Polityka w kanaliowym sosie

Obrazek użytkownika Nathanel
Blog

Obserwując polską scenę polityczną czuję się jakbym w rozpadajacym się starym teatrze, obserwowal zgraną kiepską sztukę w zramolałej obsadzie i kiepskiej reżyseri.

 Tytuł tej sztuki ? Powiedzmy że brzmi : " Polska jest najważniejsza, a obywatel głupi". Nie wiem dokladnie z imienia i nazwiska kto jest tak naprawdę scenarzystą a kto reżyserem. Nie sądzę że tak naprawde są to bracia Czerscy. Widzę natomiast ,że po każdym odsłonięciu kurtyny wychodzi na scenę ten sam zestaw aktorów. Róznica polega na tym ,że raz graja oni postaci pierwszoplanowe a innym razem tło.

  Akcja sztuki rozpoczęła się przy otwartym stole , a kontynuowana jest przy korycie. Korycie z którego ciągle ubywa a mimo to trzódka karmi się nieźle.Ciągle dorywaja się nowi, ale to tylko klony.

  Co ciekawe i czarne i białe a nawet czerwone charaktery mówia o tym samym. O tym o czym tak naprwde nie mają zielonego (jak wyspa) pojęcia. Głoszą monologi o Ojczyznie, patriotyzmie, niepodległości, wolności, moralości , gospodarności, etyce i polityce. Dokąd tylko sięga moja pamięć wszystkie pierwszoplanowe postaci to kanalie.

 Niespotykany w innych teatrach scenariusz pozwala zgranym już aktorom ciągle wkraczać na scenę . Wyłaża oni zza kotar i w trakcie aktu i w antraktach i to nie tylko aby się ukłonić. Co dziwne pózniej miejscowi recenzenci wielokrotnie więcej uwagi powświecają im właśnie.To ich wychwalają za zasługi, wdzięk i bezpretensjonalność. Zupełnie  niedawno była taka scenka z "artystą", który grał wronę. Ciągle usiłuje wcisnąć sie na scenę mierna aktorzyna ciągle chora na chorobe filipińską.

 Obserwuje ten teatrzyk i dziwię się , jak taka instytucja potrafi sie utrzymać. Ludzie niby tego nie kupuja , ale co cztery lata ciągle słychać oklaski, jak po udanym lądowaniu polskiego samolotu. Okazuję się że po nieudanym też klaskano, tyle że nie pasażerowie i nawet nie załoga a organizatorzy lotu. Tak więc patrząc na całokształt sam się zastanawiam czy ta sztuka nie powinna nazywać się tak jak wówczas kiedy zaczynano pisać scenariusz czyli: "dziady". Na dziadach się zaczęlo i na dziadach się kończy. Nawet prezydentura nam zdziadziała.

Ale bankiet  trwa, muzyka gra. Jak na Titanicu. Główne danie na bankiecie: polityka w kanaliowym sosie.

 

Brak głosów