W Gdańsku sypie śnieg, dosypało do tego co bylo wcześniej już parę centymentrów. Wyszedłem po dziewiątej na zakupy, przedreptałem przez tę godzinę około półtora kolometra albo przez zaspy snieżne na chodnikach, albo w końcu, poirytowany, jezdnią, gdzie drogę przetarły samochody. Nigdzie nie ujrzałem żywej duszy z pługiem, a choćby z łopatą. Dopiero wróciwszy na swoje osiedle dostrzegłem kawałek...