Zamiast się powtarzać, opiszę temat raz i tylko go od czasu do czasu wkleję.
Gdy to piszę jest 2014 rok. W lipcu kończę 52 lata. W 1999 roku zostałem skazany wyrokiem sądu i oficjalnie stałem się ojcem nie swojego dziecka. Wbrew czemukolwiek. Chociażby dowodom. W sumie kto by się takimi duperelami przejmował? Sąd na pewno nie. A dowody mojej niewiny ukrył.
To nic, że nagromadzenie absurdów...