Gdy tylko pogotowie ratunkowe odjechało, a dziadek leżał porządnie przywiązany na ceratce, na łóżku, bo potrafił się złośliwie zmoczyć, a pieluchy nie były takie tanie, Grzegorz, widać, ze zły powiedział:
- Marylko, przecież tyle razy prosiłem, żeby pilnować dziadka i trzymać go z dala od komputera. Mało było, jak ostatnim razem prawie co wyskoczył przez okno, gdy Maurycy puścił na tej tubie...