiedzieć nie mogę, a to to tylko pani premier, itd. Nie, rzecznik musi mieć prawo mówić.
A panią poseł Mazurek bym pozostawił. Bo doprowadza Knapika, czy Wyłupiaste Oczko do granic wściekłości. Proszę się nie obrażać za te słowa, ale jest to Pyskata Baba w Odpowiednim Miejscu.
 
...
 
Nie ma na co czekać. Wojna już mocno zaangażowana, a Niemcy już są pod Stalingradem.
Pora na poważny kontratak w tej wirtualnej wojnie, mimo, ze propaganda tak brzydko się kojarzy.
Niech pierwszą jaskółką tego zostanie Szopka Noworoczna Marcina Wolskiego, która rozbawiła naród i rozsierdziła do czerwoności elyty i były establishment.
Należało im się to od dawna.
 
 
.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (21 głosów)

Komentarze

pozytywne wartosci... (niestety).

Propagowac mozna nienawisc, satanizm, ateizm... itd. itp. Wlasnie te negatywne wartosci byly propagowane przez wiekszosc czasu po 1989 r. w Polsce - a najbardziej intensywnie przez rzad PO...

Najlepszym przykladem jest tutaj kultura: prosze sprawdzic ile filmow wspolfinansowanych przez Instytut Sztuki Filmowej w minionych latach propagowalo wartosci pozytywne - a ile negatywne (zwlaszcza dotyczace historii i tozsamosci narodowej Polakow). Ile sztuk teatralnych wystawianych w tym czasie w teatrach sponsorowanych przez panstwo propagowalo zlo, brutalnosc,  osmieszalo patriotyzm i "zasciankowosc" Polakow propagujac idee likwidacji narodow i podporzadkowania sie rzadom UE.

W ostatnich wyborach Polacy pokazali, ze sa (przynajmniej w czesci) odporni na nachalna propagande - i bardzo dobrze. Zastanowmy sie jednak, czy zastosowanie tych samych metod (zwanych PR) dzisiaj, przez patriotycznie nastawiony rzad  wystarczy do utrzymania wladzy? Moim zdaniem nie.

Oczywiscie wazny jest PR i propagowanie pozytywnych wartosci, oczywiscie nalezaloby poszukac sprawniejszych rzecznikow i propagatorow aktualnych wladz - ale nic nie zastapi... pozytywnych dzialan.

Tutaj zaczynaja sie schody - bo rzady PiS robia wiele pozytywnego, ale tez popelniaja wiele bledow - spowodowanych przede wszystkim brakiem odpowiedniej wiedzy, doswiadczenia i wyksztalcenia przez znaczna czesc poslow i "managerow" zwiazanych z dzisiejszym obozem wladzy. Wielokrotnie juz okazywalo sie, ze "lawka" ludzi zwiazanych z PiS, mogacych zajmowac stanowiska w Sejmie, rzadzie czy panstwowych firmach jest krotka - i czesto obsadza sie wazne pozycje ludzmi zwanymi BMW.

Nie bez powodu - oceniajac dzisiaj ministrow najwyzsza note nalezaloby dac ministrowi Morawieckiemu (do niedawna nie zwiazanemu z zadna partia) - fachowcowi, ktory wie co robi ( a wydaje sie, ze wielu czlonkow wladz PiS-u ma raczej chlodne nastawienie do jego dzialan...). PiS powinien dzisiaj w rzadzeniu krajem postawic na bezpartyjnych fachowcow, ktorych nalezy "wyluskac" z roznych korporacji w kraju i za granica (podobnych Morawieckiemu). Politycy PiS powinni zajac sie walka w Sejmie i senacie o przeforsowanie ustaw - ale tych pisanych przez fachowcow a nie przez politykow...

Na dluzsza mete kazdy PR czy tez kazda propaganda - jezeli nie beda poparte zdecydowanymi dzialaniami -  poniosa kleske - i to powinni pamietac dzisiejsi decydenci...

 

Vote up!
12
Vote down!
0

mikolaj

#1529544

jako warszawiak (nie "warszawianin") że jest powszechnie znana nawet na innych kontynentach. Wiem na pewno, że pewien artysta ludowy z Meksyku, po wystepach w Polsce rozmawiał z Polakami z Meksyku, że Polacy mają u siebie jedną palmę. Właśnie tę. Biorac pod uwagę palmy rzeczywiste, ta wygląda dość pokracznie.

Najwyraźniej - bufetowej odbiła. Ale mam świadomość, że ja też za jej instalację zapłaciłem, choć nikt mnie nie pytał o zdanie. 

Vote up!
15
Vote down!
0
#1529547

   Witam! Ja krótko skwituję słuszną wypowiedż autora. Ta Totalna opozycja została stworzona przez komunę i służby postkomuny. Mając media, mogli przez wiele lat uprawiąć propagandę ogłupiania społeczeństwa. Wejściem do UE  uwiarygodnili swoje kłamstwa, dając społeczeństwu złudną nadzieję Zielonej Wyspy. Obecnie rząd, mając już częściowo wolne media, powinien bezkompromisowo punktować to żałosne antypolskie wrogie środowisko mafijne, Nie powinno być przyzwolenia , aby takie szuje jak np; Kierwiński, Halicki brylowały chamsko pokrzykując  w wolnych mediach. To nie opozycja, to Targowica! Czas na stanowcze działania. Jednak, aby działać stanowczo, trzeba zreformować sądownictwo.Ta obecna przykrywka praworządności, powinna być zresetowana prawie do zera. Pozdrawiam!

Vote up!
14
Vote down!
-1

ronin

#1529549

 Przez 8-lat światłego rządzenia POstkomuny, rozjechano szkolnictwo wyższe.  Prawie 80% młodzieży kończyło w tym okresie studia. Taka nowa nowo moda. Studia na katastrofalnym poziomie nauczania. Stworzono pokolenie zblatowanych liberalnych półinteligentów, bez wzorcowej moralności, nie mówiąc o nabytej wiedzy. Teraz ten żałosny obraz postrzegamy obserwując poczynania półinteligentów chuliganerii Nowoczesnej. 

Vote up!
17
Vote down!
-1

ronin

#1529551

takze rozpowszechnily sie zwyczaje zdawania egzaminow "za kolege" pisania prac magisterskich "na zamowienie", czy po prostu zdawania egzaminow  za lapowki. Obie strony (czyli czesc tzw. "naukowcow" oraz pseudostudenci) sa zadowolone - a "papier" zaswiadczajacy ukonczenie studiow potrzebny przede wszystkim do... pracy w administracji panstwowej czy tez panstwowych zakladach - bo przeciez w prywatnej firmie czy tez nawet w korporacji liczy sie przede wszystkim wiedza i umiejetnosci.

Vote up!
9
Vote down!
0

mikolaj

#1529555

słysząc o magisterskich dokonaniach "chrabiego Bula" (praca magisterska w 11 dni, z pomocą teścia) oraz tragicznym poziomie ortografii tegoż "magistra" stwierdził, że powinien istnieć (powstać?) mechanizm odbierania dyplomu takim i tym podobnym osobom. Zapewne znalazłoby się więcej "kandydatów".

Pozdrawiam,

Vote up!
12
Vote down!
-1

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1529564

"zwyczaje" o których napisano wyżej to jednak margines, przynajmniej w uczelniach państwowych. Główną przyczyna kryzysu szkolnictwa wyższego i spadku poziomu absolwentów, było przyjęcie systemu finansowania "pieniądze "idą" za studentem". To spowodowało, że władze uczelni mitygowały "ostrych" egzaminatorów. " No nie przesadzaj, coś tam umie, uwaliłeś na egzaminie 30% roku, to da dwie grupy mniej po wakacjach, Józek i Mateusz, asystenci, nie będą mieli pensum. Daj se na wstrzymanie".tak mówił dziekan do "krwawego profesora". Drugi powód. Liczba studentów w latach 1995-2010 była trzykrotnie wyższa niż wcześniej, a personel uczelni państwowych wzrósł o 15%. Stąd wzięły się egzaminy testowe, także na studiach humanistycznych, co jest żałosnym idiotyzmem., no i stąd wielka popularność uczelni prywatnych płatnych, ale z idiotycznymi specjalizacjami. Tam już niczego nie ukrywano: "Pan oblał 6 osób, czy Pan wie, że pozbawił Pan uczelnię dochodu 36 tys w przyszłym roku?. Kolejna przyczyna, nędzne płące, wymuszające wieloetatowość. Prof pracował na 3 etetach. Zamiast 6 godz tygodniowo, 18 godzin, a jeszcze czytanie prac magiusterskich i seminaryjnych, a włąsne badania? No i zupełna tragedia - system boloński. 3 lata licencjat, 2 kolejne magisterium. Do pracy możesz iść z licencjatem. 

Swoje zrobił też upadek kształcenia średniego. W liceach. W systenie Handkego 6+3+3. Materiał który przychodził Po "maturze Handkego" na uczelnie. był wyraźnie słabszy niż wcześniej. Przy czym dobiły szkolnictwo średnie zmiany Hall i Szumilas, ograniczenia programowe itd.

Wyjście z tej sytuacji bardzo trudne. Pierwsza rzecz to zaostrzenie wymagań. Tylko kto to zrobi, młodzi asystenci i doktorzy w obecnym systemie wykształceni. no nie wiem.

Vote up!
11
Vote down!
0

Traczew

#1529568

Fakt, ze pieniadze "ida za studentem" ma tez dobre strony. Przeciez tak po prawdzie - to w firmach w ktorych rzeczywiscie jest brane pod uwage wyksztalcenie i umiejetnosci - zwraca sie uwage nie tylko  na "papierek" - ale przede wszystkim: jaka uczelnia ten papierek wydala. Dobra uczelnia - obroni sie, no ma i tak po kilku (czasem kilkunastu) kandydatow na miejsce - wiec "odsiew" na egzaminach sila rzeczy nie moze byc zbyt duzy - ale z drugiej strony musi byc, aby miernoty nie konczyly studiow - bo gdy sie do tego dopusci, ze ze wzgledow finansowych miernota skonczy studia na dobrej uczelni - zrobi to wiecej szkody uczelni - niz przyniesie jej zysku.

Co do "dorabiania" wykladowcow na studiach zaocznych i  roznych uczelniach prywatnych - to (znam kilku takich wykladowcow...)  "18 godzin dydaktycznych" odrabiaja w jeden weekend - a sumujac zdaza sie, ze maja czesto ponad 40 godzin dydaktycznych tygodniowo... - i tu jest niewatpliwie wielki problem. Rozwiazac go mozna tylko ustawowo zakazujac pracy na wielu uczelniach - lub po prostu  degradujac wiele uczelni o niskim poziomie - jako szkoly policealne czy zawodowe.

Niepokoj tez budzi przyjmowanie asystentow i doktorantow: w wielu renomowanych uczelniach odbywa sie to na zasadzie znajomosci i ukladow (np, znajoma sytuacja: czlowiek byl najlepszym studentem na roku przez 4 lata, chcial zostac na uczelni ale... nie bylo miejsc - tymczasem za rok okazalo sie, ze dwie osoby z jego roku sa asystentami... a studentami byli miernymi).

Vote up!
2
Vote down!
0

mikolaj

#1529636

dobry tekst i na czasie.

i nie ma co obruszać się na świat, takie są reguły gry, że wszystkie wręcz tak muszą. nie trzeba za to kłamać a warto oddzielić ważne od nieważnego.

opozycyjne wpadki nie są ważne, ważne są zagrożenia i kto za tym stoi.

niech ludzie widzą, komu Polska zawdzięcza swoją opinię o typowym bałaganie i jakiej małej garstce zalezy na nim dalej.

reformy się robią, my możemy obserwować realizację. rządzący powinni mieć (niezależną) informację zwrotną, jak to wszystko działa w praktyce i co ludzie na to.

Vote up!
13
Vote down!
-1

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1529550

Vote up!
15
Vote down!
-1
#1529559

Józio kapitalne. Zazdroszczę Ci takiego poczucia humoru.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1529582

Nie ma to jak do ciepłych krajów. A po co stać i marznąć po sejmem. Niech stoi naiwny. My zaś naczelni wiemy co mamy robić i dokąd polecieć. Tylko że  90 procent Polaków nawet prywatnie nie stać na takie przyjemności i to zimą. Jak mówi porzekadło; "co wolno wojewodzie, to nie tobie ...."

Vote up!
8
Vote down!
0

Kolejorz

#1529583

zafundowana im przez Bufetowa - moga stac pod palma - a na pewno bedzie im cieplej...

Vote up!
2
Vote down!
0

mikolaj

#1529702

Ale jak robić propagandę, jak prawie wszystkie media w obcych rękach? Miała być ustawa repolonizująca media przynajmniej w takim stopniu jak jest RFN, i co? Czy tam nie ma kogoś aby przetłumaczył z niemieckiego? Przecież nie będą darli mordy jak to samo mają u siebie.

Vote up!
9
Vote down!
0
#1529560

Świetny tekst. Doskonałe oceny i postulaty.

Podziękowania i pozdrowienia

Vote up!
11
Vote down!
0

Traczew

#1529569

Powtórzę część komentarza z naszychblogów.

Z całym szacunkiem dla Pana tekstu, ale warto byłoby się spotkać :)

Sądzę, że polityka PR obecnego rządu jest tragiczna. Było tyle szans, żeby zmieść totalną opozycję, ale żadna nie została wykorzystana. Nie czas teraz, aby o nich mówić... bo moim zdaniem PiS nie ma opracowanej strategii marketingowej wraz z alternatywami.

Ja osobiście pisałem i napisałem najlepszą pracę na moim roku a mianowicie pracę magisterską dotyczącą strategii marketingowych. PR (płatne) i publicity (szeptane) to tylko jedne z elementów promocji. Pisałem o firmach, ale konsument polityczny jest tak samo traktowany jak nabywca określonych produktów (i powtórzony nabywca - to ważne!).

Wydaje mi się, że raczej PiS nie ma odpowiednich doradców, nad czym boleję, tym bardziej czytając takie teksty jak Pana, dobre teksty.

Potrzeba chyba nowych doradców a wśród blogerów prawicowych jest ich mnóstwo.

Pozdrawiam

P.S.

Byłem dyrektorem finansowym spółki SP a wcześniej marketingowcem w jednym z największych koncernów międzynarodowych (niemieckich niestety). I w zakresie finansów i marketingu byłem niezły... też nad tym boleję, bo prowadziłem czystą negatywną propagandę poprzez perswazję. Ale dzięki temu znam od podstaw wszystko z marketingu i finansów...

Vote up!
7
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1529581

   Witam! Ja jednak myślę, że  PIS prowadząc jawną przejrzyjstą politykę w Prawdzie wygrał wybory parlamentarne i prezydenckie!  Naród wykopał PO, właśnie miedzy innymi za notoryczne kłamstwa i manipulacje pijarowskie. Pamiętamy te słynne zmanipulowane sądażownie w tle z Komorowskim! I co? Oszuści dostali kopa mając całe reżimowe media i prowadzących reżimowych funkcjonariuszy! Oczywiście , że duża zasługa internetu, którego im się nie udało zachachmęcić. Co do błędów rządzących, to tworząc, jesteśmy skazani na błędy, ale tyko głupiec trwa w uporze, a jak naocznie widzimy, PIS stara się je naprawiać. Wierzę mocno , że po reformie sądowniczej, wreszcie z hukiem runą postkomunistyczne trofiejne układy, a kraj szybko zacznie się rozwijać.

Vote up!
6
Vote down!
0

ronin

#1529601

W PiSie występuje przewaga reakcji alergicznej na propagandystów. Primaabaleriny i primabalerony piaru tak się lansowały kosztem partii, że alergia jest uzasadniona. 

Armia blogerów jest skuteczniejsza. Tysiące małych młoteczków odbija pozłotkę z glinianych pomników.

Vote up!
8
Vote down!
0

#1529587

wcale nie byli fachowcami w tym co robia - najlepszy przyklad to ich dzialalnosc w obozie PO przed ostatnimi wyborami - dzialali dzialali a wybory przegrali.

PiS-owi przydaloby sie kilku fachowcow od PR-u z wyksztalceniem i praktyka w tej dziedzinie - a nie domoroslych "wynalazcow" ...  Madrego polityka poznaje sie ... po doradcach...

Vote up!
2
Vote down!
0

mikolaj

#1529703