Przypomniała mi się historia pewnej żebraczki i młodzieńca.
Dwudziestokilkuletni młodzieniec, czekał na spotkanie z dziewczyną. Umówili się, że jeśli po upływie kwadransa wybranka nie dotrze w miejsce randki, jej narzeczony wróci do domu. Młodzieniec był cierpliwy, czekał dłużej łudząc się, że dziewczyna jednak przyjdzie.
Zawiedziony z piękną różą w ręku, ruszył w kierunku najbliższego Kościoła...