Jak pojawia się napis „KONIEC” w kinie, to zabieramy żonę, dziecko i resztki jego popcornu, naciągamy ciepłą czapę na głowę, bo mróz i wychodzimy z sali, kierując się do zastanej za drzwiami rzeczywistości. Tyle tylko, że w przypadku ostatnich dni i miesięcy, to nie jest „Ostatni seans filmowy” (notabene znakomity film Petera Bogdanovicha). Dopiero czeka nas bowiem kawał mocnego i...