Rosyjska agresja na Gruzję, cokolwiek o niej myślimy, miała zbawienne skutki wychowawcze. Uprzytomniła rozmaitym poputczikom Moskwy w Berlinie, Paryżu i Brukseli, że rosyjski imperializm wcale nie jest zamkniętą kartą historii.
Otrzeźwiał także premier Tusk, który zaczynał przecież swoje rządy – wszyscy to pamiętamy - od wizyty przyjaźni w Moskwie, a jeszcze parę tygodni temu plótł dyrdymały o...