Czy warto nadal prowadzić śledztwo dotyczące tragedii smoleńskiej?
Prowadzący śledztwo i prokuratorzy, a w ślad za nimi media,
nadal konsekwentnie dostarczają powodów do nieufności i powstawania różnych niepokojących hipotez na temat katastrofy smoleńskiej.
Kto śledzi programy telewizyjne dotyczące katastrof lotniczych emitowane w kanałach Discovery lub National Geographic ten dobrze wie, że elementem nieodzownym w skrupulatnych dociekaniach przyczyn tragicznych zdarzeń są szczegółowe badania (w tym badania laboratoryjne) nawet najdrobniejszych części, na jakie rozpadł się samolot. W śledztwie smoleńskim badających nie interesuje stan szczątków Tupolewa (co wynika z braku jakichkolwiek informacji na ten temat). Oni prowadzą śledztwo jedynie na podstawie utajnionych, jednostronnych odczytów zapisów z czarnych skrzynek. Skupiają się wyłącznie na liczbie osób znajdujących się w kokpicie tuż przed katastrofą i wypowiadanych słowach, usiłując na tej podstawie dowieść, że na pilotów wywierano zniewalającą presję. I jest to od samego początku, z góry, wyraźnie założona teza, o przyczynach rozbicia się samolotu w trudnych warunkach pogodowych.
Komisja jest bardzo bliska stwierdzenia, że wina pilotów i osób na nich pośrednio lub bezpośrednio naciskających (w domyśle śp. śp. Prezydenta i gen. Błasika) jest bezdyskusyjna i jednoznaczna. To oczywiste. Wieża kontrolna, spełniająca zasadniczą rolę w sterowaniu operacją lądowania samolotu, jest w śledztwie całkowicie nieobecna. Nie znamy i zapewne nigdy nie poznamy zapisu rozmów pilotów z kontrolerami ruchu na lotnisku smoleńskim. Bo i po co? Wszystko jest już niemal jasne.
A niezabezpieczona góra samolotowego złomu nadal spokojnie (?) zalega na płycie lotniska w Smoleńsku i pies z kulawą nogą się nią interesuje. Nie przeszkadza to, aby jako absolutny pewnik ogłosić na przykład, że samolot do końca był w stu procentach sprawny technicznie. A co z fundamentalną sprawą - działaniem aż trzech systemów alarmujących pilotów o zejściu poniżej wysokości 100 m, skoro nie wiedzieli oni, że lecą zaledwie kilkanaście metrów nad ziemią? Brak u śledczych elementarnej logiki, czy świadome matactwo?
Nie wiem, czy dalsze dociekania mają jakikolwiek sens. Po stwierdzeniu winy pilotów i ich przełożonych emocje powoli wygasną, odnowiona przyjaźń polsko-rosyjska nie ucierpi.
Tylko co na to powiedzą rodziny ofiar?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1682 odsłony
Komentarze
czy warto prowadzić śledztwo?
25 Maja, 2010 - 10:56
Myślę, że nie ponieważ tefałen przyczyny już zna
Przytoczę - T. Hypki ze "Skrzydlatej Polski" na antenie wiadomo jakiej stacji (!) :
"- Nie jest to normalna sytuacja. Szczególnie w tak trudnych warunkach (zła pogoda uniemożliwiała lądowanie na lotnisku pod Smoleńskiem - red.) osoby trzecie, które przebywają w kabinie, utrudniają swoją obecnością wykonywanie czynności przez załogę - powiedział Hypki. "
Poza tym na tejże stronie czytamy "Komorowski słabnie, Kaczyński stoi, Napieralski rośnie"
Bez komentarza.
Jerzy!Tusk od początku mówi, że nie warto! A my i nasi prwadziwi
25 Maja, 2010 - 11:26
rosyjscy przyjaciele mówią, że tak!
pzdr
antysalon