Sąsiedzi, którzy nas niezbyt znają kiedy słyszą naszą historię nie mogą uwierzyć, że coś takiego było możliwe w naszym „spokojnym” sielsko-chaziajskim zaścianku. Że urzędnik mógł bezprawnie wejść do prywatnego domu, przedstawić fałszywe zarzuty i szantażować odebraniem dzieci. W pewnym momencie zaczynają kombinować i już wiem, że za chwilę padnie sakramentalne stwierdzenie, latami z uporem...