Trump chyba zasługuje na miano cudotwórcy. To co się stało w Korei, było do tej pory niewyobrażalne.
Nic tego nie zapowiadało, nawet udział siostry Kima w Igrzyskach Zimowych i wspólne wystąpienie obu drużyn koreańskich wydawały się tylko gestem. A tu buch - najpierw zgoda na spotkanie Trumpa z Kimem, a teraz spotkanie przywódców obu państw koreańskich. No, no, no, kto by się spodiewał. Gdyby...