Europejskie Eldorado (8) – Uczciwi inaczej

Obrazek użytkownika Satyr
Świat

Unię Europejską można śmiało scharakteryzować jako twór biurokracji, defraudacji, marnotrawstwa, głupoty, pychy i dyktatury mafijnych bossów masonerii. Kiedy przyglądamy się strukturom UE obsadzonym „odpowiednimi” ludźmi, to musimy przypomnieć sobie, w jakim celu utworzono ten moloch i przez kogo. Opisane poniżej fakty, nie powinny dziwić Czytelnika, wszak UE wbrew temu, co głoszą jej prominentni eurokraci, ma zupełnie inną rolę do odegrania.

 

 

Balia i tara herbem Luxemburga

     Europejską stolicą – pralnią brudnych pieniędzy jest Luxemburg. Jest to kraj, a w zasadzie księstwo o powierzchni prawie 2,6 tys. km2, mające około 400 tys. ludności[1]. Posiada ponad 250 banków! Oczywiście posiadanie banków nie jest złem samym w sobie, jednakże ich ilość i rola jaką odgrywają w UE – jest przytłaczająca. Ponieważ Luxemburg jest krajem członkowskim UE, jego banki – jak do tej pory działają bezkarnie i mają powiązania z tzw. szarą strefą i nie zanosi się na likwidację tej „pralni brudnych pieniędzy”.

 

Przekręty z polskim akcentem z Luxemburgiem w tle

     Jak w przysłowiu ze stołem i nożycami, gdy mówimy o defraudacji, finansowych matactwach, natychmiast pojawia się wątek polski. Otóż w końcu lat 90-tych Hanna Gronkiewicz-Waltz – ówczesna prezes NBP (obecnie „bufetowa” w m. st. Warszawie), zakomunikowała poprzez media publiczne, że zdeponowała w kilku bankach zachodnich niebagatelną kwotę około 20 mld USD, z rocznym oprocentowaniem... 3 do 5 %!!! Wyjaśniła pochodzenie tych pieniędzy jako... nadwyżkę budżetową! Aż ciśnie się na usta pytanie: na czyje polecenie dokonała tego skoku na naszą kasę? Tak, skoku, gdyż społeczeństwo polskie karmione było w tym czasie informacjami, że muszą nastąpić cięcia budżetowe z uwagi na ciężką sytuację finansową państwa, gdy pogłębiało się bezrobocie, malał eksport, wzrastał import, a niektóre jednostki budżetowe miały okrojone fundusze nawet o 50 %. Do tego wątku dołożyć trzeba także zasilenie kont bankowych Luxemburga pieniędzmi zdefraudowanymi w Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ) w kwocie co najmniej kilkuset milionów dolarów!

    Jak co niektórzy Czytelnicy pamiętają, prowadząca proces sądowy sędzia Barbara Piwnik zapoznana z aktami afery FOZZ-u, miała proces na półmetku, kiedy to niespodziewanie została desygnowana przez premiera Leszka Pierwszego Szyderczego na stanowisko ministra resortu sprawiedliwości. Wówczas z oczywistego względu musiała zaniechać prowadzenia tego procesu sądowego. Komu na tym tak bardzo zależało? Wznowienie procesu w tej sprawie było możliwe dopiero po zapoznaniu się przez innego sędziego z treścią około 300 tomów akt! Nie było widoków na kontynuowanie tej sprawy, gdyż wszystkim zainteresowanym zależało na „utarciu nosa sprawie”. Nic nowego. Nie pierwsza to afera i nie ostatnia, której sprawcy nie zostaną należycie ukarani. A jeśli już zostaną ukarani, to tylko bezpośredni wykonawcy („płotki”), nie zaś ich mocodawcy („rekiny”). Taka „płotką” był Grzegorz Żemek, który za defraudację publicznych pieniędzy przeznaczonych na spłatę długu zagranicznego dopiero w marcu 2005 roku został po wieloletnim procesie skazany przez skład orzekający na czele z sędzią Andrzejem Kryże. Orzeczona kara, to… 9 lat pozbawienia wolności (tylko). A co ze zwrotem zawłaszczonych pieniędzy??? Treść wyroku – niestety – nie objęła zadośćuczynienia finansowego na rzecz Skarbu Państwa. W mechanizmie przekrętów mafiozów był wpisany scenariusz ryzyka, tj. odsiadki „płotek” w zamian za zawłaszczenie ogromnych sum pieniędzy, których nie trzeba zwracać okradzionym, tzn. całemu polskiemu społeczeństwu.
    
Powracając jeszcze do Luxemburga, to kiedy skandale luxemburskiej „pralni” zaczęły wychodzić na światło dzienne, – unijni technokraci, by zamknąć usta opinii publicznej, w maju 1993 roku uchwalili ustawę przeciwko praniu brudnych pieniędzy. Jak większość ustaw, dotyczących mafijnych mechanizmów w świecie finansjery, tak i ta ustawa była tylko na papierze[2]. Tak więc „koło fortuny” nadal się kręci.

 

Bezkarne przekręty sposobem na życie cwaniaków

 

     Unijni biurokraci, mający olbrzymi komfort w zarządzaniu   krajami członkowskimi, zresztą specjalnie przez siebie stworzony, czują się bezkarnie. Działają więc bez najmniejszych skrupułów, balansują ponad prawem, wiedząc, że włos im z głowy nie spadnie.

     Bohaterem afery tytoniowej[3] był włoski technokrata A. Quatraro – odpowiedzialny z ramienia Komisji Europejskiej za ten sektor gospodarki. Chodziło o wielkość subwencji unijnych, wyasygnowanych dla plantatorów i producentów papierosów. By wyroby tytoniowe produkowane w krajach Wspólnoty mogły być konkurencyjne poza krajami Unii, ich cena musiała być odpowiednio niska, jednocześnie czyniąca w tym momencie produkcję nieopłacalną, deficytową. Dopłaty, czyli subwencje Unii miały rekompensować koszty produkcji plantatorom i producentom do stopnia jej opłacalności. Co w tej kwestii robi A. Quatraro? Przyznaje za nędznej jakości tytoń olbrzymie subwencje które podatników Unii kosztują 4,6 mln dolarów dziennie! Na dodatek producenci nie bardzo chcieli produkować z tego tytoniu, z uwagi na jego bardzo niską jakość. Zostali więc zasileni importowanym tytoniem zza oceanu. Ktoś „pominięty” przy rozdawnictwie łapówek, uprzejmie doniósł o korupcji. Zaczęły się kontrole. Skutek ich był taki, jak zawsze. Nigdy wyniki kontroli nie zostały ujawnione państwom członkowskim. Państwo, na terenie którego dokonano oszustwa, musi płacić karę Brukseli. Dlatego takie państwo nie jest zainteresowane ujawnianiem szczegółów w tej sprawie. Oszustwa A. Quatraro liczy się na kwotę kilku miliardów dolarów, ale raporty unijne w kwestii subwencji, tego oszustwa nie ujawniają.
    W miejscowości Aquila we Włoszech, w lipcu 1992 roku, jedenastu członków samorządu regionalnego zdefraudowało zapomogę unijną w kwocie 260 milionów USD, dzieląc ją między siebie. Po dwóch miesiącach zastosowano areszt wobec winnych. Nie, nie! Nie łudźmy się! I tym razem, jak zawsze,… nie pociągnięto ich do odpowiedzialności karnej, albowiem wkrótce wypuszczeni na wolność, uniknęli procesu i kary. Bruksela ... „nabrała wody w usta”.

 

     Powrócę na chwilę do lat 80-tych. Nie można bowiem zapomnieć o głośnym „przekręcie” unijnych biurokratów. Otóż 23 listopada 1980 roku, we Włoszech, miejscowość Kampania nawiedziło trzęsienie ziemi, które pochłonęło 2800 ofiar śmiertelnych, a 300 tysięcy pozbawiło dachu nad głową. Dla cwanych unijnych cwaniaków nadarzyła się okazja do „przekrętu” na skalę dotąd nie spotykaną. „Wyparowało” bowiem połowę pieniędzy z kwoty 2,5 mld USD, przeznaczonych na usunięcie skutków kataklizmu! Nie był to „skok na kasę” w dosłownym znaczeniu tego słowa. Astronomiczne kwoty w kosztorysach prac budowlanych pozwoliły wyprowadzić te pieniądze w białych rękawiczkach. Podam tu jeden z przykładów[4]. Otóż odbudowano drogę między miejscowością Nerico a Murolucano o długości 28 km za kwotę 300 mln USD! Przeliczając, okazuje się, że wybudowanie 1 km drogi kosztowało około 10,71 mln USD. By bardziej zobrazować wielkość tej kwoty, przeliczając na naszą (jeszcze naszą!) walutę, otrzymujemy kwotę równą około 42 857 000 PLN. Polscy specjaliści od budowy dróg zapewne wiedzą, że za takie pieniądze można wybudować drogę bardzo dobrej jakości o długości co najmniej 70-80 km. Okazuje się więc, że nawet tak dramatyczne dla ludzkości wydarzenia bez najmniejszych skrupułów są wykorzystywane przez unijnych „uczciwych inaczej”.

 

     A teraz wątek holenderski. Sprawa dotyczyła przetwórstwa mleczarskiego i subwencji z kasy Unii. Holandia produkowała masło o nazwie „Nizo”. W 5-letnim okresie, mleczarnie holenderskie pobierały dotacje na masło. Jak się okazało, mimo pobieranych subwencji z unijnej kasy, sposób produkcji i jakość masła nie odpowiadała normom unijnym! Gdzie zatem wcześniej była kontrola, która mogła zbadać stan faktyczny? Owszem, była, skontrolowała, „wzięła swoje” za pozytywną opinię w protokołach kontrolnych, a produkcja toczyła się dalej. Pierwszy szacunek defraudacji mówił o 2 miliardach dolarów. Kontrolująca komisja wyraziła zgodę na obniżenie roszczeń do kwoty 400 mln USD. Dzięki dobrym układom Holendrów w Brukseli, prowadzona sprawa nabrała żółwiego tempa i trwała od roku 1987 do 1992. Wtedy to unijny komisarz rolny Irlandczyk Mc Sharry zaproponował Holendrom „układ”. W zamian za zwiększenie kontyngentu mleka z Włoch zaproponował zmniejszenie kwoty roszczenia. Tak więc Holandia w roku 1993 zwróciła Brukseli kwotę 50 milionów USD, defraudując wcześniej 2 miliardy USD. Czyli zwróciła 1/40 kwoty subwencji! To był geszeft! Nikt inny lepiej by go nie zrobił od unijnych mafiozów. No, chyba że byłby to… żydokomunista z Polski.

 

     Z uwagi na mnogość przypadków wszelkiego rodzaju „przekrętów”, pozostałe zagraniczne tylko zasygnalizuję, gdyż czeka mnie naświetlenie tych „przekrętów”, które przyczyniły się do rozłożenia polskich finansów i gospodarki w trakcie tzw. transformacji w Polsce. Wspomniany wyżej komisarz Mc Sharry zamieszany był także w sprawę głośnej defraudacji powiązanej z irlandzkim eksporterem mięsa wołowego – firmą Goodman International. W grę wchodziło kilka miliardów USD. Z kolei w Saksonii Unia finansowała szkolenie 80 fryzjerów przez okres 4 miesięcy. Koszt szkolenia jednej osoby wyniósł ... 20 tysięcy USD!, co czyni sumę równą 1,6 miliona dolarów! Czyżby to szkolenie prowadziła kadra uniwersyteckich profesorów używających złotych grzebieni i najdroższych wód toaletowych Coco Chanel? Szkolenia były świetną „przykrywką” do wyssania kasy pochodzącej od podatników z krajów członkowskich.
    Portugalia w tym zakresie nie była gorsza. W Lizbonie paru unijnych cwaniaków szkoliło kucharzy i fryzjerów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kursy te odbyły się tylko „na papierze”. Przypadek ten można nazwać marginalnym, wobec oto takiego: w ciągu 5 lat, Portugalia otrzymała z Unii subwencje w wysokości 2,6 miliarda USD, z czego w rozliczeniach brakuje połowy ! Nawet nie staram się pytać i odpowiadać, gdzie jest i u kogo brakująca suma 1,3 miliarda USD. Tego także nie dowiemy się z unijnych dokumentów. Opatrzono je pieczęcią: „ściśle tajne”. Kto „zarobił” na decyzji, którą zrealizowano, a mianowicie pobudowano dwa międzynarodowe porty lotnicze z całą infrastrukturą w mieście Liege i Maastricht? Ktoś zapyta: to już lotnisk budować nie można? Oczywiście, że można, wszakże pod warunkiem, że odległość między tymi miejscowościami nie wynosi zaledwie 30 km. Właśnie taka odległość dzieli te dwa miasta!

 

Wobec powyższej treści, nasuwa się pytanie: – skąd znamy od strony praktycznej pojęcia takie jak: „defraudacja” i „malwersacja”? Odpowiedź: – określenia te znane są nam z… Polski! Wszak „uczciwi inaczej” byli szkoleni w „zachodnich ośrodkach szkolenia malwersantów”. Tak „wyszkoleni”, z powodzeniem praktykują na terenie Rzeczpospolitej. Ponieważ mają „znaczne osiągnięcia”, ośmielam się stwierdzić, że uczniowie przewyższyli umiejętnościami swoich mistrzów.
    Ktoś może mnie zapytać: – po co człowieku wywlekasz na światło dzienne „przekręty” sprzed lat? Otóż wywlekam je po to, bo pamięć ludzka jest zawodna. Warto, byś wiedział, bądź przypomniał sobie Drogi Czytelniku, że UE jest instytucją powołaną do ubezwłasnowolnienia krajów członkowskich i „wydojenia” z nich… ile się tylko da, nawet wbrew prawu, które sami eurokraci ustanowili.

 

      

 

C.d.n… 

________________________________________

[1] Obszar 121-krotnie mniejszy od obszaru Polski, z ludnością  95-krotnie liczebnie mniejszą od ludności w Polsce.
[2] F. d’Aubert, Rozkradana Europa.
[3] J. Barski, K. Lipkowski, Unia Europejska jest zgubą dla Polski.
[4] H. Pająk, Piąty rozbiór Polski 1990-2000.

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4 (15 głosów)

Komentarze

Zapewne przytoczone przykłady stanowię kroplę w morzu oszustw i kradzieży opatrzonych pieczęcią "tajne".

Unia nie powstała tylko po to, aby ubezwłasnowolnić państwa członkowskie, ale także po to, aby swoi się mogli spokojnie wzbogacać. Zawsze można wymyśleć odpowiedni przepis, aby to umożliiwić, a potem zrzucić odpowiedzialność na Unię. Unia stwierdziła, Unia zleciła, Unia nakazała, Unia zakazała, Unia ukarała. Tylko do czyjej kieszeni wędrują kary? (pytanie retoryczne).

 

Widzę, że Cię pałkarze dopadli, możesz sobie pogratulować - to znaczy, że masz rację, a nadto trafiłeś w czyjś słaby punkt.  Wszak uniofilów zapatrzonych w Unię jak w mesjasza na Niepoprawnych nie brakuje. No ale teraz kwiat polskiej młodzieży może sobie wyemigrować, pracować u obcych poniżej umiejętności i stawki, zakładać rodziny  i płacić podatki w innym państwie unijnym. To są dopiero korzyści!

Ode mnie 5.

Vote up!
1
Vote down!
-2

Lotna

 

#1429552

... że jeśli ktoś z krajów czlonkowskich będzie walczył z jej władzami
bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego, bez wiedzy,
to przegra w przedbiegach. To jest mafia!!! Dlatego też obnażam
wszelkie przekręty, by społeczeństwo wiedziało, że UE... jest mafią!

 

A odnośnie pałkarzy, to już do nich przywykłem. Niech pałują.
Oni nawet pałują to, co jest prawdą i większość światłych ludzi wie,
że tak jest, bo opieram się na źródłach. To nie jest mój wymysł.
Mało tego, - nawet wiem, kto pałuje. I nie są to zwolennicy UE,
a ci, z którymi miałem zatarg przed objęciem tego portalu
przez Gawriona.

 

Serdecznie Cię pozdrawiam Lotna i dziekuję za 5,
choć nie musiałaś tak wysoko punktować.
Jesli chcesz, zaglądnij do mojego komentarza,
który zaadresowałem do owych pałkarzy tutaj:
http://niepoprawni.pl/blog/8282/europejskie-eldorado-7-biurokracja-ue-szczyt-szczytow

 

        

Vote up!
4
Vote down!
-4

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1429554

Czepiasz się tego, że ktoś gdzieś się szkolił. Polacy, obojętnie kto ich szkoli, są tak pojętnymi uczniami, że prawie zawsze przerastają mistrzów. Ci z Białego Domu też o tym wiedzą. Kiedyś dziennikarz zapytał chyba Kisingera dlaczego USA nie pomogło do końca Solidarności. Odpowiedź była mniej więcej tego typu: bo wówczas Polacy zawojowaliby cały świat. No i mamy konkluzję. Po prostu doceniają naszą wysoką inteligencję i przedsiębiorczość. Dlatego uznali, że lepiej mieć nas pod czujnym okiem Brukseli niż dopuścić do hasania samopas po świecie.

Co zaś do prania przybrudzonych biletów płatniczych NBP to widocznie uznano, że pierzemy najlepiej.  A skąd biedna HGW miała wiedzieć, że należy z wielką ostrożnościa podchodzić do depozytów? Pewnie nigdzie się nie doczytała o zdeponowaniu naszych rezerw złota w banku londyńskim przed wybuchem II w.św., których nie odzyskaliśmy i nie odzyskamy. Kazali jej zdeponować nasze rezerwy walutowe po "swoich" bankach, to zdeponowała. Nie po to robili ją wówczas prezesem NBP żeby nic nie robiła. Inna rzecz, że nie będzie nam do śmiechu jak kiedyś przyjdzie nam ochota na wycofanie naszych depozytów. Pewnie będzie tak, jak z rezerwami złota u Anglików.

Prawo unijne jest tak konstruowane, żeby w razie potrzeby były możliwe różne furtki wyjścia dla mafiosów. Prostego ludu to nie dotyczy. Zresztą kogo obchodzi przeciętny obywatel? On ma tylko tyrać na tę wąską grupę mafiosów i tyle.

No jak Ci tu nie dać +5????

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-1

Szpilka

#1429572

Dobrze, że przypomniałaś fakt zdeponowania polskiego złota
przed II wojną światową w londyńskim banku.
Dopowien, że w okresie międzywojennym bardzo dobrze się
miała masoneria na ziemiach polskich. Oni też maczali swe łapy
w zaborze tego kruszcu.

 

A że historia lubi się powtarzać i sprawdzone wcześniej przekręty
nie doczekały się epilogu przed Trybunałem Stanu i sądach,
dlatego są powielane w dzisiejszych czasach. Nie muszę przypominać,
że jest taka nacja na świecie, która w mistrzowski sposób prowadzi
bezkarnie geszefty na ogromną skalę. Ale do czasu, oj, do czasu!

 

Pozdrawiam,

      

Vote up!
3
Vote down!
-2

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1429593