Wiele już widziałem i czytałem, ale, od czasu, do czasu zdarza mi się ujrzeć coś takiego, że szczęka opada. Otóż czytam, że krew z krwi, kość z kości Świątyni Antypisa, źrenicy tolerancji i anyksenofobii (no chyba, że ksenofobia dotyczy jednego, specyficznego narodu, wtedy właściwie jest nawet OK.), Wunderwaffe z Czerskiej, sądowy pogromca wszystkich, którym przyszło lub przyjdzie do głowy...