Odcinek 1. Cykl; POczet POlityków. Jeden dzień z życia Stefana Arcyobleśnego-POranek!

Obrazek użytkownika antysalon
Blog

Gwałtowne przebudzenie. Sen miał okropny. Przedterminowe wybory!
Stefan Arcyobleśny ma jeszcze oczy zlepione nocnym pijaństwem.. Miłe reminiscencje wczorajszego udanego dnia zostały zepchnięte gdzieś tam w rozpadliny czaszki.
Idąc do łazienki drapie się jak to ma w zwyczaju, po przyrodzeniu.
Lustro ukazuje jego odbicie.
O Donaldzie!
Wydał z siebie chrapliwy okrzyk.
Co za nieprzyjemne poczucie obcości!
Kto to?
To ja?!
A cały wczorajszy wieczór, tyle miłych sobie słów skatalogował w swej muchoprofesorskiej łepetynie.
Nie może uwierzyć, nie może rozpoznać siebie.
I to poczucie obcości go paraliżuje, myli sedes z umywalką Cersanit.
Czemu te barany tak wysoko montują pisuary?
To hotel posłów a nie siatkarzy czy koszykarzy!
Image lustrzany to jakby ślad degenerata.
Zamknął oczy; symetryczna twarz, mądre spojrzenie, poprawnie zaprojektowane przez naturę; nas, powieki..., nobliwy profesor.
Otwiera oczy burząc całą oczekiwana równowagę i dobre wyobrażenie o samym sobie.
Zaraz , zaraz wszak na fotografiach wyglądam całkiem nieżle.
Czyżby rzeczywistość narzucała mi swą nachalność?!
Zamyka oczy.
Kolejny dzień zaplanował sobie tak sympatycznie jak podstarzała hipiska wieniec z wiosennych kwiatów, a może raczej tak jak feministki z Racji życie seksualne Alicji Tysiąc.
A tu ten image.
I szukając świeżego nożyka Mach 5 Hybrydoturbo czuł jak się dosłownie postarza w oczach!
Jest coraz starszy, brzuch coraz obfitszy, wszystko mu zwisa i chyba po raz pierwszy poczuł lekką nienawiść do tego co robi od lat niemal dwóch.
A dzień miał być tak piękny!
Zawilgocona łazienka apartamentu sejmowego hotelu z trudem wessała jego westchnienie.
Chwilowo poczuł, że chyba po drodze pogubił coś, co mimo wszystko było dla niego ważne.
Może to tylko chwilowe.
Wczoraj urwał mu się film. Ma słabą głowę do alkoholu, a to taka okazja!
Monisia przyłapała prezydenta jak obtańcowywał wieniec dożynkowy!
A jak tu nie wypić.
Po czaszce wędrujący ból, wibruje i świdruje jak świsto-seplenienie Palikota.
Od potylicy po gałki oczne i z powrotem.
W całym apartamencie na dodatek śmierdziało dymem, spoconymi cielskami, oparami alkoholu i niepranymi skarpetami.
Butelki z resztkami alkoholi i to takich o których jeszcze kilka lat temu nawet nie słyszał, a a piciu nie wspominając.
A w nich pety, od których ciągnęło jak szczochami bezdomnych kociunów z jego starym łódzkim wieżowcu.
Włączył klimatyzację ale i tak wydajny agregat Mitsui-Mitsubishi nie zdoła szybko wymienić tego powietrza.
Garść tabletek ibu,nospa, i innych nie czyni wyłomu w równomiernie rozłożonym bólu, a żle przetrawiony, wymieszany alkohol czyni resztę wydobywając się niemal z każdej pory jego skóry.
Odsłonił żaluzje i gwałtowne światło poranka wbiły się w jego głowę jak oczy -sztylety rosyjskiego wiceministra bawiącego u nas prywatnie bez wiedzy i zgody msz!
Na podłodze walały się książki, to jeden z nocnych gości biłgorajski filozof sprawdzał zawartość jego sejmowej biblioteczki rozrzucając je po salonie.
Na krzesłach porozrzucane brudne koszule, garnitury Vistuli oraz jeden; podłódzka podróbka Dolce&Cabana podarowany przez łódzkiego garderobianego ich partii, ministra od Orlików.
To na specjalna okazję.
Zawsze go ubiera do studia, dla Monisi-Stokrotki.
Gdy już trochę się przyzwyczaił do swej facjaty zdeformowanej nocnym trybem politycznego życia i marszałka-pałkarza zadzwonił telefon.
Rozpoznał po dzwonku, to sam szef pr, owców premiera.
To on daje codzienna rozpiskę kto i komu mają przywalić z opozycji!
To on tez uruchamia wieczorne programy tv w stacjach prywatnych.
Instruktaż na kolejny dzień.
Ale bez tych codziennych wskazówek on sam wie co ma mówić, jak dowalać prezydentowi i opozycyjnej partii.
On ich tak serdecznie nienawidzi od lat kilku, że mógłby nawet publicznie ich skopać, pogryżć a nawet i ...zabić!
Co rusz się sam na tym łapie.
Mógłby dosłownie zabić prezydenta.
I jest przekonany, że nawet średnio inteligentny biegły sądowy znalazłby okoliczności mocno łagodzące po nawet PObieznych badaniach psychiatrycznych!
On tak nienawidzi tych braci.
On im nigdy nie daruje tego, że nie przyjęli go do PIS!
A tak się starał!
A tak ich o to prosił!
Goląc się liczył, że jego twarz choć trochę się przekształci, nabierze wyglądu tak mu znanego wiele lat wstecz.
Zamiast tego doszedł go polifoniczny, lekko zmiksowany dżwięk ze znanej kreskówki!
Sam guru, wódz i szef!
Czyli premier!
Może też chłop nie mógł za długo spać , po wczorajszym "meczyku"!
Oj było ostro przy Parkowej!
Ochroniarze sowieckiej ambasady nie dowierzali, że takie hałasy z naprzeciwka!
Więc premier! i o tej porze!
Już wie czeka go wyjątkowo ciężki dzień.
W Sejmie od rana uchwała o Katyniu!
Premier błaga, Stefan zrób wszystko , żeby dzisiaj nie doszło do jej uchwalenia!
Nie możemy rozdrażniać Putina!
Stefan wie, że jemu Putin zbędny , gdy może dokuczyć prezydentowi i PISowi!
Trudno, będzie głupio.
Muszę zanegować to wszystko co napisałem o Katyniu dwa lata wstecz jako senator!
Ale na złość kaczorom jestem gotów wręcz zanegować to, że ruscy na nas napadli!
I premier nawet nie musi mnie do tego przekonywać.!
A wieczorem premier mnie już umówił na dyskusję w programie Monisi "Wściekłość i wrzask".
Pasuje mi formuła takiej rozmowy."Wściekłość i wrzask"
To program jak ta lala dla mnie.
Monisia tez dobrze w nim wypada, ale ja i tak najlepiej!
Monisia!, na jej wspomnienie coś jakby w jego męskości drgnęło, ale nie był do końca tego pewien, czy aby na pewno drgnęło!
Bo już dawno nie zadrgało!I niestety nie drga!
Co prawda dwa dni wstecz jak zamaszyście zasiadała w fotelu tv studia naprzeciw niego ujrzał pod fruwającą spódnicą kawałek sznurka z przyczepioną do niego niewielką szmatką.
Ale i tak nic!
Tylko Intimmissimi! Pomyślał, ale jego już i tak mocno ograniczoną i wątpliwą męskość zgasiły dostrzeżone rozległe obszary postępującego cellulitu!
Moja stara na udach nie ma takich złogów szybko przeszło mu przez myśl.
Co nie stać ją na dobre kremy czy spa?!
Ale i to mało estetyczne doznanie szybko z niego uleciało! Wrócił całym swym jestestwem do partyjnej roboty.
Wściekłość i wrzask!
Musiał się skupić na swej misji dowalania prezydentowi i jego bratu.
Tak więc już o poranku Sławuś lubiący swą ksywkę Beaux Garcon oraz jego szef premier wyznaczyli zadania dla Młodego Junaka!, choć jego zwierciadlane odbicie miało niewiele wspólnego z tym przymiotnikiem.

A Stefan Arcyobleśny zaprzestał zakrzątać swą zmierzwioną, niestarannie ostrzyżoną profesorską głowę niemiłym sobie obrysem swej facjaty odbijanej w zwierciadle sejmowego hotelu.

Stefan Obleśny POlubił swoją pracę.

A POwierzone mu przez premiera zadania wykonywał bardzo sumiennie z wyjątkowym zaangażowaniem.

Stefan Obleśny całkowicie identyfikował się z rolą partyjnego propagandowego pałkarza!

pzdr

Brak głosów

Komentarze

Super.Bardzo dobrze charakteryzuje tego "polityka".

Vote up!
1
Vote down!
-1
#32249