Czy ktoś robi z nas głupków?

Od czasu, kiedy Radosław Sikorski nazwał Gazociąg Północny nowym paktem Ribbentrop-Mołotow minęło już sporo czasu. Ryszard Sznepf, który za czasów „junty” Kaczyńskiego wyleciał z rządu za przychylne wypowiedzi na temat „dogadania się z Niemcami w sprawie rury” powrócił do łask, a o niebezpiecznym dla nas gazociągu jakoś mniej krytyki z polskiej strony.

Zrozumieć ten stan można, obserwując rządowe „czary-mary” z umową gazową Polska-Rosja.

Ci sami politycy, którzy jeszcze nie tak dawno twierdzili, że rura na dnie Bałtyku umożliwi zakręcenie nam kurka z gazem przez Rosję przy niezakłóconym kontynuowaniu dostaw do Niemiec i Zachodniej Europy, próbują podpisać niemal trzydziestoletnią umowę z Gazpromem.

Przecież taka umowa to pchanie się w paszczę lwa na własne życzenie i oficjalne przekazanie kurka z gazem na Kreml. Po co więc było to całe larum z bałtycką rurą skoro sami pchamy się na długie lata w to samo ryzyko?

Dlaczego nikt w mediach nie mówi, że gazoport w Świnoujściu i katarski kontrakt na dostawy skroplonego gazu to w obecnej sytuacji tylko kosztowny zabieg propagandowy i totalna ściema?

Tor wodny do portu w Świnoujściu ma 14, 5 metra głębokości, a leżąca na dnie Bałtyku rura uniemożliwi jego pogłębienie. Co z tego wynika? Ano tyle, że do szumnie zapowiadanego terminalu nie będą mogły zawijać duże gazowce.

Demokracja w obecnym wydaniu doprowadziła do tego, że cała para w postaci wszechobecnej propagandy oraz olbrzymie pieniądze idą w utrzymanie się bezkarnej oligarchii III RP przy korycie.

Najgorsze jest w tym to, że ci szkodnicy czynią to za naszym przyzwoleniem i za nasze pieniądze z wydatną pomocą tak zwanej czwartej władzy, która zamiast patrzeć im na ręce idzie z nimi ręka w rękę.

Jak długo jeszcze damy robić z siebie głupków?