Publikacja, do której chcę się odwołać, nie jest satyrą na sposób wyrażania poglądów przez ekonomistów, czy jakimś ponurym żartem z tej „szanowanej” przeze mnie profesji. Jest to niemal typowy tekst, skierowany do typowego, czyli niezbyt zorientowanego w meandrach ekonomii czytelnika. Ale ma pewien potencjał. Mianowicie doskonale nadaje się jako przykład pokazujący jak traktowana jest...