Jednym z głównych argumentów TW oraz ich obrońców jest powtarzane do znudzenia stwierdzenie: „moje donosy nikomu nie zaszkodziły". Nie wiadomo skąd ta pewność, ale zawsze jest niczym granitowa skała.
Zapewne tak samo wmawiał sobie ksiądz zarejestrowany przez SB jako „Rolando". Tyle tylko, iż on musiał w głębi serca czuć, że owszem, zaszkodził. I to bardzo.
Do księdza „Rolando" i jego akt dotarła...