Z racji odległości pomiędzy Polską, a Omanem i Indiami z pewnym opóźnieniem dochodzą do mnie różne takie drobne smaczki, które omijam wzrokiem i dopiero przy jakiejś okazji zauważam, by się nad nimi pochylić i zadumać. Otóż tym razem, jak czytam, Wyborcza dołączyła do swego wydania nóż. Hmmm… pierwszy raz o czymś takim słyszę. Czy to był nóż kuchenny, rzeźnicki, fiński, Swiss Army? Nie wiem.
Ale...