Stanęła przy oknie z filiżanką w dłoni, spojrzała na ulicę, na szarość wszechobecną, potem spojrzała na swe starcze dłonie i grymas uśmiechu ukazał się na jej obliczu.
Od dwunastu lat sprawuje władzę, tyle walki, cała młodość, wiek średni…wreszcie od dwunastu lat święci tryumf, znów zaśmiała się metalicznie.
Usiadła w fotelu, pięknym fotelu(przecież jej się należał), obity białym pluszem i tak...