Co na to NATO?
Mimo postępującego schamienia stosunków międzynarodowych to, co wyczynia Rosja z naszym-nie naszym zestrachanym Tusiem i finezyjnym jak dębowy kloc Komorowskim zaczyna budzić politowanie.
Unikam wypowiadania się o bezpośrednich przyczynach smoleńskiej katastrofy.
Unikam bynajmniej nie dlatego, że nie pozwala mi na to wrodzona i latami morderczych ćwiczeń rozdęta do monstrualnych rozmiarów skromność. Znaczy, ona również też, ale najważniejsze przyczyny tej powściągliwości są z gatunku tych, którym radę daje jedynie jasnowidzenie. Mianowicie:
1) źródła informacji są zbyt ubogie;
2) informacje są niepewne;
3) brak mi koniecznej do wyciągnięcia wniosków fachowej wiedzy.
Tymczasem gros amatorskich, a nawet parę oficjalnych wypowiedzi z całą powagą i bez najmniejszego zażenowania opiera się – a nawet powołuje! – na autorytet dokumentalnego cyklu „Katastrofa w przestworzach”.
Ot, eksperci medialnego chowu!
Baczne spojrzenia baców
Oczywiście chroniczna epidemia bredni ma się świetnie również w mediach reżimowych (choćby uporczywe podawanie wielkości opadów w „metrach na metr kwadratowy”). Tyle, że w tych reżimowych mediach wyraźniej dają się odczuć tonizujące, baczne spojrzenia baców z reżyserki.
Wspomninany w poprzednich akapitach zalew idiotyzmów każe się zastanawiać nie tyle nad stanem autorów, co nad mechanizmami pracującymi na popularność ich tez. Z jednej strony informacyjny bazar dostarcza akurat tego, czym masy się będą ekscytować najchętniej. Z drugiej „globalna wiocha” ma to do siebie, że nawet najbardziej wyrafinowani outsiderzy mogą się odnaleźć i skrzyknąć, a potem utwierdzać nawzajem we własnej słuszności.
A niech tam! I tak przetrwają najlepiej dostosowani.
O ile zatem nie wypowiadam się na temat bezpośrednich przyczyn katastrofy, to obserwowanie w mediach reakcji na nią (w tym na pewnych polach reakcji zastanawiająco słabych) dostarcza pożywki dla kilku wyrwanych spod uważnego, nadredaktorskiego oka przemyśleń.
Do rzeczy!
Jesteśmy członkiem NATO. Nasi oficerowie są w strukturach dowodzenia Sojuszu, u nas też są różni oficerowie łącznikowi, szkoleniowcy, obserwatorzy, specjaliści.
W Smoleńsku zginęło między innymi kilku najwyższych wojskowych, z których większość szkoliła się w USA i w akademiach NATO. Oprócz tego rządowy, wojskowy przecież samolot wyposażony był w środki łączności (sprzęt, oprogramowanie, szyfry itp.) Wspomnijmy choćby ten nieszczęsny telefon satelitarny, twardo obecny w oficjalnych doniesieniach. Raczej nie było to byle Iridium za tysiąc dolarów. No i raczej wyposażenie na cywilnych środkach komunikacji głosowej się nie kończyło, skoro na pokładzie leciał Prezydent i członkowie najwyższego dowództwa. Posiadanie przez pasażerów środków technicznych i informacji w nich przenoszonych istotnych dla bezpieczeństwa państwa zostało niemal natychmiast po katastrofie zdementowane… To działa na wyobraźnię.
Takie ciasteczko wpadło w ręce Rosjan.
Co na to NATO? Czy przedsięwzięło jakąś akcję? Choćby zabrało zdecydowanie głos? Upomniało się o szczątki lub wszczęło odpowiednie do rangi wydarzenia, alarmowe procedury? Choćby jakieś improwizowane, ad hoc rozmowy?
Nie.
Owszem, udostępniło samolot do przewiezienia ciał. Wysłało kondolencje. Odsłoniło tablicę. Jakoś tak zebrało się po paru miesiącach w sobie i półgębkiem wyraziło gotowość udzielenia bliżej nie określonej pomocy w śledztwie.
Takie tam. Mydlane bańki.
Możliwości rysują się dwie:
Pierwsza możliwość taka, że NATO już od jakiegoś czasu ma doskonałe relacje z Rosją. Tak doskonałe, że nawet smoleńska katastrofa nie była wydarzeniem wymagającym wykraczających poza zakulisową rutynę działań.
Druga możliwość jest jeszcze mniej zabawna, zreszą nie wyklucza pierwszej: te wszystkie środki techniczne i informacje to takie szklane paciorki dla tubylców i dlatego nikt nimi sobie nie zawracał głowy. Po prostu nie było warto. Bo w ogóle to całe nasze członkostwo w NATO to tylko taka uprzejmość (no, i kontyngenty).
Historyczne analogie podnoszą łeb. Tyle, że nie musimy obawiać się akcji militarnej. Nie w XXI wieku. Takie sprawy załatwiają teraz „wojny informacyjne” – kompleksowe wpływy propagandowe, kulturowe i gospodarcze, przy których bomba neutronowa jest wyrafinowana niczym proca wobec karabinu snajperskiego.
Profesjonalni gracze mają karty potasowane na parę lat naprzód…
NATO tam, a tu co?
Podobnie niewesołe wnioski narzucają się w odniesieniu do naszego własnego podwórka. Mimo postępującego schamienia stosunków międzynarodowych to, co wyczynia Rosja z naszym-nie naszym zestrachanym Tusiem i finezyjnym jak dębowy kloc Komorowskim zaczyna budzić politowanie.
W subkulturze więziennej zdarza się, że więzień by uniknąć spadku na samo dno lokalnej hierarchii musi pobić innego więźnia lub dokonać samookaleczenia. Tego rodzaju zachowanie, podobnie jak oddanie śledztwa Rosji, przypomina „gest poddania się”, podległości, przerywający walkę drapieżnych gatunków zwierząt. Poddający się osobnik w zrytualizowany sposób wyraża podporządkowanie się silniejszemu, dzięki czemu ocala życie.
Niestety polityka to nie zakład karny i Rosjanie nadal bezlitośnie pokazują Tusiowi i ferajnie gdzie ich miejsce – a to kserokopie materiałów ze śledztwa wprawdzie są, ale nieczytelne, a to przekazane „wszystkie” dokumenty i „kompletne” nagrania okazują się być nie całkiem wszystkie i nie całkiem kompletne, a to prośby o zabezpieczenie wraku są demonstracyjnie ignorowane, a o zwrot czarnych skrzynek z polskiej strony nikt już na serio nie prosi.
Tego rosyjskiego urka nie są w stanie udobruchać nawet opowieści z tysiąca i jednej nocy rozsnuwane przez naszą Szeherezadę, panią minister Kopacz.
Biedny Tusiu urlopował się reperując więdnący uśmiech, ale coś chyba nie bardzo daje radę bo w migawkach telewizyjnych coraz częściej żuje gumę. Jeszcze trochę i zatrudni clowna-wizażystę, by mu robił przed wyjściem do pracy trwały keep smiling (po naszemu to będzie „przykurcz ust”?) Do rozbieganych oczek zdążyliśmy się już przyzwyczaić…
Do tej samej co nieczytelne odbitki serii uszczypliwości należą zabawy z gazowym kurkiem czy medialna piana bita wokół Zakajewa. Ach, jak musi się dwoić i troić ta nasza nie ceniąca siebie panna na wydaniu, starając się dogodzić i wschodniemu niedźwiedziowi, i Unii, i jeszcze żeby jej przed własnym elektoratem makijaż nie spłynął… Unia to też bynajmniej nie jest czuły i delikatny ślubny; na zamieszaniu z gazem pod hasłem dywersyfikacji chce ugrać coś dla siebie, mianowicie dostawy droższego zachodniego gazu.
Co media, oczywiście, starają się przedstawiać jako działanie bezinteresownie zbawcze.
Tymczasem Bolek obrywa jakimś filmem mówiącym w sumie to samo, co wcześniejsze publikacje – no, ale mówiącym z pozycji TVN-u, a nie IPN-u.
Innym razem ten sam TVN dowodzi na symulatorach, że jednak w tamtych warunkach pogodowych lądowanie było możliwe – i jak to rozumieć? Że piloci nie dali rady, czy że może jednak coś nie zadziałało jak trzeba? A może właśnie zadziałało tak, jak miało zadziałać? TVN wie, ale nie powie… A może powie?
Jednym słowem coś się pod dywanem mocno kotłuje, a skoro zaczynamy to dostrzegać znaczy, że gdzieś tam wśród miłościwie nam panujących elit nastąpiło pęknięcie.
Póki nie zachodzą nieporozumienia, większość hałasu to kabaret uzasadniający branie pensji. Ale teraz wygląda na to, że pojawiły się rozdźwięki i następują rekonfiguracje sitw, towarzystw wzajemnej adoracji i grup interesów.
Natychmiast znajduje zastosowanie zasada divide et impera, więc nic dziwnego, że nie tylko różni nasi sąsiedzi, ale i panowie ze służb – czyli także media – zaczynają wchodzić w rolę języczka u wagi.
Co ciekawe, media dodatkowo zyskują w oczach odbiorców na wiarygodności, gdy dziennikarz zaproszonego do programu urzędnika lub polityka zaczyna dociskać – jak choćby mniej-więcej tydzień temu w TVN dociskano prokuratora Seremeta. Pan prokurator nie był w stanie opanować grymasów niezadowolenia, a dziennikarz jakby nigdy nic pozwalał sobie na zaskakująco wiele uporu, dociekając różnych detali postaw urzędników i nawet rządu w przebiegu współpracy polsko-rosyjskiej w śledztwie smoleńskim.
Co dalej?
Być może dojdzie do podziału PO – to by dopiero były herkulesowe zmagania własnej lewicy z własną prawicą! Tusiu wyraźnie słabnie, towarzystwo mu się rozbestwiło, natomiast safanduła Komorowski wbrew pozorom ma pozycję mocną – mocą swych mocodawców.
Wypączkowanie precyzyjnie oponującej opozycji spośród kolesiostwa mogłoby otworzyć nowe horyzonty w sztuce kręcenia lodów. A jeśli jednym z ojców założycieli potomnych organizmów byłby penisoręki sztukmistrz spod Lublina… O, ten to nam zafunduje taką wirtualną rzeczywistość, przy której ryży cudotwórca nadaje się najwyżej do gry w trzy karty na bazarze.
Przy inteligentnym doprowadzeniu do nowej sytuacji istnieje możliwość, że PiS straci na znaczeniu, chociaż z drugiej strony nie widać innego odgromnika mogącego skanalizować i rozładować żywioł katolicko-narodowy. Zatem PiS nadal będzie potrzebny.
Oczywiście taki rozwój sytuacji otwiera szansę dla prawicy, ale chyba nikt nie wierzy, że uda się jej zjednoczyć w stopniu pozwalającym osiągnąć na scenie politycznej realną podmiotowość.
Elity, nawet różnych barw i proweniencji, mają interesy bardziej zbieżne ze sobą nawzajem niż ze społeczeństwem jako zatomizowaną masą. Istotne jest zatem, żeby ta „masa” zjednoczyła się wokół jakichś ośrodków krystalizacji. Dopiero wtedy będzie mogła stanowić przeciwwagę dla pozostających przy władzy (czytaj: korycie), a odwiązanych od jakiejkolwiek odpowiedzalności elit.
Spontaniczne pojawienie się Krzyża po kwietniowej katastrofie, a także powracające pytania o istotę polskości wydają się świadczyć o tym, że tego rodzaju reakcja obronna – uświadamiana czy nie – zaczyna się pojawiać.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 10385 odsłon
Komentarze
Amen
21 Września, 2010 - 01:53
I nich więcej, cholera, nie idzie dodać.
A propos wojen - wcale nie byłbym taki pewny, że prostacki konflikt na żołnierzyki nie jest możliwy. U nas, na przykład.
On jest możliwy wszędzie tam gdzie Rosja posiada.
Cokolwiek.
Od swoich obywateli - choćby z paszportami z jeszcze świeżą farbą drukarską, po infrastrukturę - choćby jak ten kawał rury co nas przepoławia.
Dlatego na wszelki wypadek, każdy kto ma wolne z półtora tysiąca złotych, powinien nabyć choćby wiatrówkę i nieco się obyć.
Tak na wszelki wypadek.
Acha, i drugie a propos.
A propos "Katastrof w przestworzach" - no cóż, taka to jakość śledztwa smoleńskiego, że nawet i dokument telewizyjny (skądinąd niezły), może dostarczyć bezcennej wiedzy, której nie uświadczysz wokół smoleńskiego "śledztwa". Można by ciemnocie dowolny kit pocisnąć gdyby nie seria dokumentów o najpoważniejszych katastrofach lotniczych naszych czasów.
A tak, prawie każdy wie, że samolot zbiera się do ostatniej śrubki, że składa się go mozolnie do kupy w hangarze itd.
A także i to, że w śledztwach prowadzonych nawet na własnym podwórku przez NTSB i FAA dochodzi do mniej lub bardziej spektakularnych "ukręcań łba" niektórym sprawom bo za tym wszystkim stoją gdzieś, jeśli nie polityka, to na pewno wielkie pieniądze.
A nam będzie się tłumaczyć, że Rosja zrobi to wszystko uczciwie...
No bo niby dlaczego miała zrobić inaczej ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Re: Co na to NATO?
21 Września, 2010 - 03:23
Gratuluje, doskonaly i bardzo celny tekst, wiec dycha jak nic.....
Musze tylko dodac, ze do lez rozbawil mnie ten fragment i bardzo trafnie przedstawia nasze slonce Peru:
Biedny Tusiu urlopował się reperując więdnący uśmiech, ale coś chyba nie bardzo daje radę bo w migawkach telewizyjnych coraz częściej żuje gumę. Jeszcze trochę i zatrudni clowna-wizażystę, by mu robił przed wyjściem do pracy trwały keep smiling (po naszemu to będzie „przykurcz ust”?) Do rozbieganych oczek zdążyliśmy się już przyzwyczaić… :)))))
a,za calosc bardzo dziekuje.
Masz nowego wielbiciela
21 Września, 2010 - 03:41
Myślisz, że możemy liczyć tylko na to, co sami z siebie damy?
Jeszcze w lipcu miałam wprost histeryczne, gdzieś „między uszami” i w trzewiach, przeświadczenie, że zmiana serc i rozumów jest nieunikniona. Dziś myślę, że nie nastąpi szybko. Brałam swoje pragnienia za nadchodzącą oczywistość historyczno-socjologiczną.
A teraz o Tobie, Maestro.
Dziś znowu czytałam Cię z zapartym tchem. Nic nie przesadziliśmy, chwaląc Cię za poprzedni tekst.
Pozdrawiam, nadal oczekująco.
Re: Masz nowego wielbiciela
21 Września, 2010 - 08:45
Droga Espérance, "między uszami i w trzewiach" - dla mnie ta zbitka słów też brzmi znajomo. Niestety najczęściej głowa jedno, trzewia drugie. Na dodatek trudno zrozumieć, o co im chodzi, jeszcze trudniej jakoś się z nimi dogadać, a już przekonać do racji głowy - daremny trud.
No i tę społeczną dynamikę też niełatwo jednostce wyczuć. Chyba, że to ewidentny wybuch w rodzaju pierwszej Solidarności. Ciekawe na ile dobrze radzą z tym sobie socjologowie i inni "psychologowie społeczni", tacy na serio, a nie telewizyjni?
Być może i tym razem skończy się na "pracy u podstaw", która w gorącej wodzie kąpanym rodakom pewnie nie bardzo będzie w smak...
"A teraz o Tobie, Espérance." :-) Proponuję zamianę ról: teraz Ty napiszesz notkę w blogu, a ja na nią z nadzieją poczekam ;-P
Pozdrawiam nieubłaganie.
Raczej nie doczekasz się...
22 Września, 2010 - 00:51
Swą prośbą onieśmieliłeś mnie
Spłoszyłeś
Adieu...
Żartuję, ale tylko w kwestii "adieu".
Pędzę na ucztę - dalej czytać Twój blog.
PS. Od dzisiaj mogę oceniać. Zgadnij, ile Ci dałam.
Mufti
21 Września, 2010 - 07:18
http://spiritolibero.blog.interia.pl/
My to ze sobą byśmy się chyba nudzili... O co byśmy się kłócili?
10/10
SpiritoLibero
@SpiritoLibero
21 Września, 2010 - 08:35
Ależ, Spirito! Cieszy mnie to niezmiernie, ale trzeba polemizować! Wynajdywać, punktować, obarczać, wytykać. Zarzucać. Nawet przeinaczać i manipulować! Choćby niezobowiązująco, ale jednak! Bo cóż działa bardziej ożywczo od takiej porannej przebieżki umysłu? ;-)
No, może filiżanka kawy...
Pozdrawiam!
Mufti
21 Września, 2010 - 08:46
http://spiritolibero.blog.interia.pl/
"...ale trzeba polemizować! Wynajdywać, punktować, obarczać, wytykać. Zarzucać. Nawet przeinaczać i manipulować!"
Życie jest tak krótkie...
Napisz coś głupiego i możesz być spokojny, że Cię wypunktuję :D)))) W tych sprawach kumpli nie ma!
SpiritoLibero
Panie MF
21 Września, 2010 - 08:56
Tak[10/10]- w dialektycznym tyglu ścierających różnic -nawet tych pozornych i sztucznie wzbudzanych rodzi się...
No coś tam się rodzi:D
Co do przytyków-rzekomy turban na zwykły ręcznik kąpielowy patrzy-nawet sikhijskiego nie zdolen udawać.
[Nie żebym był turbanowym specem-noszę/nosiłem raczej kefiję na sposób polsko-tatarski i to stosunkowo rzadko- coś jak Lawrence z Arabii;)]
Vive valeque
Xipon Jan Itor
21 Września, 2010 - 10:39
Bo wie Pan, to taki turban a la Polonaise ;-)
Dziękuję.
Niestety, na to wygląda, że
21 Września, 2010 - 10:22
NATO układa się z Rosją. A Polska jest tylko "odpryskiem" - wiórem lecącym tam, gdzie rąbią drwa. Im bardziej poklepują po plecach Tuska i Komorowskiego, tym większym sikiem olewają Polskę. Polsce nie zależy na niepodległości, to komu ma zależeć? A ja - NATO - jak na lato (NATO mówi: mnie to wisi). "Taką małą Polskę warto poświęcić dla dobrych stosunków z Wielkim Rosyjskim Bratem." Ta mała Polska była już wielokrotnie poświęcana dla świętego spokoju wielkiego świata. Zawsze z opłakanym skutkiem dla tego świata.
444Polska.bloog.pl
"Nasze miejsce po stronie odwagi bezbronnej" - Jan Pietrzak
Mufti
21 Września, 2010 - 12:09
Bardzo dobry tekst bez dwóch zadań. Ale ..
Jak napisał Adam Dee pewne programów w TV mimo wszystko (choć wbrew zamierzeniom) przyczyniają się do naszego "wyedukowania". I na dobrą sprawę gdyby nie one to uwierzylibyśmy że Ziemia jest płaska i wspiera się na czterech żółwiach ;)
A tak to ...niestety, ale nie każdą lipę da się ludziom wcisnąć.
I nic ponadto,dlatego z czystym sumieniem dałem Wam dyszkę
W. red
W. red
w.red,
21 Września, 2010 - 12:14
http://spiritolibero.blog.interia.pl/
O kurcze... To Wy już na Wy jesteście?...
SpiritoLibero
@SpiritoLibero
21 Września, 2010 - 12:18
Mi i Turbanowi ;-)
Pozdrawiamy!
Mufti Turbanator
21 Września, 2010 - 12:50
Z przyjemnością ( choć to może nie jest najlepsze słowo w tym kontekście ) przeczytałem.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Co na to NATO?
21 Września, 2010 - 13:29
Prawda jest brytalna
możemy mieć pretensje tylko do siebie, wybieramy dupków, koryciarzy, zwykłą mafię, dla której polskość to nienormalność
nie możemy miec pretensji, że Niemcy dbaja o swoje interesy, car Putin o swoje, wielcy unii o swoje
karygodne jest to, ze niedołega Tusiu i safanduła gajowy maja w dupie Polske, jej interesy i nasze dobro
takich skurwysynów, którzy zadawalaja się synekurami dla siebie wybrała nam ta "światła" część wyborców, ta "postępowa", która tez Polskę ma jako dojną krowę a rodaków za wyrobników
kto nas uszanuje, jesli sami się nie uszanujemy
Tusiu rzucił naszą Ojczyzne na kolana
i depcza po nas wielcy skurwiele tego świata
i za to należy mu się h.k, no chyba, że honorowo strzeli sobie w łeb
pzdr 10p.
kryska,
21 Września, 2010 - 13:32
http://spiritolibero.blog.interia.pl/
"możemy mieć pretensje tylko do siebie, wybieramy dupków,"
A masz lepszą ofertę? Dżuma albo cholera. Jaka różnica na co umrę?
SpiritoLibero
SpiritoLibero - A masz lepszą ofertę?
21 Września, 2010 - 13:48
Mam!
wypierd...ć w kosmos te całą bandę postkomunistyczna i styropianową z korzeniami populizmu w kosmos!
wypier....ć razem z tym salonem ubeckim i mediami, które manipulują i wmawiają nam zaściankowośc i konieczną glorię żydostwa, laickości, pedalstwa i innej zarazy
odswieżyć, dać szansę młodym nieskażonym
jak nie spróbujemy czarno widzę te naszą Ojczyzne
pzdr
kryska, No, teraz
21 Września, 2010 - 13:52
http://spiritolibero.blog.interia.pl/
to Cie rozumiem. I popieram w 110% :)
Pozdrawiam czule :D)
SpiritoLibero
SpiritoLibero
21 Września, 2010 - 14:20
Ty nie mysl ze jam frajerka
mam dość już tego medialnego oszołomstwa, populizmu i komunizmu
mam dość tego całowania w dupę zydów, jewropy i hameryki
mam dość tych kapusiów wszelkiej masci na ekranach
tesknię za IIRP, choć znam ją tylko z lektury
tez pozdraiwam i też najczulej jak mogę
pytania o istotę polskości
21 Września, 2010 - 14:04
No cóż - sam Pan MT odpowiada na to pytanie.
Zwykle narodowcy i wolnorynkowcy stwierdzają - z PiSem niewiele mnie łączy...
Być może przed 10 kwietnia, gdy pytania o suwerenność Polski zadawało niewielu, a i sam PiS był oskarżany o oddanie niepodległości w Traktacie, stwierdzenia takie miały sens...
Teraz, kiedy jak zaznacza Pan MT, kwestia suwerenności pojawia się co chwilę, a z nią także "pytania o istotę polskości", możemy zauważyć, iż "scena" podzieliła nam się na dwa obozy... Może, jak pisze Pan MT, nie jest to jeszcze w pełni uświadomiony podział. Może druga strona stara się jeszcze udawać (dożynki-pielgrzymki, Gowin), ale podział staje się wyraźny.
Prezes PiSu powiedział to, o czym tamci boją się nawet pomyśleć - tak, Polska stała się kondominium (była od 20 lat). Wypowiedziane przez JK słowa zdają się sugerować, że PiS stanął pod ścianą. Już nie może kluczyć. Musi walić prawdą w oczy. I na tym fundamencie można budować porozumienie pomiędzy podziałami - od socjalistów z Solidarności po liberałów z UPR-u i WiP, o narodowcach naturalnie nie zapominając.
Czy Krzyż może być symbolem takiego porozumienia? Zaczynam wątpić, kiedy rozmawiam z uprowcami lub narodowcami (młodymi zaznaczam). Może więc lepiej hasło "obrony suwerenności" i podkreślanie podziału na tubylców oraz kreoli?
Co z PiSem, ktoś zapyta. Narodowiec powie - zdradzili nas. Wolnorynkowiec powie - to socjaliści. Nie wchodząc w polemiki na temat tego, co było, a nie jest (choć pisze się w rejestr:-), należy zauważyć, iż szansa na odnowę tej partii istnieje. Nie we frakcji "liberałów", która widziałaby PiS jako przybudówkę PO i udziałowca obecnego systemu, ale w społecznych inicjatywach, które powstały po 10 kwietnia. Zachowując proporcje, można spojrzeć na przykład Tea Party i republikanów.
Pozdrawiam.
Ps. Tekst świetnie napisany, Panie MT :-)
Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
@MT
21 Września, 2010 - 14:31
Zazdrość była mi obca do dzisiaj, Panie Mufti oddaj mi turban i pióro.
Szanowny Panie Teli
21 Września, 2010 - 21:34
Szanowny Panie Teli, nie będziemy kruszyć kopii o byle wzdęte wypracowanko... Ale turbana nie oddam - zakola mi lecą! :-)
Pozdrawiam natychmiast.
Młodzi nieskażeni ?
21 Września, 2010 - 15:35
[quote=Błąd w systemie]Co z PiSem, ktoś zapyta. Narodowiec powie - zdradzili nas. Wolnorynkowiec powie - to socjaliści.[/quote]
Obaj, i narodowiec i wolnorynkowiec, mogą sobie takie opowiastki snuć na ławeczce w parku.
Dopóty dopóki nie zostanie zniesiony grzech pierworodny 3RP, można sobie takie bajeczki opowiadać do woli i będą one równie konstruktywne co spieranie się co by było lepsze - kolonizacja Marsa czy Księżyca.
To samo dotyczy frakcji-śmakcji.
Po okrągłym stole, zamiast opracować metody eutanazji PRLu, realizowano jedynie przyklepany tam pakiet emerytalny systemu.
Z postulatem Kryski "dać szansę młodym nieskażonym" częściowo bym się zgodził ale tylko w takim zakresie, że byliby to młodzi i ideowi funkcjonariusze i sędziowie, którzy mając jeszcze w sercach bunt młodego pokolenia byliby szczególnie zaciekli w walce z układami stworzonymi przez starych wyjadaczy.
Innych młodych nieskażonych po prostu nie ma. Na pewno nie ma ich w tej branży, która zwie się polityką, czyli w branży gdzie kombinuje się od rana do wieczora jak tu zarobić, a się nie narobić.
Garnitur "młodych nieskażonych" widzimy już w akcji, rozpełzły się tuskfy jak kraj długi i szeroki w postaci różnych Arabskich, Nowaków, Rosołów i innej swołoczy jeszcze z nazwiska nieznanej bo i nie każda afera wyłazi na wierzch. Spójrzcie na te twarze, jeden w drugiego - chytre i zachłanne małe oczka.
Swołocz istnieje wszędzie ale nie wszędzie ma takie pole do działania. Sprawnie funkcjonująca policja, służby specjalne i prawy wymiar sprawiedliwości, zjadłyby 3RP na przystawkę bez popijania.
Nie ma się co oszukiwać - wszystko jedno kto by to był, socjalista, lefebrysta, czy "czarna lesbijka wyznania konfucjańskiego o nazwisku Fernandez" - zmiany w istocie funkcjonowania 3RP może obecnie zagwarantować tylko jeden człowiek. Czy to się komuś podoba czy nie.
Ten sam, który najwcześniej dokonał diagnozy tego nowotworu.
Nikt inny - powtarzam - nikt inny, w chwili obecnej nie gwarantuje nawet podjęcia próby wyczyszczenia tego szamba. A dodatkowo ma już teraz w tym "personal business".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Rozwijam dalej
21 Września, 2010 - 17:15
[quote=Błąd w systemie]nie zgodzę się z taką oceną "młodych", bo jestem młody i znam "młodych", którzy dostają w skórę, ponieważ są tubylcami i nie chcą dołączyć do kreoli.[/quote]
To bierzcie się za prawo i administrację, bo tylko tą drogą można doprowadzić do zmian. Ale nie za politykę bo to jest droga od d**y strony. Jakakolwiek inicjatywa polityczna, obywatelska, czy jak tam inaczej ją zwać, rozbije się w drobny mak przy zderzeniu z bandyckim prawem i jego funkcjonariuszami. To nie polityk rzucający chwytliwe hasło jest ziarnem, z którego coś wyrośnie. To urzędnik, który nie zrozumie aluzji o "załatwieniu" czegoś, policjant, który dogoni BMW lokalnego kacyka, sędzia, który kapusiowi cnoty nie załata albo agent specjalny, który zdobędzie dowód na niereligijną wizytę na cmentarzu polityka, są najlepszym zaczynem zmian.
Politycy mają jedynie wytworzyć klimat do uczciwego działania i zmienić prawo aby temu sprzyjało.
Sam mam cztery dychy na karku i obserwując politykę mam wrażenie, że byłbym zbyt niedoświadczony aby dać sobie w tym świecie radę.
[quote=Błąd w systemie]Nie zgodzę się też, że JEDEN CZŁOWIEK może doprowadzić do upadku obecnego systemu urków. Już taki jeden był, co w pojedynkę komunę obalał.[/quote]
To prawda ale głos oddaje się na konkretnego człowieka. W tym sensie zaczynamy właśnie od tego jednego, który naszym zdaniem ma pomysł i daje gwarancje na jego zrealizowanie.
Ktoś uważa, że JK nie jest gwarantem tego ? OK, potrafię to zrozumieć ale niech nie będą to powierzchowne (bo zbyt brzydki) czy doktrynerskie (bo zbyt styropianowy) uprzedzenia.
[quote=Błąd w systemie]Więc prosiłbym PiSowców, aby wrzucili na luz z tym uwielbieniem Jednego, a zajęli się tworzeniem grupy Wielu.[/quote]
Nie wiem czy dobrze pojmuję Twoje intencje ale mam nadzieję, że nie chodzi Ci o wielopartyjny twór, który miałby się na hasło spinać w jednym celu ?
To już było grane i skończyło się źle. Bardzo źle. Ostatni raz było tak kiedy Jurek trzymając się swoich bardzo pięknych zasad odszedł w nicość. Zażartowałem sobie wtedy w rozmowie z kimś, że za chwilę nikt nie będzie słyszał jego argumentów bo stanie się zbyt mały. I tak się stało. Polska Plus - to samo, choć tutaj akurat można wiązać spore nadzieje na przyszłość w związku z zapowiedziami Sellina co do połączenia z PiS.
Te słowa, które wypowiedział w wywiadzie:
"Jeszcze kilka miesięcy temu mówił pan, że chce współtworzyć nową jakość – partię, która nie jest wodzowska.
Ale po 10 kwietnia dla mnie, polityka centroprawicowego, stało się jasne, że nie ma zapotrzebowania na nowy projekt polityczny. Polska polityka po części się zresetowała, po części wyostrzyły się emocje i podziały dotąd dominujące. Jedyną istotną dziś centroprawicę tworzy PiS. Udowodniły to też wyniki ostatnich wyborów prezydenckich, które miały przecież dla kilku środowisk być początkiem tworzenia nowych partii. Ich wynik twardo to zweryfikował."
I dalej:
"Krzysztof Putra mówił nam dwa dni przed katastrofą, w której zginął: wracajcie, w jedności siła, po co się dzielić. Mam chyba prawo do traktowania tego zdarzenia jako swoistego znaku opatrznościowego. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. Przed 10 kwietnia byliśmy bardzo zdeterminowani, by budować własne środowisko. Ale tragedia nami wstrząsnęła. Także po ludzku. Najbardziej ucierpiało w niej środowisko, z którym do niedawna razem robiliśmy politykę"
To jest po prostu piękne ale zdaję sobie sprawę, że wielu osobom może się nie podobać. Pytanie tylko czy jest teraz na to czas ?
No i oczywiście jestem cholernie ciekawy czy z tej współpracy wyniknie pozytywne dzieło.
[quote=Błąd w systemie]I jeszcze raz - piszę to nie z pozycji Migalskich i Jakubiaczek, tylko jako człowiek, który bez względu na własne poglądy gospodarczo-społeczne chce wreszcie zjednoczenia tubylców od lewicy po prawicę na ten jeden, decydujący moment. Moment walki o niepodległość.[/quote]
Mam ten sam cel.
[quote=Błąd w systemie]Czy to jest dosyć jasne? Czy dalej jedni będą podważać dziejową rolę Kaczyńskiego, a drudzy wymagać bezwględnego uwielbienia dla Jego osoby, tracąc czas, zamiast zająć się walką z kreolstwem?[/quote]
Wydaje mi się, że tu w ogóle nie ma miejsca na uwielbianie. Dla wielu to nie powinna też być kwestia lubienia czy nielubienia. Z całą pewnością nie może to być też doktrynerskie dzielenie włosa na czworo - czy PiS jest za bardzo socjalizujący czy za mało, za bardzo czarny czy nie dość toruński, zbyt piłsudczykowski czy nie dość endecki.
To są tematy zastępcze, to jest marnowanie energii.
My się ciągle, przez całe dwadzieścia parę lat, wikłamy i taplamy w jakichś para-heraldycznych sporach, a Salon ma prostą sytuację - który umoczeniec zorganizował silniejszy gang i da więcej wiodącej aktualnie sitwie.
To droga donikąd.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Dwa zastrzeżenia
21 Września, 2010 - 20:38
Wszystko Pan wyłożył bardzo jasno i ciekawie.
Dwa zastrzeżenia:
a) liczenie na to, że się przebijemy do systemu prawniczego przy takim zamknięciu zawodów dla tzw. wybranych jest co najmniej tak samo naiwne, jak to, że od zmiany w urzędach zmieni się polityka. Zacytuję coś: ja mam uczyć ojca? to przecież ojciec ma uczyć mnie. Chyba, że ojciec odchodzi. Próbowałem znaleźć Cejrowskiego z programu Pospieszalskiego, kiedy mówi do sędziów, prokuratorów itd.: wszyscy won!
b) jeżeli chodzi o wielopartyjny twór - TAK, właśnie tak sobie to wyobrażam. W Polsce widzę prosty podział:
patrioci: PiS, UPR, WiP, MW, ONR, Solidarność, Obywatel oraz środowiska Frondy
kreole (apiracja do zachodu, przy jednoczesnym odpuszczeniu wschodu - Polska marzeń, to zapyziała prowincja Zjednoczonych Socjalistycznych Republik Europejskich): PO, PD, [o narodowcach nie wspomnę :-)], SLD, środowisko Krytyki Politycznej
I proszę nie wymagać od ludzi, którzy byli z UPR-em od dziecka, że nagle zaczną popierać PiS. Bo niby dlaczego? Natomiast możemy połączyć siły w boju o suwerenność tego Kraju.
Chyba że myślimy od wyborów do wyborów. Ale nie myślimy w ten sposób, prawda? :-)
Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
OK, rozumiem
22 Września, 2010 - 01:20
[quote=Błąd w systemie]a) liczenie na to, że się przebijemy do systemu prawniczego przy takim zamknięciu zawodów dla tzw. wybranych jest co najmniej tak samo naiwne, jak to, że od zmiany w urzędach zmieni się polityka. Zacytuję coś: ja mam uczyć ojca? to przecież ojciec ma uczyć mnie. Chyba, że ojciec odchodzi. Próbowałem znaleźć Cejrowskiego z programu Pospieszalskiego, kiedy mówi do sędziów, prokuratorów itd.: wszyscy won![/quote]
Oczywiście, że się nie przebijecie ale bez wykształconych kadr, nawet po wygranych wyborach, to sobie można... nie za długo i raczej na ćwierć gwizdka.
Należy myśleć jak podczas wojny - wojna w końcu się skończy i trzeba będzie budować. Idąc tym tropem nie było sensu uczyć się po tajnych kompletach, czy jak młody Antek Macierewicz na okoliczność nawet dywersji - w końcu nikt ani wtedy, ani później nie zamierzał pracować dla okupanta ; )
[quote=Błąd w systemie]b) jeżeli chodzi o wielopartyjny twór - TAK, właśnie tak sobie to wyobrażam. W Polsce widzę prosty podział:
patrioci: PiS, UPR, WiP, MW, ONR, Solidarność, Obywatel oraz środowiska Frondy
kreole (apiracja do zachodu, przy jednoczesnym odpuszczeniu wschodu - Polska marzeń, to zapyziała prowincja Zjednoczonych Socjalistycznych Republik Europejskich): PO, PD, [o narodowcach nie wspomnę :-)], SLD, środowisko Krytyki Politycznej[/quote]
Jeśli wymienione środowiska miałyby istotnie kierować się interesem nadrzędnym, a nie wąskim, partyjnym to OK. Przyjmujemy, że jesteśmy My i Oni - w momentach decydujących obstawiamy najsilniejszego konia z naszej stadniny.
To jest droga do zwycięstwa.
Jednak takie rozbicie na środowiska o silnie zróżnicowanych pniach ideologicznych sprzyja wytwarzaniu się, czy wręcz kreowaniu z zewnątrz klinczujących się podziałów. Dowodem na istnienie takich zachowań wcześniej były stale pojawiające się argumentacje np. o wyborze kiły lub syfa, głosowaniu na mniejsze zło, itp. No niestety nie ma bardziej demotywujących zachowań dla średnio zaangażowanych wyborców.
Gdyby to miało się powtarzać to właściwie możemy zwijać zabawki i pozostać w coraz bardziej niszowej loży kontestatorów.
[quote=Błąd w systemie]I proszę nie wymagać od ludzi, którzy byli z UPR-em od dziecka, że nagle zaczną popierać PiS. Bo niby dlaczego? Natomiast możemy połączyć siły w boju o suwerenność tego Kraju.[/quote]
Czyli jakim innym sposobem niż poparciem obecnie najsilniejszego ugrupowania ? Kosy na sztorc ?
Tutaj można z przymrużeniem oka sparafrazować zakład Pascala:
- możecie poprzeć PiS lub nie. Jeśli poprzecie i okaże się, że nie spełnił pokładanych w nim nadziei to zostaniecie oszukani (po raz kolejny) ale ani nie zyskujecie, ani nie tracicie niczego więcej czego nie macie już teraz (patrz % poparcia) ani w momencie gdy PiS przegra (również za waszą sprawą).
Ale jeśli PiS wygra, również za waszą sprawą i wypełni swoje obietnice, to zyskujecie normalność, której osiągnięcie w inny sposób jest perspektywą dwóch kadencji najmniej (nie wyobrażam sobie krótszego czasu na stworzenie alternatywy).
[quote=Błąd w systemie]Chyba że myślimy od wyborów do wyborów. Ale nie myślimy w ten sposób, prawda? :-)[/quote]
No nie wiem jak inni ale ja i owszem. Kadencyjny interwał jest wymuszoną cezurą pomiędzy szansą, a jej brakiem.
Wszyscy tak myślą tylko nie każdy się do tego przyzna ; )
Partie przy władzy, partie (czy pospolite ruszenia) poza władzą nie mają innego horyzontu ponad ten, który wynika z cyklu wyborczego.
Na koniec.
To na prawdę nie musi być ani PiS, ani Jarosław Kaczyński ale proszę mi wskazać kogoś, kto obecnie ma jakiekolwiek szanse na wygranie wyborów w sposób, który pozwoli na minimum wpływu na to co się będzie dziać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AD
22 Września, 2010 - 12:24
Kolejny raz mam dwa zastrzeżenia:
a) rozbicie na środowiska, które w pięcioosobowych grupach kłócą się o to, kto był kim trzy lata temu lub czy likwidować ZUS czy nie - istnieje od 1989 roku. Idzie więc o to, aby spory ideowe odłożyć na czas po zwycięstwie nad całą kreolsko-knajacką bandą - PO-PD-SLD-PSL.
b) tak, wyobrażam sobie inny rodzaj działania niż od wyborów do wyborów. I właśnie w tym czasie grupy Patriotów od UPR-u po Obywatela powinny współdziałać - w akcjach propagandowo-informacyjnych przede wszystkim. Z tak pojmowanej działalności będzie kilka plusów. Najważniejszym - zwiększenie liczebności protestujących (wiem, że PiSowców nie interesują protesty UPR-u, ale może warto je poprzeć, żeby zwiększyć siłę anty-rządowego rażenia? - wiem, że UPR-owców nie interesują zwykle marsze narodowców - ale może zacząć w nich uczestniczyć, aby zwiększyć siłę anty-rządowego rażenia?) - to taki przykład.
Można próbować zakładać anty-kreolską gazetę lokalną - ma to jakiś sens jedynie przy współdziałaniu lokalnych organizacji wszystkich partii tubylczych. Tam mogą się znajdować różne propozycje konkretnych rozwiązań - idzie o to, aby były w opozycji do kreolskiego rządu.
No i jeszcze jedno - kiedy zaczęlibyśmy tak działać, to przy dobrej woli podziały doktrynalne zostałyby usunięte w cień. Atomizacja tubylców także zostałaby zneutralizowana. Na takim fundamencie można się zastanawiać kogo poprzeć w danych wyborach. Najpierw jednak trzeba się zjednoczyć w "interwale" :-) Bezpośrednio przed wyborami, bez wcześniejszego zapoznania się, bez współdziałania, to nie ma sensu. Nie każdy słucha Korwina czy takiego Witczaka jak jakiegoś wodza, nie każdy pójdzie zrobić, co oni "każą". Sorry.
To jest taki niespełniony sen, mit, który próbowano stworzyć a propos Solidarności...
W 68 protestowała inteligencja, nie poparli jej robotnicy.
W 70 protestowali robotnicy, nie poparła ich inteligencja.
I dopiero od 77-80 lat, kiedy inteligencja i robotnicy się zjednoczyli, możliwe było zwycięstwo.
Oczywiście wtedy nie było żadnego zwycięstwa, ani żadnego większego zjednoczenia, ALE POWINNO BYĆ DZISIAJ, TERAZ. TAKIE CZASY.
Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
Zastrzeżenia ?
22 Września, 2010 - 13:48
Mam wrażenie, że właśnie znaleźliśmy wspólne pole.
Punkt a. - bez zastrzeżeń, o to mi właśnie chodziło.
Punkt b. - z małymi zastrzeżeniami ale rozwijać nie ma sensu bo to by właśnie było dzielenie włosa na czworo, które bardziej hamulcem niż wiatrem w żagiel.
Co do 68. - to nie do końca prawda. Trudno mi teraz odesłać do konkretnego źródła - nie pamiętam czy to był Bohdan Urbankowski czy Marek Nowakowski czy jeszcze ktoś inny, ale rozprawił się on już z tym właśnie mitem, że inteligencję zostawili na lodzie robotnicy. Ten mit jest związany z zawłaszczeniem 68. na rzecz wąskiej grupy ówczesnych marcowych animatorów i to niestety tego najgorszego autoramentu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Cieszę się :-)
22 Września, 2010 - 13:59
Co do Marca - no to jest właśnie taki mit, jeden z założycielskich mitów tego tworu, który mamy obecnie, a którego Rzeczpospolitą nie nazwę, gdyż obrażałbym w ten sposób wcześniejsze formy państwowości polskiej, które określamy w ten sposób.
Pozdrawiam.
Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
Nato na to, jak na lato....
21 Września, 2010 - 17:34
Putin podzielił już świat, z Najwyższym kafrem, w 2009 roku. Polska, znalazła się tam, w gronie Albanii, Mołdowy i Białorusi. Zarządcy nowego porządku świata, zepchnęli nas w ramiona głodnego nowych trofeów Putina. Zamach smoleński, tego najwidoczniejszym dowodem. Był przygotowany i przeprowadzony zgodnie z pomysłem, pewnego zbierającego się co roku w USA gremium, starych i najbogatszych żydków tego świata. Pogrzeb Lecha Kaczyńskiego potwierdził tylko obawy. Oni wybierają prezydentów, premierów, ober bankierów i kierunki ekspansji. Oni nakazują wojny i podziały. Wszystkie ostatnie wojny zostały przez nich wywołane. Łącznie z drugą światową. Szykują i trzecią. Uznali, istnienie nadmiaru siły roboczej i nadmierną konsumpcję dóbr. Musi zginąć kolejne kilkaset milionów ludzi, żeby było nimi jeszcze łatwiej manipulować i kierować. Żeby granice międzypaństwowe w Europie i Azji, można było wymazać gumką.