Uważny obserwator amerykańskiej sceny politycznej może dzisiaj dojść do wniosku, że USA jest: „na kursie i na ścieżce”. Nie tak dawno supermocarstwo, przed którym drżał świat, dziś samo pogrążone jest w wewnętrznych konwulsjach. W kampanii wyborczej z 2008 r. Amerykanie postawili na młodego, gładkiego, przystojnego czarnego polityka wywodzącego się z lewicowej otchłani, który obiecał zaczarować...