Jakie to szczęście D Tuska, że Henryka Krzywonos to kawał baby.
To dzięki temu miał się gdzie schować po swoim bełkotliwym przemówieniu.
Delegaci wygwizdali go, nie pozostawiając złudzeń jakim jest wyjątkowo oszukańczym draniem.
Mdłe wypociny B. Komorowskiego delegaci jakoś znieśli.
Ale chamstwa Tuska, który przybył w licznej obstawie tak samo nieudacznych ministrów nie zdzierżyli.
Gwizdy, gwizdy...