W rok po Czernobylu wylądowałam w szpitalu na podtrzymaniu ciąży. Nieskutecznym.
Jak to w naszych realiach –łomocące drzwi, windy chodzące tak, jakby zaraz mialy się urwać i cały personel w klekocących chodakach. W dziesięciosobowej sali o wysokim suficie każdy dźwięk był wzmocniony i powtórzony po wielekroć.
Każdy dzień zaczynal się o piątej rano, kiedy to wkraczała do sali siostra dyżurna ze...