Ludzie są, normalnie, wariatami, a ja największy bo z nimi rozmawiam. Przychodzą do mnie po radę, co już samo w sobie jest dość głupie, bo czy ja wyglądam na kogoś, kto potrafi udzielać rad?
Przecież gdybym potrafił, sobie bym ich najpierw udzielił!
Ale to do ludzi nie trafia, idą jak w przysłowiowy dym, bo niby jestem znanym blogerem. Nawet ich nie zastanowi fakt, że jest to pozycja świadcząca...