Owsiaka lubić trzeba i szanować

Dziś rzuciło mi się w ucho głośne echo słów Jarosława Kaczyńskiego, że "nie lubi Owsiaka". Tak jakby musiał lubić, tak jakbym ja też musiał. Ja nie muszę, on nie musi - choć wychodzi na to, że on powinien i być może ja też.

Ale cóż poradzimy, że Owsiaka nie lubimy? Tak w życiu bywa że jednych się lubi, innych mniej, a są i tacy, których nie lubimy wcale. O ironio, są także tacy ludzie, których nie da się nie lubić a nawet ich ktoś tam nie lubi przecież, choćby z czystej przekory.

Ja tam wcale nie ukrywam, że nie lubię Wałęsy bo jest gbur i pyszałek, ani Bartoszewskiego bo na mnie pluje choć wojna powinna go tego oduczyć, ani Owsiaka bo choć stworzył szczytny ruch społeczny, to drze mordę a ja drących mordę nie lubię.

Widocznie Jarosław Kaczyński też nie lubi darcia mordy i ma do tego prawo. Ale już wielu zdążyło się oburzyć, że jak to? Jak to "nie lubi Owsiaka"? To niepoprawne, Owsiaka trzeba lubić, tak jak trzeba lubić Wałęsę i Bartoszewskiego, nawet jeśli się ich za plecami odżegnuje od czci i wiary.

A Jarosław Kaczyński coś powiedział szczerze i już nasiąknięci hipokryzją komentatorzy dostali drgawek i poczęli go kamienować. I tak nagle ułożyła mi się w głowie parafraza "Wychowania" zespołu T. Love:

Owsiaka lubić trzeba i szanować
Nie deptać Bartoszewskiego i nie pluć na Bolka
Należy też coś wrzucić na WOŚP
Owsiaka lubić trzeba i szanować

A ja nigdy nic nie dałem na WOŚP, bo nie lubię dawać gdy trzeba i gdy "muszę". Osobiście wolę wspierać potrzebujących poprzez Caritas, bo tutaj nie trzeba, dlatego mogę i lubię. Poza tym, tu się na mnie nikt nie wydziera i nie dźga pod żebro argumentem masowości, jak w przypadku WOŚP.

Piotr Cybulski