Poznański smród i bałagan na Euro 2012

Obrazek użytkownika Jerzy Mariusz Zerbe
Kraj

Do rozpoczęcia Euro 2012 pozostało 40 dni. Polska rozbabrana, bo jak głosi premier – ona cały czas w budowie. Dni uciekają, wielkimi krokami zbliża się niechybna kompromitacja. Zagraniczni kibice nie zdają sobie sprawy, jakie atrakcje ich tutaj czekają. Będą mieli co wspominać.

Władze polskich miast uprawiają propagandę sukcesu, chwaląc się co zbudowano, i co zdąży się jeszcze zbudować i jak znakomicie miasta te przygotowują się na przyjęcie gości. O niezrealizowanych zamiarach znacznie ciszej.

W Poznaniu nie dzieje się najlepiej. W lokalnym dzienniku „Głos Wielkopolski” Robert Domżał odważnie napisał, że już teraz możemy zacząć się wstydzić przed kibicami z innych krajów. Dworzec Główny, jak i jego otoczenie, są w opłakanym stanie. Obok dworca trudno przejść nie zatykając nosa z obrzydzeniem. Tony niedopałków i walających się śmieci oraz ohydny smród moczu pod Mostem Dworcowym (na zdjęciu), gdzie w kioskach podaje się piwo. Tak wygląda ulica Dworcowa, czyli miejsce, przez które przejdą tysiące kibiców. Nie lepiej jest w windach wjeżdżających z ul. Dworcowej na Most Dworcowy, które wiele osób traktuje jak szalety publiczne. Zwraca także uwagę totalny chaos w organizacji ruchu w tym ważnym trakcie komunikacyjnym. Władze miasta wszystko bagatelizują. Informują, że przed i w czasie Euro w okolicach Dworca Głównego czyściej raczej nie będzie, twierdząc np. że czyszczenie wind nawet kilka razy dziennie może okazać się niewystarczające.

Poznań kiedyś miał opinię bardzo czystego i zadbanego miasta. Ale to zamierzchła przeszłość. Tak było przed wojną, kiedy to prezydentem miasta był Cyryl Ratajski. Zdarzało się, że po godzinach pracy osobiście sprawdzał on stan czystości ulic i postępy prac inwestycyjnych w różnych punktach stolicy Wielkopolski. Kronikarze zanotowali, że prezydent wybrał się kiedyś spacerem na budowę łaźni miejskich, wznoszonych w ramach programu sanitacji Poznania. Natknął się tam na stróża nocnego pilnującego dobytku. Ten bezpardonowo wyprosił go. Nie pomogły wyjaśnienia, że jest prezydentem miasta. Stróż odpowiedział, że byle łachudra może podawać się za prezydenta i stanowczo odmówił wstępu. Nazajutrz decyzją prezydenta Ratajskiego ów stróż nocny otrzymał pochwałę i gratyfikację 100 złotych za nienaganne wykonywanie swoich obowiązków.

Tak bywało kiedyś. Pod Mostem Dworcowym w Poznaniu był porządek, władze miasta radziły sobie ze wszystkim.

Gdzież te czasy, gdzież te obyczaje!

Brak głosów

Komentarze

Jechałem 1 maja i 2 maja wracałem. Wrocław - Jelenia Góra.
W tamtą stronę to jak cię mogę ale na zad to był normalny cyrk.
Mieliśmy trzy pociągi do wyboru (wg tego co na rozkładzie) w kolejności zwykły i dwa pośpieszne. (19:18, 19:36, 20:10)
Wybraliśmy ten pośpieszny pierwszy.
Kupiłem bilet (pani się pomyliła i anulowała bilet dając mi właściwy) czekamy.
Przyjeżdża ten zwykły ale głos z megafonu mówi że to pośpieszny.
Wcześniej mój kolega zauważył że to co słychać w głośnikach nie zgadza się z rzeczywistością na peronach.
Ale spoko, czekamy na ten nasz.
W międzyczasie do tego pośpiesznego doczepiono wagony i stał się ten pociąg zwykłym - ufff, wszystko się zgadza.
Przyjeżdża ten na który czekamy, wsiadamy, wagonu rowerowego brak.
Ktoś pyta konduktorkę co to za pociąg i ona mówi że 20:10.
yyy????
Przecie to ten 19:36.
Ale siedzimy.
I faktycznie ten zwykły 19:18 odjechał o 19:36 a nasz 20:10.
Czyli brakuje tego 19:18. Co ciekawe. w kasie dostałem na ten pociąg bilet który wymieniłem.

Oprócz tego okazało się że jest jakaś promocja na bilety i do Wro bilet był o ok 10zł tańszy niż do J.G. No w kasie we Wrocławiu nikt nam nie mówił.

Do tego jeszcze trzeba wiedzieć że istnieją różni przewoźnicy, naliczyłem na szybie kasy że można kupić bilety 6 (sześciu) przewoźników. A trzeba mieć ten właściwy żeby potem nie płacić drugi raz - miałem taki przypadek.
Choć generalnie na średnim dystansie są tylko chyba Regio i TLK.
TLK to Tanie Linie Kolejowe.
Ciekawostka jest tak że Tanie Linie Kolejowe są droższe od Regio - taka zmyłka w nazwie.
I jako znający język polski ciężko mi się w tym połapać, ciekawe jak przyjedzie jakiś Anglik.
Nic na dworcu nie jest po angielsku, komunikaty w megafonie też są po polsku - co może i lepiej bo i tak się nie zgadzają.

Pomijam już kwestię że 130km pociąg pośpieszny pokonuje w 3,5h
A Pan Premier mówił niedawno że nasze koleje jeżdżą prawie jak DB.

Gdybym jechał sam to pomyślałbym że może mam coś z głową i przeszedł do porządku dziennego, ale był ze mną kolega który uważnie nasłuchiwał komunikatów i aż okulary zakładał  żeby rozkład przeczytać.

Remek.
"Pieniądz jest nerwem wojny"

Vote up!
0
Vote down!
0

Remek

#251658