Refleksje akademickie na temat życia materii nieożywionej

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Idee

Robiąc porządki na loggi wpadła mi w rękę niebieska teczka z zachowanym wytłoczonym napisem, z której wynika, że liczy sobie już przeszło 50 lat i mogłaby trafić do muzeum. Ma ona swoją historię i stanowi dokument mojej niewygodnej biografii.  To teczka z barbórkowej sesji naukowej górników na AGH w Krakowie w grudniu 1970 r., w której brałem czynny udział, chociaż nie górnik, lecz geolog (w końcu profesje wzajemnie się przenikające, co najmniej od czasów kamienia łupanego) wygłaszając jako student z warszawskiego Koła Młodych Geologów [Wydział Geologii UW] mój pierwszy wykład publiczny w Krakowie.

Nie był to wykład o łupaniu kamieni, lecz o geologii Księżyca, gdzie co prawda nie byłem, ale dostępną literaturę śledziłem (pamiętam byłem chyłkiem pierwszy raz w Ambasadzie USA w Warszawie w poszukiwaniu materiałów). Na sali było mnóstwo ludzi, także profesorów, ale jakoś dyskusji z młodym adeptem geologii nikt nie podjął.

Były to czasy zimnej wojny, wyścigu w Kosmosie między USA i ZSRR , no i czas straszenia globalnym ochłodzeniem. Czy to zmroziło słuchaczy ?- tego nie wiem. Było milczenie, ale do wykładu zostałem dopuszczony, co po latach wywołuje u mnie zdziwienie. Kiedy skończyły się czasy zimnej wojny, a globalne ochłodzenie uległo transformacji w globalne ocieplenie, moje relacje ze środowiskiem akademickim (i nie tylko) uległy zamrożeniu. Następowało to stopniowo, jak to bywa zwykle z klimatem, także społecznym, z wyjątkiem przemian rewolucyjnych. Rewolucji jednak nie było, transformacja była pokojowa, z wyjątkiem wojennych okrzyków hunwejbinów profesorskich, aby takich nie dopuszczać do wykładów, obciąć brodę ….W końcu na sam zamiar zabrania głosu reagowano stanowczo: odbieram panu głos, nie ma pan głosu.... choć podobno głos mam donośny.

Faktem jest, że po rozpoczęciu transformacji nie wygłosiłem w Krakowie żadnego wykładu, ani na sesji geologów, ani górników, ani żadnych innych, choć kilka lat po moim pierwszym krakowskim wykładzie publicznym miałem ich przez lata setki i to w czasach wojennych. Wykładam co prawda do czterech ścian i psa, ale to już inny klimat, inna kultura.

Znaleziona teczka, choć stanowi relikt materii nieożywionej) dokumentuje zatem ważny, wiele mówiący, epizod z życia akademickiego (i nie tylko) w Polsce. Nawet w warunkach nagłaśnianego globalnego ocieplenia w sferze akademickiej panuje ziąb i jakoś tego zjawiska się nie nagłaśnia.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

Gdyby tych milczków akademickich wysłać do Chin na organizowanie manifestacji zielonego ładu, to w końcu może zaczęliby kumać jak to jest z tymi klimatycznymi przypadłościami i może w końcu zajrzeliby do jakichś odpowiednich materiałów naukowych. Wtedy Europie daliby spokój. Może i im by się globalnie ochłodziło w głowach.

Vote up!
1
Vote down!
0

Szpilka

#1660507

Globalne ocieplenie pod pręgierzem nieskorumpowanych naukowców

Zimna prawda – o klimacie i trądzie panującym w pałacu nauki

https://www.cda.pl/video/1942570715

Vote up!
0
Vote down!
0

Józef Wieczorek

#1660521