Wczoraj, we wtorek, wracając do domu z mojego ukochanego Czorsztyna, czyli prawie tysiąc kilometrów, całą drogę śmiałem się, jak głupi. Choć nie było zbyt łatwo prowadzić w niezłej ulewie, a słynna A1, zegarkowa nowakówka, w okolicach Częstochowy i Łodzi to prawdziwy koszmar.
To przez tą ulewę się śmiałem. Albowiem totalnie spanikowani kretyni u władzy, już klasycznie tonący z zaciśniętą,...