Sprawa śmierci, do tego poniesionej w wyniku zabójstwa jest sprawą poważną, więc starałem się powstrzymać od złośliwych uwag, ale brak umiaru w ocenach, nadmiar wazeliny i próby beatyfikacji ofiary naruszają powagę chwili, więc dodam trochę dziegciu, żeby komentatorzy za wysoko nie odlecieli. Tym bardziej że mamy do czynienia z fascynującym przypadkiem zderzenia paranoi indywidualnej z paranoją...